Karl-Theodor zu Guttenberg, niemiecki minister obrony, który niedawno zaproponował Polsce stare zestawy przeciwlotnicze Patriot, jest oskarżany o plagiaty w swojej pracy doktorskiej.
Niemiecki minister obrony to zaledwie 39-letni polityk, baron Rzeszy i dziedzic fortuny o szacowanej wartości 500 mln Euro. Od 1994 zarządzał rodzinną spółką Guttenberg GmbH, w 2006 obronił doktorat z prawa konstytucyjnego, w latach 2008-2009 był sekretarzem generalnym CDU. W lutym 2009 został najmłodszym ministrem gospodarki i technologii w historii niemieckiego rządu. Od 28 października tegoż roku jest ministrem obrony w drugim rządzie Angeli Merkel. W 2000 poślubił prawnuczkę Otto von Bismarcka.
O ile notowania pani kanclerz, jak i rządzących partii stale spadają, Guttenberg pozostaje najbardziej popularnym politykiem RFN. Przez wielu jest traktowany jako pewny kandydat na szefa niemieckiego rządu.
W obrazie tej postaci pojawiło się jednak ostatnio kilka rys. Wiążą się one z kilkoma negatywnymi zjawiskami, dotyczącymi Bundeswehry. Wymienić tu można praktyki nieuprawnionego przeglądania i okradania korespondencji żołnierzy kontyngentu w Afganistanie, sprawę śmierci jednego z nich - kiedy ministerstwo ogłosiło, że postrzelił się w czasie czyszczenia broni, a później okazało się, że zabił go przypadkowo kolega - wreszcie kwestię śmierci kadetki na pokładzie szkolnego żaglowca Bundesmarine Gorch Fock. Wszystkie te wydarzenia, podobnie jak okoliczności ataku na cysterny z paliwem w Afganistanie, w którym zginęło ponad stu cywilów (zobacz: Rezygnacja szefa sztabu Bundeswehry) spowodowały, że zu Guttenbergowi zaczęto zarzucać nie panowanie nad sytuacją w resorcie.
Co gorsza, w ubiegłym tygodniu niemiecka prasa ujawniła, że minister mógł dopuścić się wielokrotnego plagiatu w swojej pracy doktorskiej. Nie zaznaczał on w przypisach, że korzystał z fragmentów opracowań innych autorów.
Na stronie Guttenplag Wiki, internauci zebrali wszystkie dostępne zarzuty, porównując dostępny w sieci dezyderat polityka z pracami innych autorów. Okazało się, że prawie 73% zasadniczej części doktoratu zostało skopiowanych bez podania autorów, a w przypadku ponad połowy wzmiankowanych fragmentów, mamy do czynienia z lustrzanymi kopiami obcych opracowań.
Zu Guttenberg nie przyznaje się do zarzutów, wspominając jedynie, że mogło dojść do pewnych błędów w przypisach. Zapewnił, że zrezygnuje z posługiwania się stopniem doktora do czasu wyjaśnienia zarzutów. Uniwersytet Bayreuth dał mu czas do połowy przyszłego tygodnia, na ustosunkowanie się do krytyki. Opozycja wzmaga żądania jego odwołania ze stanowiska.