Armeński parlament ratyfikował dzisiaj umowę o przedłużeniu dzierżawy rosyjskiej bazy wojskowej w Giumri do 2044. W zamian Moskwa będzie kontynuowała dostawy broni po niższych cenach.
Parlament ratyfikował umowę, zawartą w październiku ubiegłego roku. Stanowi ona, że Rosjanie będą bezpłatnie wykorzystywać 102. bazę wojskową w Giumri do 2044. W zamian Moskwa będzie kontynuować dostawy uzbrojenia na preferencyjnych zasadach finansowych.
3,3-milionowy kraj, z PKB nieco ponad 9 mld USD, a pozostający w konflikcie z sąsiednim Azerbejdżanem, jest dzięki temu w stanie utrzymywać 43-tysięczne siły zbrojne (oraz dodatkowo ponad 20 tys. żołnierzy w Górskim Karabachu, ormiańskiej enklawie w Azerbejdżanie). Według dostepnych danych, są one wyposażone w ok. 200 czołgów (T-80, T-72 i T-55), ok. 500 innych wozów pancernych różnych typów (głównie rodziny BWP-1, BTR-80 i BRDM-2), liczną choć przestarzałą obronę przeciwlotniczą oraz 15-16 samolotów bojowych (głównie Su-25) i ponad 30 śmigłowców.
Biorąc pod uwagę tę sytuację, wiceminister obrony, Ara Nazarian powiedział szczerze, że ratyfikowanie umowy o wydłużeniu okresu dzierżawy bazy zabezpieczy interesy rosyjskie [w regionie], w którym Kreml chce odgrywać wiodącą rolę. Z drugiej jednak strony żołnierze rosyjscy zwiększą gwarancje bezpieczeństwa dla Ormian i - pośrednio - przyczynią się do modernizacji technicznej sił zbrojnych.
Armenia ma bogate doświadczenia współpracy wojskowej z Rosją. Po rozpadzie ZSRS, pierwszą nowozorganizowaną służbą niepodległego państwa była straż graniczna. Jednak przez długi czas zadania ochrony granic spoczywały na żołnierzach 123. pułku zmotoryzowanego. Również w Rosji kształcili się przyszli oficerowie nowych sił zbrojnych. Mimo stworzenia własnej akademii wojskowej, także obecnie co roku studiuje w Federacji kilkuset ormiańskich żołnierzy. Według ocen analityków z sąsiedniego Azerbejdżanu, Rosja była także głównym dostawcą uzbrojenia. Szacują, że tylko w 1996 Moskwa przekazała Ormianom sprzęt i amunicję o wartości 1 mld USD. Twierdzą również, że większa część z tych dostaw trafiła do Górskiego Karabachu.