Czesi, którzy w grudniu 2007 zerwali umowę na dostawę 199 transporterów Pandur II, kontynuują negocjacje z ich producentem o ograniczeniu dostaw i obniżeniu ceny. Termin przyjęcia ich warunków mija 5 marca.
Rząd czeski zerwał umowę z należącą do General Dynamics Land Systems Europe (GDLSE) podwiedeńską wytwórnią Steyr-Daimler-Puch Spezialfahrzeug 10 grudnia 2007 (Steyr ciągle ma szansę, Czechy wypowiedziały umowę na dostawę Pandurów). Nie odebrali wówczas partii 17 gotowych pojazdów, które - ich zdaniem - nie spełniły 24 z 93 wymagań technicznych sprawdzanych podczas badań poligonowych. Austriacy nie wywiązywali się też ze zobowiązań offsetowych.
Rozmów jednak ostatecznie nie zerwano. Prowadzi je wiceminister obrony Martin Bartak, opierając się na pracach dwóch komisji ekspertów. Obecnie Czesi chcą kupić co najwyżej 107 Pandurów II za niższą cenę niż przewidywały dotychczasowe warunki. Jeśli przedstawiciele GDLSE nie zgodzą się na czeskie propozycje do 5 marca, rozmowy mają zostać zakończone, a rząd Czech rozpisze nowy przetarg. W odpowiedzi GDLSE grozi arbitrażem, który może pokrzyżować czeskie plany.
Informacje o możliwości zawarcia nowego kontraktu pojawiły się w czasie wizyty premiera Mirka Topolanka w USA. Czeski polityk poparł kandydaturę kandydata republikańskiego Johna McCaina, jako gwaranta kontynuowania polityki George W. Busha, który zwiększył wpływy USA w elitach politycznych Europy Środkowo-wschodniej. Obecny rząd w Pradze, obawiając się wygranej demokraty, Baracka Obamy, dąży do jak najszybszego podpisania umowy dotyczącej umieszczenia amerykańskiej bazy wojskowej w Czechach, w praktyce na dowolnych warunkach.
Przeciwko ograniczeniu liczby kupowanych transporterów opancerzonych protestuje czeska opozycja. Jej przedstawiciele uważają, że oznacza to rezygnację z realnej modernizacji armii, która pozostanie zdolna co najwyżej do realizowania misji zagranicznych.