Po długiej zwłoce, amerykańska Terrefugia poinformował wczoraj oficjalnie o oblocie samoloto-samochodu Transition. Wydarzenie miało miejsce 5 marca. Certyfikowanie maszyny przewidziane jest na 2010.
Oblot odbył się z Plattsburgh International Airport, w stanie Nowy Jork. Za sterami zasiadł emerytowany pilot wojskowy, Phil Meteer. Pierwsza próba odbyła się w tajemnicy, o 7:40 rano czasu miejscowego. Lot trwał 37 sek. Od tego czasu przeprowadzono jeszcze 6 kolejnych, coraz dłuższych prób, nie oddalając się jednak od terenu lotniska.
Według oblatywacza, pojazd zachowuje się w powietrzu stabilnie i łatwo się nim steruje. Równie pozytywne były jego doświadczenia z lądowaniem. Chwalił bardzo dobrą widoczność z kabiny.
Według właścicieli Terrafugii (po łacinie słowo to oznacza ucieczkę z ziemi), zostanie teraz zbudowany prototyp modelu produkcyjnego, który wraz z obecnym demonstratorem będzie poddany serii testów certyfikacyjnych. Powinny one zakończyć się w 2010. Rok później mają rozpocząć się dostawy pierwszych hybryd.
Transition w czasie lotu napędzany jest śmigłem pchającym. Silnik Rotax 912S o mocy 100 KM zapewnia (na razie teoretycznie) prędkość przelotową rzędu 185 km/h, przy zużyciu paliwa ok. 20 l/100 km. Producent potwierdził ostatecznie, że w czasie jazdy drogowej (z maksymalną prędkością rzędu 90 km/h), napęd przenoszony jest na przednie koła. Nie usunęło to jednak wszystkich wątpliwości, co do przydatności do jazdy szosowej, głównie z powodu dużej powierzchni bocznej, po złożeniu skrzydeł, narażającej hybrydę na działanie wiatru (zobacz: Samochód-samolot).