Amerykańskie dowództwo CENTCOM poinformowało, że przyczyną poniedziałkowej katastrofy transportowego śmigłowca MH-47 Chinook w Afganistanie, była zła widoczność. Talibowie poinformowali wcześniej, że zestrzelili maszynę.
26 października był wyjątkowo tragiczny dla załóg amerykańskich śmigłowców w Afganistanie. W dwóch odrębnych incydentach stracono 3 maszyny: UH-1 Huey i AH-1 Cobra lotnictwa US Marines, które zderzyły się ze sobą w prowincji Helmand, oraz MH-47 wojsk lądowych, który spadł w prowincji Bagdisz. W tym drugim wypadku zginęło 7 żołnierzy i 3 cywilnych kontraktorów z Drug Enforcement Administration. Rannych zostało 11 żołnierzy USA, 1 kontraktor i 14 żołnierzy afgańskich (zobacz: 3 śmigłowce USA zniszczone w Afganistanie).
Wczoraj amerykańskie dowództwo wydało oficjalny komunikat o przyczynach tego drugiego zdarzenia, zaprzeczający informacjom partyzantów, którzy twierdzili, że zestrzelili maszynę.
Śmigłowiec miał zabrać część mieszanej, amerykańsko-afgańskiej formacji, która w rejonie wsi Darreh-ye Bum przeprowadziła udaną operację antynarkotykową. Start nastąpił o 3.30, przed świtem. Co gorsza, wzniecony kurz ograniczył widzialność praktycznie do zera. Zaraz po oderwaniu się od ziemi, piloci próbowali ustabilizować maszynę, niestety zahaczyli ogonem o ziemię, powodując katastrofę.
Przedstawiciele CENTCOM zapewnili, że Chinook nie był ostrzeliwany, ani w czasie dolotu na miejsce akcji, ani w czasie startu. Śledztwo w sprawie szczegółów tragedii prowadzi wojskowa komisja badania wypadków lotniczych.