W czasie pokazów lotniczych na przedmieściach miasta Xi'an w centralnych Chinach rozbił się dwumiejscowy samolot myśliwsko-bombowy JH-7. Jeden z pilotów katapultował się, drugi prawdopodobnie zginął.
Do wypadku doszło o godz. 10:30. JH-7, w trakcie wykonywania pokazu, przeszedł ze stosunkowo łagodnego zakrętu w prawo w niekontrolowaną pikę i zbliżał się szybko ku ziemi. Na wysokości ok. 100-150 m pilot katapultował się. Według dostępnych, oficjalnych informacji, został ranny i przewieziony do szpitala. Świadkowie twierdzą, że czasza spadochronu nie rozwinęła się do końca.
Media są zgodne, że nikt na ziemi nie ucierpiał w wypadku - samolot spadł z dala od widzów. Wątpliwości dotyczą drugiego członka załogi. Część środków przekazu podaje, że nikt nie zginął w incydencie, co świadczyłoby, że w kokpicie zasiadł tylko pilot. Oficjalne źródła chińskie podają jednak, że trwają poszukiwania drugiego lotnika, co przy takim finale wypadku nie daje żadnych szans na jego przeżycie...
Przyczyny incydentu nie są znane. Zapis wideo świadczy jednak o problemach technicznych. Tezę tę potwierdzili wstępnie członkowie komisji badania wypadków lotniczych. To już drugi, znany przypadek utraty JH-7. Pierwszy wydarzył się w lipcu 2009, w czasie wspólnych z Rosjanami ćwieczeń Pokojowa Misja 2009. Wtedy żaden z dwóch członków załogi nie zdołał się katapultować.
Mimo katastrofy 3-dniowe pokazy lotnicze nie zostały przerwane. Na wystawie statycznej zgromadzono 100 samolotów i śmigłowców. Kolejne kilkadziesią ma prezentować się w czasie lotów, w tym maszyny zespołów akrobacyjnych z Węgier, USA, Szwecji i Litwy. Organizatorzy liczą na przybycie ok. 100 tys. widzów.
Kilkumilionowe miasto Xi'an, na obrzeżach którego doszło do wypadku, znane jest przede wszystkim z Terakotowej Armii i innych zabytków. Jest też miejscem, gdzie ulokowano zakłady Xi'an Aircraft Industrial, produkujące JH-7.