W ostatnich dniach w wielu mediach pojawiały się doniesienia o możliwej sprzedaży Izraelowi 50 amerykańskich myśliwców stealth F-22 Raptor. Miałyby one kosztować 10,4 mld USD. Po raz pierwszy napisał o tym ukazujący się w Londynie, kontrolowany przez Saudyjczyków, Asharq Al-Awsat. Twierdził, że izraelscy politycy zajmujący się obronnością domagają się od USA usunięcia przeszkód w zakupie F-22, których możliwości w zakresie utrzymania dominacji w powietrzu uznają za znacznie większe niż samolotów wielozadaniowych stealth F-35, kupionych już przez Izrael i wprowadzonych do działań operacyjnych. Dodatkowym argumentem za sprzedażą Izraelowi F-22 miałaby być zgoda na dostarczenie przez USA F-35A Zjednoczonym Emiratom Arabskim, co zmieni układ sił w regionie.
Teraz źródła w izraelskim resorcie obrony zaprzeczają tym doniesieniom. Ich zdaniem nie toczą się na ten temat żadne rozmowy. Jednym z kluczowych powodów jest to, że F-22A nie są już produkowane (używają ich jedynie US Air Force, które w latach 1996-2011 otrzymały 195 samolotów tego typu, a obecnie dysponują 186 F-22A). Wznowienie ich wytwarzania jest możliwe, ale wiązałoby się z bardzo dużymi kosztami. Tym bardziej, że wiele komponentów F-22A jest już przestarzałych i musiałyby zostać zastąpione współczesnymi. To zaś wymagałoby dodatkowych – czasochłonnych i kosztownych – testów.
Niektórzy izraelscy podkreślają, że informacje o możliwości sprzedaży F-22 Izraelowi wpisują się w politykę prezydenta Donalda Trumpa. Jest on znany z tego, że zrobi wszystko na rzecz eksportu amerykańskiego uzbrojenia. Miałby on wzmocnić przemysł lotniczo-zbrojeniowy, którego istnienie opiera się prawie całkowicie na dostawach dla rodzimych sił zbrojnych. Dla budżetu przeżywających kryzys gospodarczy USA, to ogromne obciążenie. Od lat roczna wartość amerykańskich wydatków obronnych jest prawie równa wzrostowi zadłużenia federalnego, które przekroczyło już 26 bln USD.