Rosnąca aktywność Boko Haram zmusiła kameruńskie władze do wysłania dodatkowych żołnierzy na północ kraju.
Kamerun wysłał 1000 dodatkowych żołnierzy nad granicę z Nigerią, zwiększając rozmieszczone w regionie siły do 3000 ludzi. Władze centralne chcą uszczelnić pogranicze, zagrożone rosnącą aktywnością bojowników islamskiej organizacji Boko Haram. W ostatnim tygodniu bojówkarze przeprowadzili dwa ataki w rejonie miasta Bargaram na północy kraju, zabijając co najmniej 4 żołnierzy (nieoficjalne dane mówią o 13 kolejnych uznawanych za zaginionych), a także porywając żonę wicepremiera.
Prezydent Kamerunu, Paul Biya, odsunął też od wykonywanych obowiązków ppłka Tchanuo Ngonganga, dowódcę 34. batalionu piechoty zmechanizowanej, stacjonującego w Kousseri i płka Gedeona Youssę, z żandarmerii wojskowej, których obwinia się o złe przygotowanie stacjonujących na granicy wojsk, wskutek czego islamistom udało się przeprowadzić niedawne ataki.
Kamerun jest kolejnym państwem w regionie, które boryka się z problemem Boko Haram. Działająca w Nigerii organizacja dąży do utworzenia kalifatu na zajętych przez siebie terenach na północy kraju, wprowadzając prawo oparte na regułach szariatu i krwawo rozprawiając się z wszelkimi oponentami (Nigeria zbroi się przeciwko islamistom, 2014-07-23). Bojownicy Boko Haram odpowiadają m. in. za porwanie w połowie kwietnia ponad 100 uczennic z liceum w mieście Chibok w stanie Borno, a także liczne ataki na bazy sił rządowych na północy i w centrum kraju (Islamiści atakują bazę wojsk lotniczych, 2013-12-03).