Kiedy wiosną, w rozmowie z LOTNIKIEM-gam, Tomasz Antoniewski - szef spółki Aero - oświadczył, że jeszcze w tym roku zamierza osiągnąć produkcję kilkudziesięciu samolotów rocznie, przyznaję, że byłem bardzo zaskoczony. Okazuje się jednak, że wystarczy wykonać jeden krok w dobrym kierunku i plany stają się realne. Tym krokiem było opracowanie samolotu AT-4, który ma szansę stać się jednym z najpopularniejszych polskich samolotów ostatnich lat.
26 października, na lotnisku w podwarszawskim Konstancinie spółka Aero zaprezentowała szerzej swój najnowszy wyrób - samolot AT-4. Od swojej premiery na wystawie w Oshkosh, w lipcu tego roku, wzbudza za Atlantykiem wielkie zainteresowanie. Można rzec: sprzedaje się jak przysłowiowe świeże bułeczki.
PIERWSZY POLSKI LSA
AT-4 jest rozwinięciem znanego od kilku lat AT-3. Opracował go główny konstruktor Aero - Marian Jakoniuk. Samolot otrzymał nowe skrzydło, co poprawiło osiągi samolotu, zwłaszcza w fazie startu i lądowania. Aerodynamicznie zostało ono zaprojektowane przez dr. Krzysztofa Kubryńskiego, którego ze względu na zaangażowanie w licznych projektach ostatnich kilkunastu lat, można by nazwać Pierwszym Aerodynamikiem RP. Wzbogacono wyposażenie awioniczne, dzięki czemu samolot uzyskał możliwość wykonywania lotów nocnych VFR (tzw. night VFR). Zadbano również o jakość i stylistykę wykończenia wnętrza kabiny.
AT-4 jest pierwszym samolotem polskiej konstrukcji, certyfikowanym zgodnie z najnowszymi amerykańskimi przepisami budowy samolotów LSA - Light Sport Aircraft, przeznaczonej dla małych samolotów turystycznych i sportowych, pozwalających na nieco więcej w porównaniu z europejskimi przepisami dla samolotów VLA. Wygląda więc, że Aero będzie przecierać szlaki certyfikacyjne w Polsce. Przypomnijmy, że AT-3 był pierwszym polskim statkiem powietrznym certyfikowanym przez EASA (w styczniu 2005 samolot otrzymał Świadectwo Typu według przepisów EASA CS-VLA). Kolejny premierowy Certyfikat Typu dobrze świadczy o sprawności organizacyjnej spółki. Kategorię Light Sport Aircraft wprowadzono w USA w 2005. Jest to kategoria samolotów dwumiejscowych z napędem tłokowym o masie startowej do 600 kg, nie dopuszczonych do wykonywania lotów zarobkowych. Mogą nimi latać piloci mający specjalną licencję (sport pilot license), którą znacznie łatwiej uzyskać niż licencję pilota prywatnego (private pilot license). Otworzyło to zupełnie nowy rynek, szacowany obecnie na kilkanaście tysięcy samolotów w ciągu najbliższych pięciu lat.
Do rywalizacji o udział w rynku LSA przygotowywali się nie tylko giganci tacy jak Cessna, ale również wiele europejskich przedsiębiorstw, produkujących obecnie samoloty w kategorii VLA. Tym bardziej cieszy dobry start Aero. Wprawdzie spółka osiągnęła pewne sukcesy w sprzedaży AT-3, lecz tak naprawdę ogromny rynek LSA w Stanach Zjednoczonych pozwoli na rozwój. W Aero myśli się już o samolocie dwusilnikowym.
Wejście na rynek amerykański było w dużej mierze możliwe dzięki Capital Partners - inwestorowi, który na przełomie 2006 i 2007 wykupił 35% udziałów Aero i pomaga wprowadzić spółkę na giełdę. Debiut na warszawskim parkiecie ma nastąpić w połowie 2008.
Włączenie Capital Partners było dobrym ruchem. Pozwoliło na wejście do gry z odpowiednim potencjałem, którego samo Aero mogłoby nie wypracować.
GOBOSH
Od premiery w Oshkosh zamówienia posypały się lawinowo. Do tej pory klienci z USA złożyli zamówienia na 70 samolotów. Za wielką wodą samolot nosi nazwę handlową Gobosh G-700, co przedstawiciele spółki Aero tłumaczą jako skrót od Go Big Or Stay Home (Idź na całość lub zostań w domu). Jest to hasło promocyjne, pod którym rozpoczęto promocję AT-4 w Stanach Zjednoczonych. Przedstawicielem handlowym Aero na tamtejszym rynku jest Gobosh Aviation LSA. Jej działalność jest źródłem problemów Aero - spółka ledwo nadąża z produkcją zamówionych samolotów. Wypada życzyć podobnych problemów wszystkim naszym producentom lotniczym. Sytuacja poprawi się po uruchomieniu nowego zakładu produkcyjnego w Mielcu - co nastąpi już wkrótce.
Obecnie produkcja samolotów jest realizowana w kilku zakładach w Krośnie i Mielcu. Tomasz Antoniewski oszczędnie szacuje, że za pięć lat sprzedaż roczna AT-4 w USA ma osiągnąć 100 samolotów. Nowy zakład pozwoli produkować nawet 200 samolotów rocznie. Ten poziom zostanie osiągnięty do 2012.
DANE TECHNICZNE:
- rozpiętość, m: 8,35
- długość, m: 6,25
- powierzchnia nośna, m2: 11,4
- masa własna, kg: 380
- maksymalna masa startowa, m: 600
- pojemność zbiornika paliwa, dm3: 70
- silnik: Rotax ULS, 100 KM (75 kW)
- śmigło: trzyłopatowe, aeroelastyczne Elop prędkość dopuszczalna (VNE), km/h: 247
- prędkość maksymalna (VNO), km/h:
- 208 prędkość minimalna (klapy 40%), km/h: 66
- maksymalna długotrwałość lotu, h: 4
- zasięg maksymalny, km: 780
- pułap praktyczny, m: 4000
OPINIE NA GORĄCO
Prezentacja AT-4 spotkała się z wręcz entuzjastycznym przyjęciem, tym gorętszym, że właściciele Aero postanowili wydać nieco więcej na imprezę i zaplanowali odbycie kilku lotów pokazowych.
Wysiadający pasażerowie, a byli wśród nich przyjaciele spółki Aero, dziennikarze, entuzjaści lotnictwa wspomagający producenta lub zaangażowani w ten czy inny sposób w tworzenie projektu, w sumie kilkadziesiąt osób, byli rozemocjonowani. - Ludzie! To jest prawdziwy bolid. Formuła jeden może się schować - komentował po locie dwudziestokilkulatek. Inny od razu zaczął się dowiadywać, gdzie może się zapisać na kurs pilotażu. Pewna młoda kobieta po opuszczeniu kabiny stwierdziła, że to było naprawdę romantyczne, a towarzyszący jej młody człowiek, wyznał, iż woli samolot od swego motocykla. Starszy pracownik naukowy z zadowoleniem powiedział dobrze lata, bo tak miało być.
Zakres komentarzy był nadzwyczaj szeroki, od zwykłych okrzyków zachwytu, przez profesjonalne oceny techniki pilotażu i możliwości samolotu, po podbijanie świata przez nowy polski hit eksportowy, odbudowę potęgi lotnictwa, często z wykrzyknikami. I nie pozostaje w zasadzie nic innego jak tylko powiedzieć, że stojąc i fotografując samolot, też można się nieźle nasłuchać.
O atrakcyjności AT-4 może świadczyć również fakt, że w tym samym czasie z hangaru wyłonił się, a potem odpalił i pokołował na start oryginalny de Havilland Tiger Moth. Wzbudził zainteresowanie, ale nadal większość oglądających i czekających na loty pozostała koło AT-4.