Eclipse Aviation uzyskał w końcu certyfikat europejskich władz lotniczych EASA dla swojego E500. Przedsiębiorstwo szuka jednak ciągle 200-300 mln USD, koniecznych do uniknięcia bankructwa.
Wraz z uzyskaniem certyfikatu EASA, oddalają się wątpliwości, co do uzyskania podobnego dokumentu amerykańskich władz lotniczych FAA (zobacz: Czarne chmury na Eclipse 500). Przedstawiciele producenta nie kryją zadowolenia - dochodzenie w sprawie nieprawidłowości przy uzyskaniu certyfikatu FAA mogło doprowadzić do likwidacji przedsiębiorstwa.
Wymogi UE zmusiły Eclipse do zamontowania awioniki Avio NG 1.5, ze zdwojonym urządzeniem Garmin GPS 400W, trzecim, mechanicznym wskaźnikiem wysokości i podwójnym transponderem. Przystosowanie awioniki trwało ponad rok i wymusiło jednocześnie uzyskanie certyfikatu FAA na dla tak zmodernizowanych samolotów. Obecnie tylko nieliczne egz., z ok. 250 wykorzystywanych, są wyposażone w nowy zestaw, jednak producent zapewnił, że może zamontować go w ramach przeglądów. EASA wymagała także uzyskania zdolności do lotu w warunkach oblodzenia (FIKI).
Sukces ten nie oznacza jednak możliwości pełnego wejścia na rynek 27 państw UE, a także Rosji i Turcji. By można było wykorzystywać Eclipse 500 do lotów komercyjnych, należy uzyskać zgodność z regulacjami EU-OPS 1. Producent - choć nie określił dokładnego terminu uzyskania zgody - stwierdził, że nastąpi to w 2009.
Mimo tego sukcesu, sytuacja Eclipse Aviation jest ciągle dramatyczna. Co prawda zarządowi udało się znaleźć stosunkowo niewielki kredyt na sfinansowanie wypłat (zobacz: Eclipse nie płaci pracownikom) i ponowne rozpoczęcie montażu nowych samolotów, to nadal szuka ok. 200-300 mln USD na bieżącą działalność. Bez tych pieniędzy, Eclipse będzie musiała ogłosić upadłość.