Polski przemysł i ośrodki badawcze są gotowe dostarczać bezzałogowe statki latające, w przypadku pojawienia się konkretnych wymogów wojska, wynika z seminarium Platformy Bezzałogowe, zorganizowanego przez DPZ MON.
Platformy bezzałogowe są intensywnie rozwijane przez niemal każdą, liczącą się armię świata. Z dwóch podstawowych powodów - ograniczenia strat wśród załóg, a także wyjątkowych możliwości technicznych, w tym przede wszystkim ograniczenia wymiarów (a więc i kosztów) oraz wydłużenia czasu misji ponad ograniczenia ludzkiego organizmu.
Niestety, polskie siły zbrojne do tej pory zanotowały niewielkie sukcesy w dziedzinie wprowadzania tych systemów. W zasadzie reprezentują je jedynie niewielkie samoloty rozpoznawcze WB Electronics Fly Eye oraz zakupione w Izraelu Aeronautics Orbiter i Aerostar, przy czym te ostatnie są jeszcze obsługiwane przez ekipy fabryczne (zobacz: Seryjne FlyEye dostarczone, Taktyczne bsl - więcej szczegółów). Ich dopełnieniem są roboty saperskie czy bezzałogowe cele dla ćwiczeń pododdziałów przeciwlotniczych.
Tymczasem podczas zorganizowanego przez Departament Polityki Zbrojeniowej MON, z inicjatywy jego nowego dyrektora, gen. dyw. pil. dr Leszka Cwojdzińskiego, seminarium Platformy Bezzałogowe, okazało się, że polscy podatnicy wydali relatywnie duże środki na opłacane przez ministerstwo nauki projekty rozwojowe, które - z reguły - nie doczekały się jednak fazy produkcyjnej.
Zarówno przedstawiciele WB Electronics, jak i ITWL - wiodących podmiotów w dziedzinie polskich bsl - wskazywali, że są oni gotowi realizować skomplikowane nawet projekty, jeżeli tylko zostaną przez MON określone szczegółowe wymagania.
Niestety, wystąpienie, przygotowane przez Zarząd Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych - P2 SG WP, rozczarowało. Poza stwierdzeniem, że siły zbrojne oczekują na taktyczne bsl niemal wszystkich klas, nie znalazło się w nim nic, co mogłoby wskazać konkretne kierunki działań dla potencjalnych producentów z Polski.
Występujący później reprezentanci izraelskich przedsiębiorstw - m.in. IAI oraz Elbitu - w przystępny sposób przedstawili swoje oferty, dotyczące zarówno dostaw kompletnych systemów rozpoznawczych, jak i ich eksploatacji. Ich obecność na konferencji nie była przypadkowa. Izrael, dzięki własnym inicjatywom, a także wsparciu finansowym i technologicznym USA, stał się jednym z liderów światowego rynku bsl, dostarczając swoje systemy rozpoznawcze do wielu państw, w tym także do Polski.
Kolejne segmenty seminarium zostały poświęcone platformom lądowym i morskim. Odnośnie pierwszego zagadnienia wypowiadali się przedstawiciele WAT, PIAP i WITI, wskazując na ogromne, potencjalne znaczenie platform bezzałogowych w dziedzinie rozminowania, wsparcia zaopatrzenia oraz działań inspekcyjno-patrolowych. Podkreślili natomiast ograniczenia w dziedzinie rozpoznania, m.in. ze względu na problemy z utrzymaniem wyraźnego obrazu przy większych prędkościach poruszania się w terenie. W tej dziedzinie człowiek wydaje się na razie trudny do zastąpienia.
Zastosowanie robotów i platform bezzałogowych dla działań morskich także nie podlega dyskusji. Reprezentujący Dowództwo Marynarki Wojennej i Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej wskazali, że przydatne będą zarówno rozpoznawcze bsl (także pionowego startu i lądowania) oraz systemy działające pod wodą. Dotyczy to przede wszystkim działań przeciwminowych. Z kolei przedstawiciel Instytutu Elektrotechniki i Automatyki Okrętowej zwrócił uwagę zebranych na bioniczne bezzałogowe pojazdy podwodne - a więc wzorowane na zwierzętach morskich - przydatne do rozpoznania.
Wielu prelegentów wskazywało na konieczność stworzenia platformy wymiany informacji między dostawcami a wojskiem. Uznali, że to konieczny warunek, by móc z powodzeniem rozwijać i skutecznie eksploatować systemy bezzałogowe, stanowiące nadal novum, ale od których nie ma odwrotu. Seminarium - mimo wszystkich ograniczeń i słabości - stanowiło potrzebny wstęp dla takiej dyskusji.