Przedstawiciele MBDA poinformowali, że oferowany w postępowaniu Narew – na system przeciwlotniczy bliskiego zasięgu – pocisk CAMM może być w dużym stopniu wytwarzany w Polsce. Najnowszy produkt europejskiego koncernu jest politycznie wspierany przez brytyjski rząd, bliskiego sojusznika naszego kraju.
W ostatnich dniach sierpnia brytyjski wiceminister ds. sił zbrojnych Mark Lancaster, w czasie wizyty w Polsce, złożył deklarację dotyczącą możliwej rezygnacji z ograniczeń transferu technologii dotyczącego pocisków przeciwlotniczych bliskiego zasięgu CAMM. Otwiera to możliwości szczegółowych negocjacji z polskim rządem i przemysłem.
CAMM wywodzą się konstrukcyjnie z lotniczych ASRAAM, jednak mają zmodernizowaną głowicę samonaprowadzającą radiolokacyjnie oraz blok elektroniki. W odmianie standardowej (zasięg rzędu 25-30 km) masa pocisku wynosi 99 kg, zaś w odmianie ER (zasięg ponad 45 km) – ok. 160 km.
System należy do najbardziej nowoczesnych na świecie: wchodzi dopiero do służby w brytyjskiej marynarce wojennej i wojskach lądowych, zastępując odpowiednio zestawy Sea Wolf i Rapier. Został też zamówiony przez floty Brazylii, Chile i Nowej Zelandii, a także – w odmianie lądowej – przez Włochy oraz Brazylię.
W Polsce konkuruje przede wszystkim z pociskami amerykańskimi i niemieckimi. Brytyjczycy podkreślają jednak, że w odróżnieniu od tych drugich, oferują głowicę radarową, która jest praktycznie niezależna od warunków pogodowych, w odróżnieniu od czujnika podczerwieni. Natomiast wyższość nad Amerykanami może przynieść szeroki transfer technologii.
W tej dziedzinie, według przedstawicieli MBDA, po deklaracjach wiceministra Marka Lancastera, lista zastrzeżonych rozwiązań i technologii jest krótka, a jej elementy mogą podlegać negocjacjom. Dlatego istotnym ograniczeniem może być w praktyce opłacalność inicjowania produkcji w Polsce wybranych podzespołów, związana z liczbą zamawianych przez MON pocisków.