Dassault Aviation uważa, że współpraca z Airbusem w programie budowy europejskiego samolotu bojowego nowej generacji – FCAS (Future Combat Air System) prowadzi donikąd. Aby programowi nadać pozytywny impuls potrzebna jest interwencja polityczna. Tak twierdzi Bloomberg.
Według agencji, oba koncerny próbują umocnić partnerstwo po latach rywalizacji między myśliwcami Dassault Rafale i Eurofighter Typhoon. Negocjacje między francuskim Dassault Aviation a niemieckimi i hiszpańskimi oddziałami grupy Airbus utknęły jednak w martwym punkcie. Propozycja przejścia do kolejnego etapu pozostaje niepodpisana od roku, poinformował dyrektor generalny Dassault Aviation, Eric Trappier. - Nie rozmawiam już z Airbusem na ten temat. Trappier powiedział, że Dassault Aviation dołączył do programu FCAS pod warunkiem, że otrzyma zadanie stworzenia architektury przyszłego samolotu i dostarczenia systemu kontroli lotu.
7 czerwca w Paryżu Trappier powiedział, że rozważa Plan B. Odejście Dassault Aviation może jednak doprowadzić do fiaska programu reklamowanego jako symbol współpracy Unii Europejskiej, także w kontekście wojny na Ukrainie. Niemiecki plan zwiększenia wydatków wojskowych nie powstrzymał kontrowersji. Trappier skrytykował – podobnie jak szwajcarską – decyzję o zakupie amerykańskich samolotów bojowych F-35A. - Europejczycy kupują masowo broń z USA – powiedział. – Tymczasem my chcielibyśmy zobaczyć prawdziwe preferencje dla produktów europejskich.
FCAS nie jest jedynym europejskim programem projektowania myśliwca przyszłości. Sytuacja dodatkowo skomplikowała się po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Brytyjski BAE Systems opracowuje teraz nowy myśliwiec we współpracy z włoskim Leonardo i szwedzkim Saab AB, producentem samolotów bojowych Gripen.