Bojownicy lewicowej partyzantki FARC zaatakowali w środę patrol wojsk lądowych Kolumbii. Śmierć poniosło co najmniej 10 żołnierzy, a blisko 20 zostało rannych. Rebelianci złamali tym samym obowiązujące od grudnia ub.r. jednostronne zawieszenie broni.
Do zdarzenia doszło wczoraj po północy na terenie zachodniego departamentu Cauca. Grupa rebeliantów lewicowej partyzantki Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia (FARC) zaatakowała kolumnę pojazdów Tercera División del Ejército Nacional de Colombia (3. Dywizji wojsk lądowych Kolumbii) przy użyciu m.in. broni maszynowej, granatów i ręcznych granatników przeciwpancernych. Dziesięciu żołnierzy poniosło śmierć, a kolejnych 19 zostało rannych w trakcie kilkugodzinnej wymiany ognia. Trzech wojskowych ma znajdować się w stanie krytycznym. Zginął też jeden bojownik FARC.
Środowy atak został natychmiast potępiony przez prezydenta Kolumbii, Juana Manuela Santosa i całą kolumbijską klasę polityczną. Incydent może zagrozić prowadzonym na Kubie od 2012 rozmowom pokojowym. Najwięcej kontrowersji wzbudza fakt, że do całego zdarzenia doszło mimo ogłoszonego przez FARC pod koniec ub. r. jednostronnego zawieszenia broni (Odrzucona oferta FARC, 2014-12-19).
Prowadzone na Kubie negocjacje mają doprowadzić do zakończenia trwającego od połowy lat 1960. konfliktu zbrojnego, który kosztował dotąd życie ponad 300 tys. osób. W ostatnich miesiącach stronom udało się osiągnąć porozumienie m.in. w sprawie rozpoczęcia procesu usuwania z terenów dotychczasowych walk min lądowych oraz improwizowanych urządzeń wybuchowych, które w ciągu ostatnich 25 lat doprowadziły do śmierci ok. 11 tys. osób (Kolumbia odbiera bezzałogowe trały, 2015-04-10).