Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło

Dowódca USSOCOM w Polsce

Strategia i polityka, Wojska lądowe, 30 października 2012

Polskę odwiedził admirał William H. McRaven, dowódca US Special Operations Command (SOCOM, amerykańskiego Dowództwa Operacji Specjalnych).

Admirał William H. McRaven podczas wykładu w PISM. Polska była pierwszym państwem, które odwiedził w 2011 nowy dowódca USSOCOM. Nasz kraj jest też jedynym, które admirał wizytuje po raz drugi. W czasie pobytu, obok spotkań z przedstawicielami Wojsk Specjalnych, McRaven zobaczył się także z ministrem Obrony Narodowej, jak też szefem Sztabu Generalnego / Zdjęcie: Krzysztof Stefański, WCEO

Admirał McRaven pełni funkcję dowódcy USSOCOM od 8 sierpnia 2011. Wcześniej zaś jako wiceadmirał – szef Joint Special Operation Command (JSOC, Połączone Dowództwo Operacji Specjalnych), był odpowiedzialny za przeprowadzenie operacji Neptune Spear, w wyniku której wyeliminowano Osamę bin Ladena, przywódcę organizacji terrorystycznej Al-Kaida (Zginął Osama bin Laden , 2011-05-02).

Warto podkreślić, że Polska była pierwszym państwem, które odwiedził w 2011 McRaven po objęciu dowództwa nad USSOCOM. Nasz kraj jest też jedynym, które obecny szef amerykańskich komandosów wizytuje po raz drugi. W czasie pobytu w Polsce admirał, obok spotkań z przedstawicielami Wojsk Specjalnych, 25 października zobaczył się także z ministrem Obrony Narodowej, jak też szefem Sztabu Generalnego.

Ciekawym elementem wizyty był, współorganizowany przez Dowództwo Wojsk Specjalnych, wykład admirała McRavena odbywający się 26 października w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM) w Warszawie zatytułowany: Operacje specjalne jako narzędzie zapewnienia bezpieczeństwa międzynarodowego i obrony państw. Wzięli w nim udział przedstawiciele wojska, eksperci w dziedzinie bezpieczeństwa i wojskowości, jak też studenci i kadra Uniwersytetu Jagiellońskiego. Licznie reprezentowana była społeczność Wojsk Specjalnych, oprócz gen. bryg. Piotra Patalonga, wykładu wysłuchali dowódcy wszystkich polskich jednostek specjalnych i kadra DWS.

Na wstępie dowódca USSOCOM omówił strukturę i specyfikę amerykańskich sił specjalnych. Wspomniał, że liczą 66 tys. żołnierzy, z czego 36 000 to komandosi bezpośrednio zaangażowani w działania na polu walki. Dowództwo Operacji Specjalnych kieruje żołnierzami ze wszystkich czterech amerykańskich rodzajów sił zbrojnych: US Army (m.in. USASF, popularnie nazywanymi zielonymi beretami, 75. pułk Ranger, 160. lotniczy pułk operacji specjalnych i 4. grupa operacji psychologicznych), US Navy (m.in. SEAL i SWCC), USAF (TACP, CCT, Pararescue i SOWT) i USMC (m.in. MSOR, MSOSG i MSOIB), jak i jednostkami podległymi bezpośrednio JSOC.

Pełna sala podczas wykładu admirała McRavena w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych w Warszawie. Wzięli w nim udział przedstawiciele wojska, eksperci w dziedzinie bezpieczeństwa i wojskowości, jak też studenci i kadra Uniwersytetu Jagiellońskiego. Licznie reprezentowana była społeczność Wojsk Specjalnych / Zdjęcie: Grzegorz Stasiak, PISM

Admirał podkreślał, że choć w powszechnej świadomości jest wizja, że siły specjalne zaangażowane są jedynie w akcje kinetyczne, to w rzeczywistości rajdy podobne do tego w Abottabadzie stanowią ledwie niewielki procent działań. Medialny obraz komandosów powoduje wiele nieporozumień, jak też nieufność organizacji pozarządowych, choć – jak wyraźnie zaznaczył McRaven – w historii wojskowości oddziały specjalne mają najniższy odsetek cywilnych ofiar przypadkowych, poniżej 1 procenta. Przypadkowe ofiary niszczą budowane zaufanie.

Dowódca USSOCOM przedstawił obraz statystycznego żołnierza amerykańskich wojsk specjalnych: typowy podoficer służący w jednostkach specjalnych ma 29 lat (głównie w oddziałach SEAL i 75. pułku Ranger), zaś oficer 34 lata, jest żonaty i ma przynajmniej dwójkę dzieci. Każdy z nich ma za sobą przynajmniej 8-letnią służbę w regularnych oddziałach i wykształcenie wyższe pierwszego poziomu (odpowiednik licencjatu). Komandosi są miłośnikami gier zespołowych, ale też – jak dowodzą statystyki – 85% z nich gra w szachy.

Każdy rodzaj sił zbrojnych ma własny, wynikający z jego specyfiki system selekcji kandydatów na żołnierzy wojsk specjalnych. Obecnie, jak podkreślał McRaven, sto procent komandosów USSOCOM ma doświadczenie bojowe, a przez ostatnią dekadę nastąpił skokowy wzrost ich jakości i poziomu szkolenia. Stąd też zrezygnowano z podziału jednostek specjalnych na pierwszo-, drugo- i trzeciorzędowe (Tier 1, 2 i 3), bowiem ich poziomy się wyrównały, dysponują też w takim samym sprzętem i uzbrojeniem.

McRaven opisał rolę dowództwa połączonego, obejmującego wszystkie rodzaje sił zbrojnych, dla strategii bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Amerykański gość podkreślił, że kierowany przez niego USSOCOM wypełnia szereg kluczowych zadań. Stanowi przy tym stosunkowo niewielki komponent amerykańskich sił zbrojnych, także pod względem wydatków obronnych, które wynoszą 10,4 mld USD (plus dodatkowe kwoty z innych rodzajów rodzajów sił zbrojnych, które płacą m.in. żołd komandosom podległym USSOCOM) i stanowią 1,7% całego budżetu wojskowego.

Współorganizatorzy warszawskiego wykładu i ich gość. Od lewej: Marcin Zaborowski dyrektor PISM, admirał William H. McRaven dowódca USSOCOM i generał Piotr Patalong, dowódca DWS / Zdjęcie: Krzysztof Stefański WCEO

Admirał wspomniał, że wojska specjalne potrzebują innych procedur zakupu sprzętu i uzbrojenia, niż regularne jednostki. Wymagana jest szybka ścieżka nabywania wyposażenia, odmienna od tej trwającej przez miesiące lub też lata, jak to wygląda normalnie w amerykańskich siłach zbrojnych. Stąd też dowódca USSOCOM z jednej strony ściśle współpracuje z sekretarzem obrony, ale z drugiej - co wyraźnie zaznaczył - jego drzwi są zawsze otwarte dla przedstawicieli przemysłu.

McRaven przypomniał, że utworzenie jednolitego dowództwa było jednym z wniosków po nieudanej operacji Eagle Claw z kwietnia 1980, której celem było uwolnienie amerykańskich zakładników przetrzymywanych w Teheranie. Wysłano na nią żołnierzy m.in. z 1. SFOD-D (Delta Force), 75. pułku Ranger, 39. SFD(A), lotników z 1. SOW i 16. SOS, jak też marynarzy i marines, którzy wcześniej ze sobą nie współdziałali. Posługując się przykładami z dotychczasowych doświadczeń USSOCOM i przedstawiając wyzwania stojące przed siłami zbrojnymi, McRaven akcentował zasadność i zalety scentralizowanego układu dowodzenia siłami specjalnymi, od ćwierć wieku funkcjonujące w USA.

Według wytycznych aktualnego amerykańskiego odpowiednika strategicznego przeglądu obronnego Defense Strategic Guidance (DSG) następuje przeniesienie zainteresowania z Europy na Pacyfik, jak też skupienie uwagi na lekkich, elastycznych formacjach o szybkim czasie reagowania, zdolnych bezproblemowo współpracować z sojusznikami. Dokładnie w te cele wpisuje się trwający od 11 lat (od ataku z września 2001) rozwój amerykańskich sił specjalnych. Admirał przypomniał, że w 2001 amerykańskich komandosów było 33 tys., obecnie ta liczba podwoiła się.  

Admirał McRaven chwalił współpracę polskich i amerykańskich sił specjalnych, szczególnie w Afganistanie. Dowódca USSOCOM stwierdził, iż współpraca z Polakami jest czymś wyjątkowym i zdecydowanie wychodzi poza ramy działań prowadzonych z innymi sojusznikami / Zdjęcie: Remigiusz Wilk

Obecnie USSOCOM przyświecają trzy priorytety. Pierwszy to skupienie się na walce z terroryzmem i zwycięstwo w obecnym konflikcie w Afganistanie, gdzie zaangażowanych jest 8000 amerykańskich komandosów (USA w Afganistanie po 2014?, 2012-10-19). Realizują oni trzy rodzaje misji – pierwsza z nich to kontrterrorystyczne operacje kinetyczne realizowane przez Task Force Green (znany też jako TF310), obejmujące pochwycenie i eliminację liderów organizacji terrorystycznych).

Druga, realizowana przez SEAL, polega na współpracy z lokalnymi społecznościami i ma doprowadzić do rozwoju miejscowych, afgańskich sił policyjnych Afghan Local Police (ALP, nazywanych też Arbakai). Te ostatnie byłyby odpowiedzialne za samoobronę wiosek, obecnie jest ich 16 tys., docelowo ma być 43 tys. Amerykanie zapewniają szkolenie, wyposażenie i uzbrojenie dla ochotników wybranych przez starszyznę.  

Trzecią misją oddziałów specjalnych jest formowanie i trening lokalnych, policyjnych oddziałów kontrterrorystycznych na poziomie prowincji – Provintial Responce Company (PRC), jak też jednostek specjalnych afgańskich służb specjalnych National Directoriate of Security (NDS). W ten proces zaangażowane są także polskie jednostki JWG i JWK wchodzące w skład TF49 i TF50. Rotacyjnie zielone berety z 3. i 7. SFG(A) zajmują się treningiem dziewięciu batalionów (kandaków) afgańskich oddziałów specjalnych, skupionych w Brygadzie Komandosów armii Afganistanu – ANA (Afghan National Army).

Admirał McRaven wspomiał o błędach popełnionych wcześniej, gdy żołnierze wojsk specjalnych zaangażowani w powyższe działania nie współpracowali ze sobą i nie wymieniali informacji. Niezależne operacje były podejmowane przez TF310, ISAF SOF i CJSOTF-A (Combined Joint Special Operations Task Force-Afghanistan), co prowadziło do pomyłek. Obecnie wszystkie trzy operacje nadzorowane i synchronizowane są przez jedno, utworzone w lipcu 2012 wspólne dowództwo Special Operations Joint Task Force-Afghanistan/NATO Special Operations Component Command-Afghanistan (SOJTF-A/NSOCC-A). To kolejny przykład pokazujący, jak ważna jest konsolidacja kontroli działań przez jeden podmiot, a nie rozdzielenie go do osobnych organów dowodzenia.

Dowódca USSOCOM zaznaczył, że terroryści nie przestrzegają żadnych zasad, co więcej, nie mają nie mają żadnych ograniczeń w atakowaniu i zabijaniu cywilów. Bardzo trudno walczy się z takim zagrożeniem, ale z pomocą przychodzą doświadczenia w likwidowaniu mafii czy karteli narkotykowych, które funkcjonowały w bardzo podobny sposób do komórek terrorystycznych w Afganistanie. Pomocy szkoleniowej komandosom udzielają zatem przedstawiciele FBI i innych służb cywilnych. Amerykanie chcą przesunąć środek ciężkości i przenieść likwidowanie terroryzmu z poziomu globalnego, przez regionalny do lokalnego, na którym ma się problemem zająć formacje policyjne, a nie wojskowe. Niemniej, McRaven podkreślił, że państwa nigdy nie będą w stanie przewidzieć i przygotować się na nowe zagrożenia.

Drugim priorytetem USSOCOM Jest budowa globalnego sojuszu jednostek specjalnych. Przedstawiciele amerykańskich sił specjalnych obecni są, obok Afganistanu, w 76 państwach (najczęściej w postaci 1-2 osobowych zespołów, czy też oficerów łącznikowych). Amerykanom chodzi o długotrwałe budowanie relacji opartych na zaufaniu. McRaven podkreślił, że nie można zajmować się tym w chwili wybuchu kryzysu, wówczas jest za późno. Takie więzi bazujące na wzajemnych zaufaniu buduje się dekadami i muszą być stale podtrzymywane, aby zaowocowały w przyszłości. Negatywnym przykładem, przytoczonym przez dowódcę USSOCOM, który niestety ujawnił się w Afganistanie, jest stracona generacja wojskowych w Pakistanie (Kongres USA za ograniczeniem pomocy dla Pakistanu, 2012-07-20; Pakistan częściowo zamknął granicę dla ISAF, 2012-08-01; Tajny raport NATO o Pakistanie, 2012-02-01). Z powodów politycznych przez dwie dekady nie brali udziału w szkoleniach w Stanach, nie studiowali na amerykańskich uczelniach i nie podtrzymywano z nimi współpracy (Amerykanie opuścili Szamsi, 2011-12-11; Amerykanie zabili 26 pakistańskich żołnierzy , 2011-11-26). Raz utracone zaufanie, podkreślił admirał, bardzo trudno jest odbudować.

McRaven zwrócił uwagę, że żołnierze wojsk specjalnych na całym świecie są do siebie bardzo podobni, mają zbliżone szkolenie, motywacje, warunki psychiczne i fizyczne, jak też stan umysłu. Ich podstawowe umiejętności są niemal takie same, choć każda formacja ma jakąś specjalizację, unikalne umiejętności, których warto się jest od siebie uczyć. Przykładem jest współpraca USASF z norweskimi jednostkami specjalnymi przy operacjach zimowych.

Admirał podkreślił, że to co odróżnia komandosów amerykańskich czy innych państw zachodnich, to system dowodzenia, opierający się na współpracy z wywiadem oraz innym służbami, jak też wszystkimi rodzajami sił zbrojnych. McRaven przytoczył przykład odbytego niedawno w Stanach seminarium, w którym uczestniczyli przedstawiciele jednostek specjalnych z 96 państw. Był to według niego bardzo ważne w kształtowaniu wzajemnej współpracy. Jednym z przykładów budowy więzi sojuszniczych jest utworzenie wspólnego dowództwa sił specjalnych w NATO – 200-osobowego NSHQ (NATO Special Forces Headquaters) w Mons. Pomysł pojawił się w 2006, zaś w rok później zaczęto jego realizację.

Admirał McRaven chwalił współpracę polskich i amerykańskich sił specjalnych, szczególnie w Afganistanie. Podkreślał, że efekty uzyskiwane przez rodzimych komandosów znacznie przewyższają oczekiwania. Dowódca USSOCOM stwierdził, iż współpraca z Polakami jest czymś wyjątkowym i zdecydowanie wychodzi poza ramy działań prowadzonych z innymi sojusznikami. W przypadku Polski występuje największy zwrot nakładów poniesionych na rozwój polskich sił specjalnych (Amerykanie płacą za szkolenia i dostarczają sprzęt w ramach bezzwrotnych pożyczek FMF/FMS) i są to najlepiej zainwestowane pieniądze. Amerykańscy komandosi mają tez najlepsze relacje ze swoimi polskimi odpowiednikami.

Trzecim priorytetem USSOCOM jest długoterminowa ochrona żołnierzy i ich rodzin. Admirał podkreślił, że długotrwałe zaangażowanie w działania wojsk specjalnych na całym świecie, z skupieniem się na Iraku i Afganistanie będzie miało długofalowe skutki dla amerykańskich sił zbrojnych. Już obecnie odsetek samobójstw w wojsku jest najwyższy, niż kiedykolwiek wcześniej. W wyniku akcji wielu amerykańskich komandosów jest zabitych (Śmierć 22 żołnierzy SEAL , 2011-08-07; Sealsi giną w Afganistanie, 2012-08-17) lub zostaje rannych i nawet jeżeli zostaną w pełni doprowadzeni do formy fizycznej, mogą zostać im niewidzialne, psychiczne rany. McRaven podkreślał, że USSOCOM nie porzuci swoich żołnierzy i zdaje sobie sprawę, że skutki dzisiejszych operacji dla 20-30-letnich żołnierzy będą problemem dla tych ludzi, jak też ich najbliższych przez kolejne 2-3 dekady. Amerykanie nie chcą powtórzyć błędu z czasów konfliktów w Wietnamie, gdzie sporo żołnierzy wracających do kraju zostało przez wojsko porzuconych i zapomnianych.


Powiązane wiadomości


Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.