Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Andrzej Ziober

Andrzej Ziober Teoria wygrywania - rzecz o roli regulaminu oceny modeli redukcyjnych

Ponieważ od jakiegoś czasu toczy się w polskim Internecie modelarskim ożywiona dyskusja nad stworzeniem nowego regulaminu oceny modeli redukcyjnych, a umiejętność właściwego rozumienia i wykorzystania regulaminu to także droga do zrobienia idealnego modelu konkursowego, więc zajmijmy się tym zagadnieniem.

Dwa modele śmigłowców. Każdy ma coś otwartego. Ale Mi-17 ma więcej, bo można zobaczyć w nim również otwarty przedział zespołu napędowego. Tak zaprezentowany model będzie miał - niezależnie od atrakcyjności wyglądu - przewagę w zakresie pracochłonności / Zdjęcia: Andrzej Ziober

Obecnie u nas ścierają się dwie koncepcje - libi ne libi (podoba się, nie podoba) i regulamin oceniania modeli wedle ściśle określonej punktacji. Jedni chcą, żeby regulamin był maksymalnie łatwy w realizacji sędziowskiej. Tu najwięcej zwolenników ma rozumiana dosłownie zasada libi ne libi. Inni uważają, że ma być on oceną rygorystyczną i obiektywną, podnoszącą prestiż werdyktu sędziowskiego. Nie jest celem tego artykułu recenzowanie internetowych pomysłów na dobry regulamin krajowy. Abstrahując od rozmaitych mniej lub bardziej oryginalnych koncepcji, oraz od typowego wyważania otwartych drzwi, świadczącego o braku znajomości tendencji światowych w regulaminach modeli redukcyjnych, warto podkreślić, że są to po prostu zapisy, które kodyfikują pracę sędziów w konkretnym kierunku, a mianowicie unifikującym według określonego klucza ocenę wszystkich modeli wystawionych do konkursu. Ten kierunek warto poznać, gdyż - wbrew pozorom - regulaminy w rożnych krajach różnią się jedynie drobnymi szczegółami.

Typowy model konkursowy - atrakcyjny zestaw dużego samolotu uzupełniony komercyjnymi częściami do waloryzacji, wykonany w interesującym malowaniu. Zrobiony starannie może wygrać rywalizację konkursową. Słowo może ma tu zasadnicze znaczenie, bo zawsze wygra tylko wtedy, gdy ktoś inny nie postawi na stole konkursowym modelu cechującego się większym wkładem pracy / Zdjęcia: Andrzej Ziober

Odkąd zrodziła się rywalizacja, modelarze z całego świata starali się stworzyć jakiś najbardziej rozsądny system wyróżniania zwycięzców. Rozsądny zarówno w zakresie sprawnej i jednocześnie uczciwej oceny modeli, jak i w kontekście możliwości realizacji jej skutków przez organizatora imprezy modelarskiej, czyli nagrodzenia wyłonionych zwycięzców. Pomijając na razie skądinąd niezwykle ważną kwestię, jaką jest stworzenie profesjonalnego zespołu sędziów merytorycznie przygotowanych do tej roli, w naszych rozważaniach można by przyjąć dwie skrajne postawy - wszystkie regulaminy są na swój sposób złe lub wszystkie są... dobre. Z czego to wynika? Otóż, choćbyśmy nie wiem jak bardzo się starali, tę dziedzinę modelarstwa zawsze będzie cechował mniejszy lub większy subiektywizm wynikający z faktu braku możliwości zastosowania obiektywnie mierzalnych parametrów oceny modeli redukcyjnych, takich, jak np. prędkość, długość lotu etc. Wprawdzie mamy (albo powinniśmy mieć) do dyspozycji swego rodzaju wzorzec, jakim jest pierwowzór statku powietrznego, którego model w określonej skali powiększenia wykonał modelarz, ale właśnie ta skala pomniejszenia jest tu czynnikiem utrudniającym dokonanie szczegółowego, a tym samym obiektywnego, porównania oryginału z jego modelem. W tym miejscu nie chcę rozwodzić się nad kłopotami, jakie zarówno sędziowie, jak i wykonawcy modeli mają z interpretowaniem zdjęć i prawidłowym czytaniem rysunków technicznych, ani tym bardziej nad zagadnieniami wartości merytorycznej rozmaitych publikacji stanowiących bazę do stworzenia dokumentacji do budowy modelu. Tu chciałbym zwrócić uwagę, iż skala pomniejszenia zawsze generuje rozmaite uogólnienia (do tworzenia iluzji włącznie), których ocenę bardzo trudno jednoznacznie skodyfikować określoną ilością punktów w przypadku regulaminu szczegółowego lub nadać jej obiektywny charakter, gdy głównym czynnikiem oceny jest wrażenie estetyczne. Z problemem tym dawno już poradzili sobie twórcy regulaminów w krajach z dłuższą, niż u nas tradycją organizowania imprez z udziałem modeli redukcyjnych. Poradzili sobie w ten sposób, że w ramach cząstkowej oceny modeli wybrano takie parametry, które sędzia nawet nie będący fachowcem od danego statku powietrznego może ocenić prawidłowo. Tymi parametrami są w głównej mierze elementy oceny pracy typowo modelarskiej, czyli czystość i staranność wykonania podzespołów, zachowanie właściwej symetrii rozmieszczenia elementów składowych modelu, jego prawidłowa geometria, czystość malowania i jakość wykonania wszelkich oznakowań oraz napisów eksploatacyjnych i ostrzegawczych oraz godeł zdobiących statek powietrzny. Stanowią one podstawę do nominowania grupy modeli do kolejnego etapu oceny, w której zasadniczym aspektem jest ocena pracochłonności (w oparciu o dokumentację zdjęciową budowy modelu) i wrażenie realizmu wyglądu modelu. Jak widać, wymienione parametry oceny regulaminowej są bardzo ogólne i nawiązują w głównej mierze do doświadczenia modelarskiego sędziów. W różnych krajach różnią się drobnymi szczegółami, głównie w zakresie przyporządkowania konkretnej liczby punktów za konkretny element oceny. Nie ma to jednak istotnego znaczenia, jeśli zachowana jest podobna baza poszczególnych czynników oceny modelu. Wtedy modelarz mieszkający np. w Niemczech i startujący w Anglii pod względem koncepcji oceny nie odczuwa różnic. Tendencja do unifikowania wspomnianej bazy oceny daje się zauważyć już w większości krajów świata, co powinno być bardzo ważnym sygnałem dla polskiego modelarza chcącego z powodzenie startować w krajach tzw. Europy Zachodniej. Skąd bierze się ta unifikacja? Po pierwsze, wynika ona z indywidualnych doświadczeń środowisk modelarskich różnych krajów, które napotykając na podobne problemy oceny modeli, niezależnie od siebie dochodziły do takich samych wniosków odnośnie tego, co można najłatwiej i najbardziej obiektywnie ocenić w modelach. Po drugie, dziś już łatwo w realiach nieskrępowanej możliwości startów na poziomie międzynarodowym i swobodzie przepływu informacji (dzięki sieci internetowej) zweryfikować rozmaite koncepcje oceny i porównać je ze sobą, wybierając te najbardziej popularne, a co za tym idzie najlepiej sprawdzające się w różnych krajach.

Dwa modele Phantomów wykonanych w podobnej konwencji. Obydwa są atrakcyjnie pomalowane. Załóżmy, że poziom wykonania detali jest porównywalny w obu modelach.Sędziowie muszą rozważyć, który z nich ma wygrać. Co zadecyduje o przewadze? Uzbrojenie i ślady eksploatacji pierwszego modelu. Znowu elementem decydującym staje się wkład pracy / Zdjęcia: Andrzej Ziober

Znajomość tej tendencji powinna mieć kardynalne znaczenie dla modelarza chcącego rywalizować na płaszczyźnie międzynarodowej. Pozwala bowiem opracować taką koncepcję wykonania modelu, która maksymalnie wpisze się, a nawet wręcz dopasuje się do przyzwyczajeń sędziowskich. Choć jak już powiedzieliśmy, ocena sędziowska głównie skupia się na aspektach oceny pracy modelarskiej, nie znaczy to, że fakt takiego ograniczenia stanowi jakieś ułatwienie dla modelarza. Spełnienie wszystkich warunków prawidłowego wykonania modelu wiąże się bowiem z doskonałym opanowaniem całego warsztatu modelarskiego. Nie ma tu miejsca na jakieś wybiórcze potraktowanie rozwoju własnych zdolności manualnych, np. skupienie się głównie na rozwoju umiejętności malowania, co często sugerowane jest na polskich forach modelarskich. Przykładowo, nawet najpiękniej pomalowany, ale za to prosty do wykonania model to jednak za mało, żeby zyskać wysokie prawdopodobieństwo wygranej. I odwrotnie, bardzo skomplikowany wykonawczo model, ale kiepsko pomalowany też nie zwiększy nam szans wygrania. Oba te elementy musza z sobą współgrać na najwyższym poziomie! Już sam ten fakt powoduje, że grupa potencjalnych zwycięzców zawsze zawęża się do niewielkiego grona modelarzy.

Zarówno pojęcie wkładu pracy, jak i wrażenie realizmu wyglądu modelu budzą w polskim środowisku modelarskim spory. Polscy modelarze, dyskutujący na temat wartości i znaczenia wkładu pracy w ocenie sędziowskiej, bardzo często źle interpretują to pojęcie, myląc pracochłonność z czasochłonnością. Oczywiście jedno z drugim jest ze sobą ściśle powiązane, ale zależność wcale nie musi być liniowa. Ocenę wkładu pracy własnej nie należy kojarzyć z zastosowanymi technologiami, nie ma bowiem znaczenia, czy wykonawca użył do budowy swego modelu np. drukarki 3D, czy wystrugał go ręcznie. Pierwszy zrobi to szybciej, drugi wolniej, ale jeśli obaj swoje modele zrobili na porównywalnym poziomie, to obaj dostaną taką samą ilość punktów. Wkład pracy to bowiem próba odpowiedzi na pytanie, w jakim stopniu modelarz do budowy swego modelu wykorzystał gotowe, komercyjne części do waloryzacji, a w jakim stopniu jest to jego indywidualne dzieło - niezależnie od zastosowanej przez niego technologii wykonania jakiegoś detalu. Im więcej tej własnej pracy, tym wartość modelu będzie większa. A kwestia ekonomiki czasu pracy nad modelem i zastosowanych narzędzi, to w tym konkretnym punkcie oceny zagadnienie, które absolutnie nie interesuje sędziów.

Model waloryzowany zestawami fabrycznymi i elementami wykonanymi samodzielnie przez modelarza. Oprócz elementów pootwieranych ma atrakcyjne i jednocześnie trudne do zrobienia malowanie, ma ślady eksploatacji etc. Można przyjąć, że taki typ modelu zrobiony w zaprezentowanej konfiguracji otwartych wnętrz to kandydat na zwycięzcę wielu konkursów. Ale ma też wadę. Tym bardziej istotną, że rzucająca się w oczy w widoku z góry. Otóż podczas montażu silnika wykonawcy nie udało się zachować prawidłowej symetrii jego osadzenia. Wykonawca próbował ratować sytuację prawidłowym pozycjonowaniem śmigła, ale na niewiele się to zdało. Sędziowie taki błąd na ogół wykryją i mogą uznać za tak istotny, że model nie znajdzie się w grupie nominowanych do miejsc medalowych. Wielu modelarzy obawia się takich sytuacji i woli nie ryzykować z trudną waloryzacją. Zdjęcia: Andrzej Ziober

I wreszcie ostatni aspekt - realizm wyglądu. Również i w tym przypadku wielu polskich modelarzy źle interpretuje także i ten punkt oceny. Bynajmniej nie chodzi tu wyłącznie o prostą ocenę, czy model wygląda jak oryginał na przedstawionych zdjęciach dokumentacyjnych. Gdyby tak było, wystarczyłoby zrobić poprawnie cały exterior modelu w wersji samolot gotowy do lotu i taki model musiałby z definicji dostawać zawsze maksymalną liczbę punktów. W tej ocenie brany jest pod uwagę zarówno tzw. realizm sytuacyjny, jak i realizm polegający na maksymalnie wiernym odwzorowaniu jak największej liczby detali pierwowzoru, z elementami konstrukcji i wyposażenia wewnętrznego włącznie. I tu oczywiście znowu punktuje ten, co ma najwięcej. Ale uwaga, wszelkiego rodzaju niestandardowe otwarcia w celu pokazania wnętrza, czy nietypowe podwieszenia uzbrojenia itp., muszą mieć swoje bardzo czytelne uzasadnienie. Niewielu modelarzy potrafi sobie z tym poradzić i czasami tracą punkty, gdy sędziowie dochodzą do wniosku, że wykonawca przekombinował. Najbezpieczniejszym sposobem na niedopuszczenie do tego, że koncepcja sytuacyjnie nierealnej prezentacji modelu będzie przez sędziów odebrana jako kompletnie nierealistyczna, jest nawiązanie do remontowych stanów statków powietrznych. Nawiązanie, ale nie konkretna sytuacja dioramowa, bo wtedy model może być przekwalifikowany do dioram lub w niesprzyjającej sytuacji wykluczony z konkursu za zgłoszenie do niewłaściwej klasy! Tu zawsze potrzeba sporo wyczucia ze strony autora modelu i nie sposób podać jakiejś uniwersalnej recepty na rozwiązanie tego problemu. Jest to bowiem zagadnienie z natury odbioru estetycznego danego obiektu i budując model niestandardowo pootwierany trzeba liczyć się także ze stratą punktów.

I na koniec dwie ważne sprawy:

1. Niezależnie od regulaminu, jak nie byłby ogólny w swych wymogach lub odwrotnie - skomplikowany, to zawsze warto pamiętać, że generalnie praca sędziego polega na tym, by najpierw określić wszystkie aspekty trudności wykonania konkretnego modelu statku powietrznego, a potem odpowiedzieć na pytanie, jak sobie z tymi trudnościami modelarz poradził. To pytanie jest najważniejszym pytaniem, które zawsze musi zadać sobie sędzia niezależnie od kraju, w jakim odbywa się impreza, ale odpowiedzi na nie musi dostarczyć modelarz własną pracą.

2. Znajomość opisanych tu tendencji nie zwalnia modelarza od zaznajomienia się szczegółowo z zasadami oceniania modeli w kraju, w którym chce wystartować. Bo przy wyrównanej stawce czasami jakiś drobny szczegół może odegrać rolę przeważającą na jego niekorzyść.


Aeroplan - 04/2012
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.