Prezydent Barack Obama powiedział wczoraj, że wraz z sekretarzem obrony, Robertem Gatesem pracuje nad planem likwidacji części projektów wojskowych o łącznej wartości 40 mld USD. Są to projekty, które zdecydowanie przekroczyły wcześniej zapowiadane budżety.
Krytyka systemu pozyskiwania sprzętu przez amerykańskie siły zbrojne jest krytykowana i to nie od paru lat. Już W 1982 amerykański parlament przyjął ustawę zawierającą przepis, nazwany od jego twórców, Nowelizacją Nunn-McCurdy, stanowiącą, że każdy program zbrojeniowy, który przekroczy 15% swojej wartości, musi zostać zgłoszony kongresowi. W przypadku przekroczenia preliminarza o 25%, izba wyższa parlamentu zobowiązana jest podjąć kroki w celu zerwania umowy. W takim wypadku przedstawiciele Pentagonu musza udowodnić kongresmanom, że wyższe wydatki są niezbędne z punktu widzenia obronności USA lub, że wynikają z czynników obiektywnych.
Przepis został wprowadzony, by ukrócić praktyki przemysłu zbrojeniowego, który permanentnie przekraczał podane w umowie kosztorysy. Tyle, że przepis ten stosowany był niezmiernie rzadko - z reguły przedstawiciele przemysłu i wojska byli w stanie przeforsować kontynuowanie prac.
W ciągu ostatnich kilku lat krytyka systemu pozyskiwania sprzętu znacznie się wzmogła. Duża część programów zbrojeniowych, szczególnie dotycząca nowych systemów uzbrojenia i technologii, przekraczała wielokrotnie planowane wcześniej pułapy. Dochodzenia, prowadzone przez parlamentarzystów lub opłacane przez nich instytucje, wykazywały dodatkowo bardzo złe zarządzanie programami. W przypadku transporterów desantowych EFV, nowych lotniskowców typu CVN-21 czy procesów przetargowych na nowe tankowce powietrzne (zobacz: EFV - papierowy sen?, Rosną koszty nowego lotniskowca US Navy, Szczegóły raportu GAO) mówi się nawet, że efektywna kontrola i nadzór po prostu nie istnieją...
Tymczasem okres niemal nieograniczonych środków na resort obrony skończył się wraz z obecnym kryzysem gospodarczym. W związku z tym prezydent Obama kilkukrotnie zapowiedział już szukanie oszczędności, właśnie w zbyt drogich programach zbrojeniowych.
Wczoraj zapowiedział, że tworzona w resorcie obrony lista programów przeznaczonych do likwidacji, dotyczy przedsięwzięć o łącznej wartości 40 mld USD. Zapewnił, że rezygnacja z nich nie podważy bezpieczeństwa militarnego USA. Nie ujawnił jednak, jakie programy zostaną zlikwidowane.
Pewną wskazówką, dlaczego tego nie uczynił, były towarzyszące wypowiedzi słowa o sile lobbystów i przedstawicieli poszczególnych koncernów zbrojeniowych, jak również zapewnienie, że procesowi cięć będzie towarzyszyła pełna analiza skutków dla zakładów przemysłu obronnego.