Nie ma chętnych na kupno wraku Boeinga 767-300, który został zniszczony podczas awaryjnego lądowania w ub.r. na warszawskim Okęciu. Nikt się nie zgłosił do licytacji zorganizowanej przez PLL LOT.
Po nieudanej próbie sprzedaży wraku Boeinga, który został zniszczony podczas awaryjnego lądowania 1.11.2011 na warszawskim Okęciu (Szczęśliwe lądowanie na Okęciu, 2011-11-01), przedstawiciel PLL LOT poinformował, że spółka rozpocznie rozmowy m. in. z jednostką specjalną GROM. Jej dowództwo zapowiadało wcześniej chęć kupna płatowca Boeinga. Według pomysłów Dowództwa Wojsk Specjalnych i Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych miałby on posłużyć żołnierzom jednostki GROM do prowadzenia szkoleń w odbijaniu zakładników z pokładów samolotów pasażerskich. Jednak kilka dni przed licytacją IW SZ poinformował, że ze względu na brak aprobaty MON, wykreślił to zadanie z planów zakupów (Licytacja Boeinga 767 bez MON, 2012-07-17).
W ubiegłym tygodniu wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek informował, że MON wystąpiło do PLL LOT o bezpłatne przekazanie płatowca. Władze spółki nie widzą jednak takiej możliwości.
Płatowiec Boeinga 767-300 został wystawiony do przetargu przez PLL LOT po uszkodzeniu kadłuba i silników samolotu podczas awaryjnego lądowania bez wypuszczonego podwozia (Szczęśliwe lądowanie na Okęciu, 2011-11-01). Okazało się jednak, że powodem problemów z podwoziem był bezpiecznik odpowiadający za obwód zasilający układ jego wypuszczania awaryjnego (Jeden mały bezpiecznik, 2012-12-01). Do dziś nie wiadomo, kto odpowiada za wielomilionowe straty związane z wypadkiem i zniszczeniem samolotu.
PLL LOT leasingowały Boeinga 767-300 ER SP-LPC od amerykańskiej Air Castle, która uznała, że naprawa silników i płatowca jest nieopłacalna. W wyniku negocjacji linie przejęły maszynę. Licytacja miała pokryć część kosztów związanych z wyłączeniem samolotu z eksploatacji i zablokowaniem na kilkanaście godzin największego polskiego lotniska.