Bojownicy Państwa Islamskiego zestrzelili iracki śmigłowiec, Bell 407.
Śmigłowiec zestrzelono dziś w pobliżu położonego 210 km na północ od Badgadu miasta Bajdżi, na terenie którego znajduje się największa w kraju rafineria ropy naftowej. Śmierć poniosło dwóch lotników. Wiropłat zestrzelono z przenośnego przeciwlotniczego zestawu rakietowego, zdobytego przez islamistów na irackiej lub syryjskiej armii.
Przed kilkoma laty Bagdad zakupił w USA 30 śmigłowców Bell 407, w tym 3 przystosowane do szkolenia (TA-407). Pozostałe (w wersji IA-407) używane są do misji rozpoznawczych lub atakowania celów naziemnych. Latem Irakijczycy zamówili pakiet wsparcia technicznego wiropłatów. Usługi miały objąć także Bell OH-58C Kiowa i UH-1H Huey II (Logistyka irackich wiropłatów, 2014-07-30).
Omawiany przypadek jest drugim na przestrzeni tygodnia, kiedy irackie wojska lądowe utraciły śmigłowiec w starciu z islamistami na północy kraju. W piątek bojownicy Państwa Islamskiego zestrzelili zakupiony w Rosji uderzeniowy Mi-35 (Zamieszanie z irackimi śmigłowcami, 2014-06-13).
Utracone śmigłowce dopisują się do długiej listy irackiego uzbrojenia i wyposażenia wojskowego, zniszczonego lub przejętego przez islamistów (Islamiści chwalą się sukcesami w Iraku, 2014-10-02). Fakt użycia przez bojowników PI przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych wzbudza obawy o bezpieczeństwo statków powietrznych zaangażowanych w kampanię nalotów na pozycje ekstremistów w Iraku i Syrii (Przedłużona służba eskadry Tornado, 2014-10-09, Koszt nalotów na pozycje PI, 2014-10-07).
Co prawda tego typu uzbrojenie nie jest w stanie zagrozić samolotom wielozadaniowym używanym przez USA oraz ich europejskich i regionalnych sojuszników. Co innego jednak w przypadku amerykańskich śmigłowców uderzeniowych AH-64 Apache, których załogi od kilku dni wykonują loty bojowe nad Irakiem.