Rząd przyjął założenia budowy systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, nazywanego Tarczą Polski. Jego budowa ma się zacząć w 2014, potrwać co najmniej 10 lat i kosztować kilkanaście miliardów złotych.
Od projektu nowelizacji ustawy z 25 maja 2001 o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej, która gwarantuje stałe wydatki, równe 1,95% PKB na obronność państwa, rozpocząć się ma ciąg zaplanowanych na jesień 2012 działań związanych z uruchomieniem budowy nowoczesnego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Z inicjatywą wystąpił prezydent Bronisław Komorowski. Za przygotowanie projektów odpowiednich dokumentów, ich konsultację i skierowanie na drogę legislacyjną ma odpowiadać Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Jednak realizacja projektu znajdzie się w rękach rządu i MON. Ośrodek prezydencki nie zamierza w związku z nią tworzyć nowych struktur zarządzających i kontrolnych.
Prace nad koncepcjami zmian już ruszyły. Zmierzają w kierunku takiej przebudowy systemu finansowania obronności, aby:
- lepiej i skuteczniej wykorzystać stosunkowo duże i systematycznie rosnące kwoty, które corocznie MON otrzymuje do swojej dyspozycji (O budżecie MON na 2013, 2012-09-13), by nie były one przejadane i marnowane na zakupy niepodnoszące potencjału militarnego;
- stworzyć taki mechanizm finansowy, który w dotychczasowych ramach 1,95% PKB pozwoliłby na sfinansowanie budowy Tarczy Polski. Ma on być tak zaprojektowany, aby kwoty, które do tej pory MON wydawało na operacje zagraniczne mogły zostać przeznaczone na jej etapową budowę. Na ten cel miałyby też być przeznaczane kwoty wynikające ze wzrostu PKB, przekraczające obecny poziom wydatków modernizacyjnych. Pierwotnie planowano użycie także środków niewykorzystywanych corocznie w budżecie MON (od setek milionów do miliardów rocznie) i zwracanych (lub niepobieranych) do budżetu centralnego. To jednak napotkało na zdecydowany opór Ministerstwa Finansów.
Dodatkowe pieniądze na modernizację techniczną sił zbrojnych mają też pochodzić z redukcji rozdętej ponad miarę biurokracji MON i struktur sztabowo-dowódczych armii, a także ze znaczącej zmiany struktur szkolnictwa wojskowego. Tak, aby służyła on kształceniu potrzebnej, a nie ponadplanowej liczby wojskowych. Uproszczenie struktur MON ma nastąpić na przełomie 2012 i 2013, a restrukturyzacja systemu dowodzenia jest planowana na połowę 2013, wraz z upływem kadencji większości obecnych dowódców. Reforma szkolnictwa wojskowego będzie realizowana w kolejnych latach.
Budowa Tarczy Polski ruszyć ma w 2014, po zakończeniu restrukturyzacji MON i struktur dowodzenia, kiedy zakończy się też poważne zaangażowanie Polski w Afganistanie i zostaną spłacone największe raty kredytu na zakup samolotów wielozadaniowych. Warto dodać, że według najnowszych szacunków, operacja afgańska naszej armii przyniosła wydatki z puli MON na poziomie 5 mld zł. Zakup F-16 i budowa infrastruktury niezbędnej do ich eksploatacji pochłonął zaś kilkanaście miliardów złotych.
Budowa polskiej tarczy przeciwlotniczej i przeciwrakietowej ma być podzielona na kilka etapów. Po każdym ma następować ocena osiągniętych zdolności obronnych i szacowanie ewentualnych zagrożeń po to, aby móc ocenić w tym kontekście zakładane możliwości całego systemu. Pierwszy etap przewidywany jest na kilka lat po 2014, zaś całość prac nad systemem planuje się wstępnie na 10 lat. Koszty mogą sięgać, w zależności od różnych czynników, od około 10 do kilkunastu miliardów złotych. System ma być mobilny, wprowadzany stopniowo, na zasadzie przekazywania armii kolejnych zestawów rakietowych. W przypadku zagrożenia mobilne zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe mają osłaniać centra kraju na wybranych kierunkach. Elementy systemu powinny także służyć w ewentualnych misjach ekspedycyjnych Wojska Polskiego w przyszłości. Polski system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej ma być częścią większej struktury osłaniającej państwa NATO (zgodnie z postanowieniami szczytów Sojuszu w Lizbonie i w Chicago), jednak pod polskim dowództwem i kierowany przez polski system decyzji politycznych.
Nieoficjalnie wiadomo, że BBN przeprowadziło audyt możliwości polskiego przemysłu (głownie Grupy Bumar) w zakresie realizacji bądź współrealizacji programu. W efekcie analiz najbardziej prawdopodobne jest, że nie będzie żadnych preferencji w sprawie dostawcy systemu, a rozstrzygnięcia mają zapadać w drodze przetargów. Warto jednak pamiętać, że istnieje już polski system detekcji radiolokacyjnej, który służy bezpieczeństwu NATO i zostanie wykorzystany w nowym projekcie. System będzie rozwijany w porozumieniu z krajami europejskimi Sojuszu Atlantyckiego (kraje Trójkąta Weimarskiego – poza Polską, RFN i Francja, lub Trójkąta Wyszehradzkiego – z Czechami i Słowacją). W procesie planowania przedsięwzięcia będą zapewne wzięte pod uwagę rozwiązania izraelskie, jako potencjalnie najbardziej odpowiadającego polskim potrzebom w wielu zakresach.
Amerykańskie wieloetapowe rozwiązania przeciwrakietowe, jeśli zostaną ostatecznie ukończone, według aktualnych analiz, powinny być dopełnieniem polskiego systemu, a nie jego substytutem, jak to się często mylnie przedstawia w mediach. W ostatnim czasie zaufanie do USA spadło w Polsce zarówno wśród polityków, jak i w społeczeństwie (według raportu German Marshall Fund of the United States). Zaufanie obniżają m.in. wielokrotne zmiany koncepcji amerykańskiej tarczy antyrakietowej, której elementy miałyby znaleźć się na terytorium RP (Nie będziemy tarczą?, 2009-10-19), a na które Polska nie ma żadnego wpływu, a także ujawnione przypadkowo nieoficjalne negocjacje amerykańsko-rosyjskie, dotyczące kierunków dalszych zmian owych koncepcji, z uwzględnieniem interesów Moskwy. Niedawne ujawnienie kolejnych dokumentów o zbrodni katyńskiej z archiwów USA, z których wynika jasno, że amerykańska administracja poświęciła prawdę o sprawcach zbrodni na rzecz utrzymania dobrych stosunków ze stalinowską Rosją, każe tym bardziej ostrożnie podchodzić do kolejnych deklaracji prezydentów USA w sprawie możliwości uzyskania realnej ochrony przeciwrakietowej.