Tajski artysta Wasinburee Supanichvoraparch zbudował pełnowymiarową replikę czołgu Leopard 2A6 z porcelany. Została ona pomalowana kobaltowymi barwami w tradycyjnym stylu chińskim. Replika powstała w rodzinnym warsztacie 52-letniego artysty. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że to manifest polityczny przeciwko wojskowym rządzącym Tajlandią, którzy używali czołgów do rozpędzania manifestacji.
Pierwszą instalację opartą na podobnych motywach Wasinburee stworzył kilka lat temu. Było to 7 modeli Leopardów 2 pokazanych na Biennale Sztuki w Bangkoku w 2020. Każdy był inaczej pomalowany, ale w podobnym stylu, jak teraz została pomalowana replika.
Dziadek Wasinburee przybył do Tajlandii z Chin w 1933 i osiedlił się w centralnej prowincji Ratchaburi. Tam otworzył odnoszącą sukcesy fabrykę, która produkowała duże dzbany na wodę. Przedsiębiorstwo przejął później ojciec artysty. Ten miał pójść w jego ślady, ale został wysłany na studia do Niemiec. Miał zostać prawnikiem lub inżynierem, by nie pracować tak ciężko jak ojciec. Ostatecznie jednak Wasinburee rozpoczął studia plastyczne na Universitaet Gesamthochschule w Kassel.
Wiele lat później, w 2018, gdy pracował nad kolekcją ceramiki, artysta pojechał z Berlina do Drezna. Tam poznał kolekcję ceramiki, w tym 18 dużych waz ozdobionych smokami i kwiatami, wykonanych w czasach dynastii Ming i Qing. Kolekcję zebrał w 1717 król Polski August II Mocny, uzyskując ją za 600 żołnierzy – dragonów, których przekazał pruskiemu królowi Fryderykowi Wilhelmowi I. Chińskie wazy, a zwłaszcza ich malowanie, stały się inspiracją do stworzenia serii modeli czołgów, nazwanej Dragonerpanzer, pierwotnie wykonanej w 2018.
Tajski artysta zaprojektował wzory malowania modeli czołgów z pomocą programu komputerowego. Na podstawie precyzyjnych wydruków pracownicy jego zakładów ręcznie pomalowali modele. Do malowania użyli farby na bazie tlenku kobaltu i tlenku żelaza, którą wiele lat wcześniej stworzył ojciec Wasinburee. Do wytworzenia modeli wykorzystano jednak nowoczesne technologie – po uformowaniu przy pomocy specjalnych matryc zostały one dwukrotnie wypalone w piecu gazowym, a nie raz w tradycyjnym piecu na drewno. Modele miały wymiary 23 x 60 cm. Ich malowanie zajęło pięciu pracownikom ponad trzy miesiące.