Wystrzelona z japońskiego niszczyciela Chokai antyrakieta SM-3 nie trafiła w cel. Była to pierwsza próba systemu w warunkach zbliżonych do rzeczywistych.
Test odbył się wczoraj niedaleko Hawajów. Cel imitował północnokoreańską rakietę Nodong. Korea dysponuje ok. 200 rakietami tego typu.
Test kosztował 6,2 mld jenów (63 mln USD), nie licząc wartości samej antyrakiety, która jest utrzymywana w tajemnicy. Na razie nie określono przyczyn niepowodzenia. Wiadomo tylko, że system naprowadzania na cel głowicy utracił kontakt z celem na kilka sekund przed planowanym zderzeniem.
Utrudnienie testu polegało na niepoinformowaniu załogi okrętu o chwili wystrzelenia celu. Wcześniejsza próba, przeprowadzona w uproszczonych warunkach, w jakich odbywają się próby systemu lądowego (jego elementem ma być instalacja w Polsce), powiodła się. W grudniu 2007 antyrakietę SM-3 wystrzelono z niszczyciela Kongo do wcześniej wskazanego celu.
Japońskie morskie siły samoobrony zamierzają wyposażyć w pociski SM-3 cztery niszczyciele z systemami Aegis. Okręty uzbrojone w antyrakiety mają stanowić pierwszą linię obrony. Na wyspach - w 11 bazach - rozmieszczane są zaś przeciwrakiety Patriot PAC-3. W ramach ćwiczeń ich wyrzutnie ustawiane są nawet w centrum Tokio (Patriot PAC-3 w centrum Tokio). Japoński system antyrakietowy ma być skompletowany na początku 2011.
Japonia mimo pacyfistycznej konstytucji i wsparcia wojskowego USA, dysponuje piątym pod względem wielkości budżetem wojskowym świata. Politycy Japońcy nie ukrywają, że zależy im na włączeniu Polski do amerykańskiego systemu antyrakietowego, co ma zwiększyć determinację jego twórców i podzielić koszty, a także wskazać nowe cele dla potencjalnych agresorów.