Izraelskie media informują o okolicznościach zestrzelenia 10 lutego przez Syrię izraelskiego samolotu wielozadaniowego Lockheed Martin F-16I Sufa. Miał on lecieć na wysokości ok. 3 km, czyli niżej niż inne izraelskie samoloty biorące udział w operacji atakowania celów w Syrii – w sumie dwa klucze po 4 samoloty. W chwili trafienia przez pocisk przeciwlotniczy znajdował się nad Izraelem. Odłamki głowicy bojowej trafiły m.in. w kabinę samolotu, poważnie raniąc pilota. Zarówno on, jak operator systemów bojowych (major) natychmiast się katapultowali.
Izraelczycy oceniają, że Syryjczycy wystrzelili w kierunku ich samolotów ok. 20 pocisków przeciwlotniczych. Jeszcze jeden z nich był bliski trafienia kolejnego F-16. Ten jednak zdołał uniknąć poważniejszych uszkodzeń i wrócił do bazy.
Rannego pilota odwiedził w szpitalu Rambam w Hajfie dowódca izraelskich wojsk lotniczych, gen. mjr Amikam Norkin. Pilot opowiedział mu o przebiegu wydarzeń, a jego relacja wyciekła do prasy. Okazało się, że trafienie było zaskoczeniem dla załogi, która była skoncentrowana na wykonaniu zadania, a głowica bojowa wybuchła w dość dużej odległości od samolotu. Uszkodzenia samolotu spowodowały jednak utratę kontroli nad nim przez pilota.
Ciężko ranny pilot trafił pierwotnie na oddział intensywnej terapii. Wczoraj przeniesiono go na zwykły oddział szpitalny. Operatora wypisano ze szpitala już w niedzielę, 11 lutego.
Operacja F-16 nad Syrią była odpowiedzią na wtargnięcie nad terytorium Izraela irańskiego bezzałogowca rozpoznawczego. Wystartował on z bazy T-4 na pustyni Homs i przeleciał najpierw nad Jordanią. Został zestrzelony 10 lutego ok. 4:00 przez śmigłowiec AH-64 Apache nad wzgórzami Golan, niedaleko miasta Beit She’an. Z udostępnionych zdjęć wynika, że zestrzelonym bsl była kopia amerykańskiego RQ-170 – Saeqeh (Grom). Izraelskie samoloty atakowały 12 celów w Syrii, w tym 3 stanowiska obrony przeciwlotniczej i 4 pozycje wojsk irańskich.