Michael O' Leary, wiceprezes Ryanair ds. finansowych zapewnił, że jego przedsiębiorstwo nie wprowadzi dodatkowych opłat, nawet jeśli ceny ropy naftowej osiągną 500 USD za baryłkę.
Stwierdził, że bzdurą są przewidywania o kończeniu się ery tanich przewoźników w Europie. Ryanair w roku budżetowym 2007-2008 osiągnął przed opodatkowaniem zyski w wysokości 419 mln GBP, przewożąc 50,9 mln pasażerów, czyli o 20% więcej niż przed rokiem. W bieżącym roku O' Leary przewiduje dalszy wzrost liczby przewiezionych, o ponad 8 mln, a więc o kolejne 17%.
Wiceprezes Ryanair musiał jednak przyznać, że wyniki finansowe będą zależały od ceny ropy naftowej. Zyski będą nawet większe, jeżeli [cena] pozostanie na poziomie 130 USD, jednak jeżeli wyniesie 140 czy 150 USD, Ryanair zacznie tracić pieniądze, powiedział O' Leary.
Przyznał również, że nawet w przypadku utrzymania się ceny baryłki rzędu 130 USD, wielu przewoźników będzie musiało ogłosić bankructwo, a ceny biletów wzrosną do końca roku o ok. 5%.
Zapewnił jednak, że jego przedsiębiorstwo nie wprowadzi żadnych opłat dodatkowych. Skrytykował przy tym zdecydowanie British Airways, które wprowadziły dodatek paliwowy do normalnej ceny biletu, stwierdzając, że to przekręt, mający na celu wyłudzenie pieniędzy od podróżnych. Równie cięte określenia padły pod adresem brytyjskich władz lotniczych, nazwanych bezużytecznymi i niekompetentnymi.