Airbus 380 australijskiej linii Qantas musiał przymusowo lądować w Adelajdzie z powodu wyczerpywania się zapasu paliwa. Powodem był prawdopodobnie wyjątkowo silny wiatr.
A380 wystartował dzisiaj z Singapuru. Lot miał zakończyć się w oddalonym o 6076 km Melbourne. Załoga została jednak zmuszona do lądowania o kilkaset km wcześniej, w Adelajdzie. Powodem było wyczerpywanie się zapasu paliwa. Po jego uzupełnieniu Airbus z 249 pasażerami na pokładzie kontynuował lot i znalazł się na lotnisku docelowym z niemal 3-godzinnym opóźnieniem.
W oświadczeniu Qantas poinformowano, że przyczyny zdarzenia są obecnie badane, jednak prawdopodobnie była nią zmiana warunków lotu, spowodowana pogorszeniem pogody, co wymusiło zmianę trasy. Przedstawiciele linii poinformowali, że konieczność uzupełnienia paliwa zdarza się rzadko, jednak jest wydarzeniem normalnym w lotnictwie.
Przedstawiciele lokalnych władz lotniczych wskazali, że oprócz konieczności ominięcia obszarów burzowych, o tej porze roku nad południową Australią występuje jeszcze jeden czynnik atmosferyczny, który może spowodować konieczność awaryjnego lądowania. Są to wiejące na dużych wysokościach wiatry o prędkości do 400 km/h. W przypadku lotu pod wiatr znacząco wydłuża to czas pozostawania w powietrzu.