Na Ukrainie wybuchł kolejny skandal związany z jakością kołowych transporterów opancerzonych BTR-4E. Niedawno dyrektor GP Ukroboronprom, Aiwaras Abromawiczus poinformował, że koncernowi udało się odblokować realizację kontraktu na ich dostawy. Na podstawie uzgodnień z resortem obrony rząd Ukrainy zagwarantował środki na 45 BTR-4E. 12 z nich już dostarczono Siłom Zbrojnym Ukrainy, a producent pojazdów – ChKBM im. Morozowa otrzymało 125 mln hrywien zaliczki, co uratowało je przed bankructwem. Według Abromawiczusa, każdy transporter kosztował 33,6 mln hrywien (ok. 5,3 mln PLN).
Z oficjalnych informacji wynikało, że wcześniejsze problemy z jakością dostarczanych BTR-4E zostały rozwiązane. Tymczasem portal Defense Express ujawnił, że już w pierwszych trzech kadłubach nowej partii – podobnie jak w wielu kadłubach dostarczanych wcześniej – kontrolerzy odnaleźli pęknięcia i nieprawidłowe spawy, zamalowane farbą antykorozyjną. Kadłuby dostarcza prywatny ŁKZM. Spawa je z ukraińskiej stali 71 (wcześniejsze problemy wyjaśniano niewłaściwą jakością stali dostarczanej z Finlandii). Co szczególnie bulwersujące, wymagana przepisami jakość dostarczanych kadłubów została oficjalnie potwierdzona przez 85. Wojskowe przedstawicielstwo Ministerstwa Obrony Ukrainy.
Szefostwo Ukroboronpromu dało 23 stycznia ChKBM i ŁKZM 24 godziny na wyjaśnienie sytuacji. Wszystkie kadłuby, które znajdują się w różnych stadiach produkcji, mają zostać specjalnie skontrolowane. Na razie nic nie wiadomo o rezultatach tych działań.