W Tadżykistanie rozbił się śmigłowiec Mi-8 Gwardii Narodowej. Zginęło 28 osób, w większości operatorów jednostki specjalnej Alfa.
Według danych rządowych, do katastrofy doszło wczoraj w pobliżu Raszty ok. 6:00 czasu lokalnego (3:00 GMT). Rozbity śmigłowiec Mi-8MTW należał do Gwardii Narodowej (GN) Tadżykistanu. Zginęło 28 ludzi, w tym 21 operatorów oddziału specjalnego Komitetu bezpieczeństwa narodowego Alfa i żołnierze tadżyckiej GN, uczestniczący w trwającej od kilku tygodni operacji przeciwko bojownikom islamskim. Wielu innych żołnierzy zostało rannych. Stan niektórych jest bardzo ciężki, więc liczba ofiar może wzrosnąć.
W katastrofie zginęło dwóch zastępców dowódcy GN, ppłk Zafar Olimow i szef grupy lotniczej, płk Dawron Samadow. Według oficjalnych doniesień, katastrofa nie była wynikiem walk, a skutkiem problemów technicznych. Według innej wersji, śmigłowiec zaczepił o rozciągniętą wzdłuż zbocza linę, która służy do wciągania chrustu i innych przedmiotów.
Z kolei źródła niezależne od władz mówią, że śmigłowiec spadł w wyniku ostrzału z ziemi. I nie wydarzyło się to wczoraj, a 4 dni wcześniej. Informację o tym zdarzeniu utajniono, żeby nie psuć atmosfery obchodów 58 rocznicy urodzin prezydenta Emomali Rahmona, pozostającego u władzy od 1994 i oskarżanego o zapędy autorytarne.
W walkach w Tadżykistanie zginęło już kilkudziesięciu żołnierzy jednostek rządowych. 19 września w czasie ataku na kolumnę wojskową zginęło 23 oficerów i żołnierzy. Kolumna została całkowicie rozbita. To ten atak spowodował rozpoczęcie specjalnej operacji sił rządowych, określonej jako działania antyterrorystyczne. 3 października w rezultacie innego ataku partyzantów zginęło 40 żołnierzy. Dziś w ciężarówce, która najechała na minę zginęło 6 żołnierzy, kilku innych zostało rannych. Od początku operacji zginęło co najmniej 16 partyzantów. Te proporcje ofiar walk potwierdzają opinie ekspertów, że operacja przeciwko dobrze zorganizowanym bojownikom islamskim nie przynosi zamierzonych efektów i może zakończyć się fiaskiem sił rządowych.