Atak rebeliantów na stolicę Czadu, N`Djamenę, doprowadził do opóźnienia rozpoczęcia misji Unii Europejskiej w tym kraju. Sytuacja wraca do normy po groźbie użycia siły przez stacjonujące w stolicy oddziały francuskie.
Walki o N`Djamenę trwały od kilku dni. Rebeliantom udało się nawet zająć w weekend jego większą część. Według Bernarda Kouchnera, francuskiego ministra spraw zagranicznych, chroniące lotnisko i ewakuujących się obywateli państw zachodnich, francuskie oddziały odparły atak rebeliantów. Obecnie stolica ponownie znajduje się pod kontrolą jednostek wiernych prezydentowi Idrissie Deby'emu.
Nie wiadomo, na ile ten zwrot w sytuacji należy zawdzięczać groźbie uderzenia wojsk francuskich. Wczoraj Rada Bezpieczeństwa ONZ pozwoliła Paryżowi na użycie siły dla przywrócenia porządku w mieście. W tym rejonie stacjonuje 1400 żołnierzy z nad Loary: oddziałów piechoty i obsługi eskadry lotnictwa, wykorzystującej m.in. samoloty Mirage 2000.
Dzisiaj Bernard Kouchner oficjalnie zagroził rebeliantom, że w przypadku kolejnych ataków, Francuzi przejdą do zdecydowanych, ofensywnych działań. Mahmat Nouri, lider Związku Sił Demokratycznych i Postępowych (UFDD), największej organizacji antyrządowej, oświadczył, że rozważy zaprzestanie dalszych ataków na stolicę.
Bez wątpienia ostatnie wydarzenia nie pozostają bez związku z planowaną misją wojsk Unii Europejskiej (zobacz: Rebelianci Czadu zapowiadają walkę z zagranicznymi wojskami). Walki o N`Djamenę już spowodowały opóźnienie wyjazdu żołnierzy austriackich i irlandzkich, forpoczty całego, 3700-osobowego kontyngentu, który ma chronić personel organizacji humanitarnych i obozy uchodźców we wschodnim Czadzie, przy granicy z sudańskim Darfurem.
Przedstawiciele UE rozmawiali na temat Czadu w niedzielę. Bez decyzji. Zostanie ona prawdopodobnie podjęta w środę. Sytuacja ta doprowadziła do spowolnienia przygotowań do wyjazdu polskiego kontyngentu.
- Trudno wysyłać żołnierzy, bo tam trwa wojna. Mandat UE i prezydenta RP mówi o zabezpieczeniu akcji humanitarnej, uchodźców, dróg dostępu, nie o udziale w konflikcie zbrojnym. Hamujemy przygotowania, aż sytuacja militarna się wyjaśni - powiedział minister obrony, Bogdan Klich. Polskie władze czekają na stanowisko UE.
Tymczasem rebelianci są zdecydowanie przeciwni misji pokojowej. W istocie bowiem wspierałaby ona stronę rządową. Po pierwsze, większość kontyngentu mają stanowić Francuzi, tradycyjni sojusznicy prezydenta Deby`ego i gwaranci trwania jego władzy. W zamian władze w N`Djamenie zezwalają na prowadzenie intratnej działalności gospodarczej obywatelom francuskim i utrzymanie bazy lotniczej, trzymającej w szachu sąsiednie państwa.
Po drugie, ochrona obozów uchodźców na wschodzie musi doprowadzić do uszczelnienia granicy z Sudanem, a właśnie z tego kraju dociera do UFDD większość zaopatrzenia.