Wiadomości
Wchodzące w skład eskadry myśliwsko-uderzeniowej VMFA-211 Avengers, podporządkowanej 13th Marine Expeditionary Unit, wielozadaniowe samoloty bojowe F-35B Lightning II stacjonujące na pokładzie uniwersalnego okrętu desantowego USS Essex (LHD-2), typu Wasp, powróciły 1 marca do macierzystej bazy w San Diego po działaniach na Bliskim Wschodzie i na Pacyfiku, prowadzonych od połowy lipca 2018.

Jak poinformowali dowódca 13th MEU płk Chandler Nelms i oficer operacyjny Amphibious Squadron 1 kmdr ppor. David Mahoney podczas spotkania w Potomac Institute for Policy Studiem, które odbyło się 12 kwietnia F-35B nie tylko zmienia sposób, w jaki siły morskie prowadzą swoje misje, ale także zmienia sposób, w jaki grupa okrętów desantowych (ARG) może wykonywać swoje działania bez wsparcia lotniskowca.
Zdecydowanie zmieniamy sposób użycia okrętów desantowych, zwłaszcza na pełnym morzu – nie jesteśmy już tylko ciężarówkami, które przewożą marines, jak kiedyś. Np. w składzie 5. Floty [US Navy] nie było żadnego lotniskowca, więc wiele obowiązków podobnych do wykonywanych przez lotniskowcową grupę bojową (CSG) zaczęliśmy przejmować tylko dlatego, że taka była konieczność – powiedział kmdr ppor. Mahoney.
Jak wyjaśnił kmdr ppor. Mahoney, zespół ARG/MEU nigdy nie zastąpi lotniskowca i lotnictwa pokładowego, ale ARG staje się teraz niemal mini-CSG, gdzie w ramach [nowej] koncepcji prowadziliśmy wiele działań, które normalnie byłyby zarezerwowane dla lotniskowca. Z wyjątkiem ostatnich kilku tygodni, kiedy znajdowaliśmy się w rejonie odpowiedzialności [5. Floty], nie było tam lotniskowca, więc jego rolę pełnił USS Essex – powiedział kmdr ppor. Mahoney, zauważając, że lotniskowiec USS Harry S. Truman (CVN-75) w tym czasie skupiał się na operacjach w Europie i na północ od koła podbiegunowego, a nie na Bliskim Wschodzie, jak się spodziewano.
Jesteśmy traktowani jako CSG pod wieloma względami: […] zawsze są z nami niszczyciele, To nie są tylko dwa lub trzy okręty desantowe, mieliśmy niszczyciele, współpracowaliśmy z Europejczykami i ich okrętami - to musiało się wydarzyć, ponieważ lotniskowce są czasami wysyłane gdzie indziej, ponieważ taka jest potrzeba – podkreślił kmdr ppor. Mahoney.
USS Essex, okręt desantowy USS Rushmore (LSD-47), typu Whidbey Island i niekiedy okręt desantowy USS Anchorage (LPD-23), typu San Antonio – który przez pewien czas działał samodzielnie na Morzu Śródziemnym – były w stanie koordynować działania z niszczycielami i F-35B, aby utrzymać kontrolę w powietrzu i zapewnić świadomość sytuacyjną w sposób, którego ARG/MEU nie mógł wcześniej wykonać przy użyciu samolotów uderzeniowych AV-8B Harrier (Harriery w USMC do 2028, 2019-04-10).
Wspieraliśmy się wzajemnie dzięki lotniczym patrolom bojowym, a F-35B – choć nie jest to samolot wywiadowczy, obserwacyjny i rozpoznawczy (ISR) – mógł również używać swojego wyposażenia pokładowego do tzw. nietradycyjnego ISR dla ARG/MEU – powiedział płk Chandler Nelms.
Samoloty, które mieliśmy wcześniej, służyły głównie do bezpośredniego wsparcia lotniczego, więc w przypadku każdego rodzaju zagrożenia z powietrza polegaliśmy albo na własnych okrętach, albo na lotnictwie sojuszników, aby zapewnić osłonę lotniczą. Teraz mamy samolot wielozadaniowy, który jest również zdolny do działania stealth i ma fantastyczne czujniki do dyspozycji dowódcy MEU, gdy wykonuje operacje na lądzie lub wodach przybrzeżnych, a także pozwala utrzymać przewagę na morzu i w powietrzu – dodał płk Nelms.
Musimy pamiętać, że mamy tylko niewielką liczbę samolotów, tak więc [...] mamy ograniczenia dotyczące statku desantowego, który nie jest lotniskowcem. Nie mamy więc dużej liczby samolotów i nie możemy wykonywać operacji przez 24 godziny na dobę. Ale mamy taką zdolność [do wykonywania działań lotniczych] i możemy wykonywać zadania najwyższej jakości przez ograniczony czas, czy to w środowisku morskim, czy na wodach przybrzeżnych i na lądzie – podkreślił płk Nelms.
Płk Nelms i kmdr ppor. Mahoney dodali, że misja USS Essex była godna uwagi z wielu innych powodów. Przede wszystkim została przedłużona o miesiąc, do 234 dni. ARG/MEU przebywała na Morzu Arabskim przez 2 tygodnie w celu wykonania uderzeń na cele w Afganistanie (były to pierwsze misje bojowe F-35B), a następnie spędziła ponad 50 dni, wspierając działania jednostek zaangażowanych w operację Inherent Resolve – w ich trakcie F-35B wykonały ponad 100 lotów bojowych nad Syrią, trwających łącznie ponad 1200 godzin. Samoloty bazujące na wszystkich okrętach grupy utrzymywały średni wskaźnik gotowości na poziomie 70%, a F-35B – 75%. Na pokładach okrętów znalazły się także drukarki 3D, dzięki czemu rozpoczęto drukowanie małych plastikowych części na morzu. Docelowo na okrętach ma być możliwe drukowanie bardziej złożonych elementów metalowych – najprawdopodobniej części zamiennych dla samolotów i okrętów.
Portal aerospace-defence zwraca uwagę, że wykonanie przez 6 F-35B ponad 100 lotów bojowych nad Syrią przez ponad 50 dni oznacza, że wykonywano średnio dwa loty bojowe dziennie (jeden samolot wykonywał lot co trzy dni). Jednak bardziej zastanawiające jest, że po podzieleniu liczby wylatanych godzin (1200) przez liczbę lotów (100) okazuje się, że każdy lot F-35B trwał ok. 12 godzin (sic!). Przebywanie w kabinie samolotu przez tak długi czas jest męczące nawet dla najbardziej sprawnego pilota, a lotnicy wojskowi nie zajmują się tylko lataniem, ale przede wszystkim przeciwdziałaniem siłom nieprzyjaciela. Dla porównania – piloci brytyjskich Typhoonów operujących z bazy Akrotiri na Cyprze wykonują misje trwające 6-9 h.
Nie ma też żadnych informacji o liczbie zaatakowanych i zniszczonych celów, ani o rodzaju użytego uzbrojenia. Można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że przy braku jakiegokolwiek działania ze strony islamistów, misje bojowe nad Syrią były tylko lotami ISR i służyły gromadzeniu i przekazywaniu danych siłom koalicji (F-35B debiutują w boju, 2018-09-28).