Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Grzegorz Sobczak

Dyrektorem pionu lotniczego został z początkiem marca br., i już zdążył zainteresować swoją osobą część środowiska. Ponieważ wcześniej nigdy nie był związany z PLL LOT, u niektórych osób w środowisku budzi wątpliwości, czy aby na pewno jest to odpowiedni człowiek na tym stanowisku. Poseł Jerzy Polaczek w zapytaniu poselskim skierowanym do premiera Donalda Tuska pyta, czy aby na pewno zatrudnienie Mirosława Zalewskiego na stanowisku dyrektora pionu lotniczego nie wpłynie na poziom bezpieczeństwa lotów w PLL LOT.

Mirosław  Zalewski, dyrektor pionu lotniczego Polskich Linii Lotniczych LOT /  Zdjęcie: PLL LOT

Mirosław Zalewski jest rzeczywiście spoza polskiego środowiska lotniczego. Przez ostatnich 20 lat mieszkał w RPA. Do niedawna nie miał żadnych związków z PLL LOT, nie licząc kilku przyjaciół z czasów, kiedy latał jako pilot sportowy w Polsce, przed 1988.

Moje kontakty z LOT-em zaczęły się od spotkania towarzyskiego z moimi przyjaciółmi po wielu latach nieobecności w Polsce. Wielu z nich to piloci PLL LOT. Podczas tego spotkania uderzył mnie ich brak zadowolenia z pracy u narodowego przewoźnika. Swoje obserwacje zawarłem w liście otwartym do ówczesnego prezesa PLL LOT Sebastiana Mikosza. Odpowiedzią było zaproszenie mnie na rozmowę, i to był początek moich kontaktów z LOT-em - mówi Mirosław Zalewski.

To, że nie nigdy wcześniej nie pracował w PLL LOT nie znaczy, że jest w lotnictwie kimś nowym. Od połowy lat 1980. był szefem wyszkolenia w Aeroklubie ROW w Rybniku.

W 1988 wyjechałem do RPA, aby zacząć nowe życie. Dopiero po pięciu latach od przyjazdu do Afryki wróciłem do zawodowego latania, tym razem właśnie w RPA. Z czasem moje dzieci również rozpoczęły naukę latania - wspomina Zalewski. - Wówczas zacząłem dostrzegać pewne niedociągnięcia w szkoleniu prowadzonym w szkołach w Afryce Południowej. Myśl o tym jak poprawić poziom szkolenia zaowocowała inicjatywą utworzenia własnej szkoły. Na początku była to działalność pod certyfikatem innego ośrodka, po pewnym czasie przekształciła się w samodzielne przedsięwzięcie.

Choć przez trzy lata przed wyjazdem z Polski byłem szefem wyszkolenia w Aeroklubie ROW w Rybniku, w RPA okazało się, że bardzo dotkliwe były braki w znajomości języka angielskiego i procedur IFR - kontynuuje Mirosław Zalewski. - To spowodowało, że uzyskanie licencji pilota w RPA zajęło mi pięć lat, później jeszcze rok, aby uzyskać tamtejsze uprawnienia instruktorskie.

Dziś szkołę 303. Squadron Flight School prowadzi już syn Mirosława Zalewskiego - Mateusz.

Prowadzenie szkoły nie było dla Mirosława Zalewskiego końcem drogi lotniczej.

W latach 1995-2000 latałem jako pilot zawodowy dla Organizacji Narodów Zjednoczonych. Poznałem w zasadzie całą Afrykę. Latałem w 35 krajach tego kontynentu - mówi Zalewski.

W 2000 dostał pracę w liniach lotniczych South Africa Express, gdzie latał samolotami Dash 8Q-400. Z czasem osiągnął uprawnienia kapitana i instruktora. Później przyszła chęć powrotu do Europy. Po otrzymaniu oferty z Air Nostrum, zaczął latać w Hiszpanii. Później przeszedł do Olimpic Airways.

Do powrotu do Polski skłoniło go zaproszenie do współpracy przy rozszerzaniu działalności spółki Sky Share o biznesjety.


Skrzydlata Polska - 05/2011
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.