Po prawie pół roku od zaginięcia, sąd okręgowy w Cook County zdecydował o uznaniu Steve`a Fossetta zmarłym.
Rozprawę zakończono w piątek. Na stosunkowo szybkie zakończenie procedury uznania zmarłym, nalegała żona, Peggy Fossett, ze względu na konieczność uregulowania praw do majątku i ułatwienia kontynuowania działalności gospodarczej.
Sąd rozpatrzył przede wszystkim zakres i jakość akcji poszukiwawczej, w której brało udział m.in. ponad 20 samolotów, setki doświadczonych ratowników i ochotników, nie dopatrując się jakichkolwiek uchybień. Po zakończeniu oficjalnej akcji, żona nadal opłacała poszukiwania, w których wykorzystano m.in. samoloty z bardzo czułymi aparatami fotograficznymi, pozwalającymi na zdjęcia o lepszej jakości, niż dostępne zdjęcia satelitarne. Sąd wysłuchał również ekspertów, którzy uznali, że mimo nie znalezienia wraku samolotu, prawdopodobieństwo śmierci pilota jest bardzo wysokie i graniczy niemal z pewnością.
Poszukiwania objęły obszar prawie 50 tys. km² (a więc szóstej części Polski). Na tym odludnym terenie w przeszłości zanotowano ok. 20 zaginięć innych samolotów, które także nie zostały odnalezione.
Steve Fossett wystartował do feralnego lotu nad Nevadą o 8.45, 3 września 2007, z prywatnego lotniska oznaczonego jako Flying-M Ranch w pożyczonym od znajomego Bellanca Super Decathlon. Miał określić odpowiednie miejsca do planowego bicia kolejnego rekordu, tym razem prędkości lądowej.