Od dzisiaj Amerykańscy żołnierze w Iraku przestali patrolować irackie miejscowości. Zadanie to w pełni przejęły miejscowe siły bezpieczeństwa. Sekretarz obrony USA, Robert Gates, poinformował przy tej okazji o możliwości szybszego wycofywania jednostek bojowych.
Wycofanie się z patrolowania miejscowości do 30 czerwca, jest jednym z punktów amerykańsko-irackiego porozumienia z grudnia ubiegłego roku. Żołnierze 14 brygadowych zespołów bojowych będą nadal przeprowadzać akcje na terenach słabo zamieszkałych oraz występować w roli odwodu irackich sił bezpieczeństwa. Jest to jednocześnie wstęp do wycofania większości z obecnego, 142-tysięcznego kontyngentu.
Obowiązujące obecnie porozumienie zakłada wycofanie z Iraku w tym roku, dokładnie do września, dwóch brygad oraz jednostek wzmocnienia - w tym eskadry F-16 - i zaopatrzenia, łącznie ok. 12 tys. żołnierzy (zobacz: Redukcja sił w Iraku). Pozostałe jednostki bojowe mają zostać wycofane do października przyszłego roku. Terminarz ten może ulec zmianie.
W dniach 28 i 29 lipca w Iraku przebywał sekretarz obrony, Robert Gates. Na zakończenie wizyty stwierdził, że poprawiająca się sytuacja w dziedzinie bezpieczeństwa, umożliwia przyspieszenie procesu wycofywania wojsk, a dokładnie - na zmniejszenie liczby jednostek, przybywających w systemie rotacyjnym. Szef Pentagonu stwierdził, że jeszcze w tym roku liczba brygad bojowych może zmniejszyć się dzięki temu o jedną, do 11.
Faktem jest bowiem, że aktywność podziemia systematycznie spada (zobacz: W Iraku coraz spokojniej). Odzwierciedleniem tego stanu rzeczy jest liczba zabitych żołnierzy USA. Co prawda od początku roku w Iraku straciło życie 108 żołnierzy, jednak tylko 61 w wyniku działań partyzantów. To mniej, niż w ciągu miesiąca, w latach 2005-2007. Według niepełnych danych zmniejszyła się również liczba zabitych Irakijczyków, żołnierzy, policjantów, członków podziemia i cywilów. W tym roku średnio do ok. 200-250 miesięcznie, podczas gdy w latach 2006-2007 liczby te były średnio 8-10 krotnie większe.