Pod Moskwą rozbił się śmigłowiec Ka-60. Dwaj członkowie jego załogi zostali ranni. W ciężkim stanie przewieziono ich do szpitala.
Do wypadku doszło w czasie lotu doświadczalnego, w pobliżu wytwórni Kamowa w podmoskiewskich Libercach, o 11:42 czasu lokalnego. Śmigłowiec, który wykonywał pierwszy lot po półrocznej przerwie, spadł na ziemię w miejscowości Kotielniki przy ulicy Ugrieszwskoj 16 (patrz zdjęcie Life.news) i zapalił się. Na szczęście nie doszło do zniszczenia zbiornika paliwa. Pożar ugasiły jednostki straży pożarnej.
Wydobytych z wraku 2 członków załogi, pilotów doświadczalnych - 57-letniego Aleksandra Smirnowa i 59-letniego Aleksandra Papaja (szef pilotów KB Kamow) - w ciężkim stanie przewieziono do szpitala. U Papaja stwierdzono zmiażdżenie klatki piersiowej.
Lot wykonywały dwa śmigłowce, Ka-60 i Mi-8, które wystartowały o 11:34, kierując się na poligon Żuliebino. Według rosyjskich mediów, w czasie lotu kręcone były zdjęcia do filmu promocyjnego. W Ka-60, nr rej. 602, doszło do awarii silnika, prawdopodobnie z powodu zderzenia z ptakiem. Załoga próbowała awaryjnie lądować. Piloci Mi-8 przewieźli rannych na lądowisko śmigłowcowe szpitala nr 36 w podmoskiewskich Wieszniakach.