Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
25 czerwca 2018

Najnowszy i najnowocześniejszy okręt Marynarki Wojennej RP, małomagnetyczny niszczyciel min proj. 258, ORP Kormoran, numer burtowy 601, po oficjalnym wcieleniu do służby 28 listopada 2017, w dniu zwycięstwa pod Oliwą, przechodzi obecnie cykl badań eksploatacyjno-wojskowych.

Zdjęcie: MON

Badania, które zaplanowane są w trakcie bieżącego roku, wykazać mają, jak w prawdziwych warunkach morskich działają, jako system systemów, wszystkie urządzenia i podzespoły okrętu. Stąd m.in. czerwcowe rejsy jednostki wzdłuż wybrzeża na zachód, do Świnoujścia i Szczecina.

45-osobowa załoga (plus dwie dwuosobowe sekcje nurków-minerów i ich dowódca), pod komendą komandora podporucznika Michała Dziugana, ma bardzo szeroki zakres obowiązków. Prócz obsługiwania nowych i najnowszych w naszej flocie systemów, ulokowanych na pokładzie niemal 59-metrowej jednostki, ma ona ustalić tak zwane standardowe parametry eksploatacyjne prototypowego okrętu, takie np. jak zużycie paliwa przy określonej szybkości i stanie morza (co powinno zostać wpisane do charakterystyk dwóch następnych – seryjnych już niszczycieli min), substancji smarnych, zużycie słodkiej wody itd.

Po raz pierwszy w działaniu testy integracji przejdą podczas normalnej służby najważniejsze układy służące automatycznej kontroli nad jednostką, a zaprojektowane od nowa, specjalnie z myślą o Kormoranach. Dotyczy to przede wszystkim okrętowego systemu zarządzania walką SCOT-M, dzieła gdyńskiego Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Centrum Techniki Morskiej (CTM), czy zintegrowanego systemu łączności OZSŁ – efektu prac spółki KenBIT, a zwłaszcza jej gdyńskiego oddziału.

Wykonawca jest w stałym kontakcie z pływającą na morzu załogą i na bieżąco reaguje na wszelkie płynące od niej sygnały techniczne. Jest to zwyczajowy dla tego przedsiębiorstwa styl pracy z klientem-partnerem-użytkownikiem, czyli MW RP.

Rufa budowanego dopiero przyszłego ORP Kormoran z widocznymi miejscami na pędniki cykloidalne / Zdjęcie: Remontowa Shipbuilding

Wszelkie uwagi i wnioski eksploatacyjne załogi komandora ppor. Dziugana, zbierane na bieżąco i później skatalogowane, mogą mieć wpływ na ewentualne zmiany i modyfikacje wprowadzane na dwóch kolejnych polskich niszczycielach min. Otrzymają one wybrane już nazwy i numery burtowe: ORP Albatros (602) i ORP Mewa (603). Zostaną wcielone do służby w 13. Dywizjonie Trałowców (p.o. dowódcy komandor ppor. Maciej Tomiak) 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, podobnie jak stało się w przypadku ORP Kormoran.

Część specjalistów floty uważa, że sprzęt i wyposażenie pokładowe prototypowego okrętu należy jeszcze uzupełnić, np. nawet o dwa dodatkowe typy podwodnych bezzałogowych statków głębinowych. Jak wiadomo Kormoran wyekwipowany jest w pojazd Hugin 1000 norweskiego Kongsberga (nr rej. HU/01/2015) – przeznaczony do wykrywania min i rozpoznania na dużych głębiach (nawet powyżej 2000 m), znacznie przekraczających głębokość Bałtyku – pojazd Double Eagle MK III Saaba z sonarem TSM 2022 Mk III, rozpoznającym obszar przed okrętem do głębokości powyżej 200 m i dwa polskie systemy niszczenia min: Morświn (współpracujący z ładunkami wybuchowymi Toczek) oraz Głuptak.

Inni eksperci uprzedzają jednak, że każdy następny element wyposażenia podniesie już i tak przekroczoną dość znacznie zakładaną wyporność (na początku w planach figurował pułap 650 t, obecnie podaje się 850 t), a przecież każdy dodatkowy system ją zwiększa, bo wymaga nie tylko odpowiedniego przechowania i składowania (pojemniki, kontenery), ale też systemów i instalacji bezpośrednio obsługujących, a to dodaje masy i przekłada się na zanurzenie oraz pozostałe główne parametry okrętu.

Nierozwiązaną kwestią jest ewentualne wykorzystanie bezzałogowca latającego, dla którego po prostu brakuje miejsca na pokładzie Kormorana. Oficjalnie to zagadnienie miano rozwiązać w ramach programu bsl dla całych sił zbrojnych, ale tego, jak wiemy, nie ma. Szybkim rozwiązaniem mogłoby być np. przetestowanie zmarynizowanego systemu Fly Eye – projektowanego jako Sea Eye Grupy WB. Nie wymaga on przecież wielkich modyfikacji okrętu, a mieści się w specjalnym plecaku pojedynczego marynarza. Może zaś lądować za pomocą sieci rozpinanej doraźnie nad pokładem rufowym. O ile oczywiście użytkownik uznałby takie rozwiązanie za zasadne.

Bardzo istotna jest kwestia podstawowego uzbrojenia artyleryjskiego. Budowniczy jednostki, Remontowa Shipbuilding, wmontowała już do pierwszego Kormorana podstawę pod docelowy system AM-35 z 35-mm uniwersalną armatą KDA, strzelającą programowaną amunicją, ale ten nie przeszedł jeszcze cyklu badań kwalifikacyjnych (prowadzone są na pokładzie ORP Kaszub – piszemy o nich w RAPORT-wto 06/2018). ORP Kormoran otrzymał w zamian zdwojone stanowisko armat kal. 23 mm, czyli Wróbla II. Konieczną modyfikacją była instalacja pierścienia pośredniego.

W przypadku zainstalowania docelowego systemu, pojawi się jednak problem z dodatkową masą 35-mm działa, wobec znacznego przekroczenia zakładanej całkowitej wyporności okrętu i to z lżejszym o dwie tony Wróblem II. Co więcej, przepisy stanowią, że aby system artyleryjski AM-35 został oficjalnie, decyzją szefa Sztabu Generalnego WP, przyjęty do uzbrojenia, musi przejść próby wojskowe na docelowej jednostce. Czy będzie to ORP Kormoran, czy też drugi w serii ORP Albatros, tego jeszcze nie wiadomo.

Tak czy inaczej załoga prototypowej jednostki, zbierająca obecnie dane do przyszłych norm eksploatacyjnych, ma oczywiście świadomość, że w swoich rękach ma zaledwie dziewiętnasty wprowadzony do linii na świecie niszczyciel min zbudowany ze stali małomagnetyczej (18 jednostek zbudowano dla flot RFN i Turcji), co zobowiązuje do szczególnej dbałości. Jeśli jej uwagi i wnioski konstrukcyjne zostaną przyjęte i skatalogowane przez Inspektorat Uzbrojenia, mogą się stać podstawą do poprawek w dokumencie zwanym Projektem technicznym seryjnych okrętów nr 2 i 3.

Ceremonia wodowania jednostki we wrześniu 2015 / Zdjęcie: MON

Przypomnijmy, że 13 września 2013 Inspektorat Uzbrojenia MON zawarł umowę (podpisał ją Jan Woźniak, ówczesny z-ca szefa IU ds. techniki morskiej) z konsorcjum przedsiębiorstw – w którym czołowe role grają stocznia Remontowa Shipbuilding i CTM – na budowę prototypu pierwszego polskiego niszczyciela min ze stali małomagnetycznej, której druga część stanowi, że w przyszłości powinny powstać co najmniej dwa następne okręty seryjne.

Po wprowadzeniu do służby Kormorana w listopadzie 2017 przyjęto 15 grudnia tego samego roku załącznik dokumentacji do produkcji seryjnej jednostek nr 2 i 3. Dzięki temi przed Nowym Rokiem 2018 można było zawrzeć umowę na budowę następnych dwóch jednostek. Na tej podstawie wszyscy konsorcjanci rozpoczęli już postępowania związane z zakontraktowaniem systemów i podzespołów dla Albatrosa i Mewy. Stocznia zamówiła arkusze cennych blach i profili małomagnetycznych. Do końca lipca dotrzeć one mają do zakładu.

Inauguracja tzw. procesu ich palenia, co wiąże się z faktycznym początkiem budowy, nastąpić ma 1 września 2018. Przewiduje się, że oba seryjne niszczyciele min wejdą do służby w kolejnej dekadzie, odpowiednio w 2020 i 2021. Należy przy tym zauważyć, że prototypowy Kormoran wszedł do linii z rocznym poślizgiem. Nie było w tym winy ani stoczni, ani żadnego z konsorcjantów. Opóźnienie było efektem zapętlenia proceduralnego formalności odbioru. Zauważmy, że Inspektorat Uzbrojenia i MON odbierały pierwszy od kilkudziesięciu lat nowy, wyprodukowany w Polsce okręt w zupełnie nowych czasach w ramach skomplikowanej i chyba niezbyt pasującej do tak złożonego przedsięwzięcia, jakim jest okręt, procedurze badań kwalifikacyjnych.

Osobną kwestią była konieczność przygotowania początkowo 9 na 10 tomów przepisów projektowania i budowy jednostek MW RP, potrzebnych do formalnego odbioru okrętu, które są dziełem Polskiego Rejestru Statków (PRS; nasze niszczyciele min mają przecież operować także w portach europejskich, gdzie obowiązują na przykład ścisłe normy ochrony środowiska), a zostały po kolei zatwierdzane przez szefa IU. Trzeba było także rozstrzygnąć, z czyjego upoważnienia działał szef Inspektoratu – ministra obrony czy premiera…

Należy przy tym dodać, że Siły Zbrojne RP nie posiadają obecnie jednolitych przepisów dotyczących zasad projektowania i budowy okrętów. Pozyskiwanie nowych jednostek lub ich modernizacja możliwe jest w oparciu o różne decyzje MON, które zezwalają na korzystanie z PRS-owskich, cywilnych przepisów przy projektowaniu i budowie jedynie kadłubów okrętów, jednakże te nie posiadają one w swoim zakresie obszaru uzbrojenia. Taki stan powoduje, że dla każdego budowanego okrętu istnieje konieczność opracowania oddzielnych wytycznych dotyczących uzbrojenia.
Okręt wojenny, jako najbardziej wszechstronnie złożony obiekt spośród wszystkich rodzajów techniki wojskowej, wymaga szczególnych unormowań w zakresie procesów jego budowy, eksploatacji, remontów czy modernizacji. Liczące się w świecie marynarki wojenne, szczególnie państw NATO, posiadają stosowne przepisy regulujące tę skomplikowaną dziedzinę.

Całokształtem zagadnień dotyczących procesów pozyskiwania i eksploatacji okrętów RP zajmuje się obecnie wiele instytucji wojskowych (IU, IMW – gestor, COL – Inspektorat Wsparcia SZ, DPZ MON, użytkownik) i cywilnych (PRS, stocznie). W związku z tym potrzebne są precyzyjne przepisy regulujące zasady współpracy wszystkich wymienionych instytucji oraz określające wymogi techniczne, pozatechniczne i organizacyjne procesów projektowania oraz budowy okrętów RP. Ponadto przepisy te winny stanowić podstawę opracowywania programów prób i odbiorów technicznych oraz zakresu ich stosowania.

W tym kontekście staje się oczywistą konieczność uproszczenia procedur odbioru okrętów seryjnych, jak też i przemyślenia roli tzw. grupy przygotowawczo-organizacyjnej, złożonej z przyszłej załogi w ramach odbioru okrętu także pod kątem roli użytkownika już w czasie prób zdawczych. Chyba, że znów zaryzykujemy wejście w korkociąg przepisów do przepisów, który przyniesie ponownie zwłokę we wprowadzeniu Albatrosa i Mewy do linii. 


Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.