Pożar tureckiego lekkiego lotniskowca Anadolu (turecka nazwa prowincji Anatolia), znajdującego się w doku stoczni Sedef w Stambule, udało się ostatecznie opanować bez strat w ludziach. Ucierpiały jednak, jak się przypuszcza, systemy kontroli lotów i pomieszczenia dziobowe. Może to opóźnić termin wejścia jednostki do linii – wyznaczony na 2021.
Pożar Anadolu wybuchł 30 kwietnia 2019. Służbom gaśniczym dość szybko udało się zlokalizować ognisko lub ogniska ognia w dziobowej części kadłuba okrętu, tuż pod przednią częścią pokładu lotniczego, najprawdopodobniej w hangarze o powierzchni 990 m2. Zastosowano bardzo nowoczesne metody gaszenia, z udziałem bsl do dowodzenia całą operacją. Obecnie trwa proces szacowania strat.
TCG Anadolu (L-408), budowany oficjalnie od 30 kwietnia 2016 (uruchomienia całego procesu – w 2015, stępka – 7 lutego 2018), ma długość 228 m, szerokość 32 m i wyporność bojową w granicach 28 tys. t. Jest efektem współpracy hiszpańskiego koncernu Navantia z turecką stocznią Sedef. Hiszpanie, którzy budowali już okręty lotnicze – Księcia Asturii i śmigłowcowiec Juan Carlos (na jego bazie powstał projekt Anadolu), przekazali Turkom technologie tworzenia tego rodzaju jednostek przeznaczonych dla samolotów skróconego startu i pionowego lądowania oraz śmigłowców. Navantia dostarcza także system zarządzania operacjami lotniczymi i odpowiada za transfer 5 dieselgeneratorów napędzających okręt, wyprodukowanych przez hiszpańską Fabrica de Motores. Zaangażowanie tureckiego przemysłu w projekt ocenia się na 68%.
Planowano, że na okręcie będzie bazować 12 samolotów F-35B w wariancie zbliżonym do maszyn amerykańskiej piechoty morskiej i 12 śmigłowców. Możliwe wykluczenie Turcji z programu dostaw F-35 i polityczny konflikt na linii Waszyngton – Ankara mogą to zmienić. Obecnie spekuluje się, że Turcja może się zwrócić w stronę Rosji, która ponownie uruchomiła program własnego wielozadaniowego myśliwca pionowego startu i lądowania, zarzucony w czasach prezydenta Jelcyna.