Kosztem 44 mld USD, do 2014 miał powstać w USA nowy system cywilnej kontroli przestrzeni powietrznej. Nie powstanie. Opóźnienia szacowane są obecnie na dwa lata. Przekroczono też preliminarz.
Modernizacja National Airspace System (NAS), stała się jednym z priorytetów amerykańskich władz lotniczych FAA. Obecnie istniejący system tworzy 14 500 kontrolerów lotu, 4500 inspektorów bezpieczeństwa i 5800 techników, dbających o 71 tys. urządzeń, od stacji radiolokacyjnych po systemy przekazu danych. W sieci NAS znajduje się 19 tys. portów lotniczych i 600 stanowisk kontroli lotów. To największy system tego typu na świecie. Codziennie obsługuje ok. 50 tys. lotów komercyjnych i prywatnych.
Modernizacja NAS jest wspólnym przedsięwzięciem rządu i instytucji lotniczych. FAA wyłoży na ten cel 22 mld USD, drugą połowę pokryją przewoźnicy oraz właściciele samolotów.
Do tej pory administracja przekazała na NAS 2,8 mld USD. Niestety, z mizernym skutkiem. W czasie przesłuchań przed odpowiednimi komisjami kongresu i izby reprezentantów, okazało się, że prace zanotowały istotne opóźnienia. Obecnie szacuje się, że system nie osiągnie gotowości wcześniej niż w 2016. Wzrosną również koszty, o 300-500 mln USD.
Większość problemów stwarza oprogramowanie nowych komputerów. En Route Automation Modernization (ERAM) jest tworzony przez konsorcjum pod egidą Lockheed Martina. Oprogramowanie miało być gotowe w grudniu ubiegłego roku. Producent przekazał jednak niekompletny system. Co gorsza, kontrolerzy odkryli szereg błędów. Na razie nie nadaje się on do wykorzystania. Faktem jest jednak, że prace nad nim trwają, a programistom udaje się stale poprawiać ERAM, co napawa optymizmem.
Nie jest to jedyny problem, związany z nowym systemem zarządzania przestrzenią powietrzną. Przyjęty już plan ograniczenia wydatków budżetowych dotknie prawdopodobnie również FAA. Ocenia się, że w przyszłym roku preliminarz tej instytucji zostanie ograniczony przynajmniej o 200 mln USD, co może mieć wpływ na tempo prac przy modernizacji NAS.