Brytyjski producent silników zamierza zwolnić 2300 swoich pracowników. Celem jest zmniejszenie kosztów. Cięcia nie obejmą pracowników produkcyjnych.
Rolls-Royce plc, podobnie jak Airbus i wielu innych europejskich eksporterów, zmuszony jest poszukiwać oszczędności, by konkurować z przedsiębiorstwami amerykańskimi, korzystającymi na niskim kursie dolara do Euro (zobacz: 710 mln strat EADS).
Koncern jest drugim na świecie producentem silników lotniczych, dla odbiorców cywilnych i wojskowych, co daje ok. 75% przychodów przedsiębiorstwa. Dostawy siłowni morskich i dla przemysłu odgrywają bowiem drugorzędna rolę. Największe znaczenie ma jednak produkcja dużych silników dla samolotów pasażerskich, co przynosi połowę dochodów Rolls-Royce`a. Pomiędzy nim, a amerykańskimi General Electric Aviation oraz Pratt & Whitney, które - na dodatek - w 2006 zawiązały spółkę joint-venture Engine Alliance, trwa współzawodnictwo o dostawy jak największej ilości silników dla samolotów pasażerskich, identycznie, jak w odniesieniu do płatowców, konkurują ze sobą Boeing i Airbus.
Występujące w ostatnich latach skokowe zwiększenie zamówień, przy malejącym kursie dolara, paradoksalnie przyniesie spore straty. Dlatego ogłoszenie programu oszczędnościowego przez Rolls-Royce`a było tylko kwestią czasu.
Władze koncernu zakładają zwolnienie 2300 pracowników nie zajmujących się bezpośrednio produkcją. Są to cięcia proporcjonalnie mniejsze niż w Airbusie. Przedsiębiorstwo to zakłada bowiem zwolnienie 10 tys. z 56 tys. pracowników (17,8%) i sprzedaż kilku zakładów, natomiast producent silników, zatrudniający 39,5 tys. osób, zamierza zrezygnować z usług 5,8% z nich. Duży wpływ na takie dane ma fakt, że Rolls-Royce sporą część swojej produkcji ulokował już w USA (8,3 tys. pracowników) i na pozostałych kontynentach (ponad 2 tys.), natomiast Airbus dopiero rozważa stworzenie zakładów w USA i Chinach.