Meksykańskie władze zapowiadają zmianę dotychczasowej taktyki walki z operującymi na terenie kraju kartelami narkotykowymi. Większy nacisk ma być kładziony na działania sił specjalnych.
Wybrany przed kilkoma miesiącami prezydent-elekt, Enrique Peña Nieto, zapowiedział ostatnio wprowadzenie w życie nowych metod zwalczania meksykańskich karteli narkotykowych. W odróżnieniu od swojego poprzednika, Felipe Calderóna, który opierał się szeroki wykorzystywaniu oddziałów regularnego wojska, nowy przywódca Meksyku zamierza kłaść większy nacisk na operacje realizowane przez jednostki sił specjalnych.
Do wprowadzenia w życie nowej taktyki od dłuższego czasu namawiały Meksykanów amerykańskie władze. W opinii Waszyngtonu, podzielanej przez środowisko wojskowych, w zwalczaniu meksykańskich karteli należy uwzględnić doświadczenia wyniesione z walk z partyzantami FARC z Kolumbii, a także ostatnich wojen z Iraku i Afganistanie. Właśnie w kierunku takiego rozwiązania zdaje się iść Peña, który zatrudnił w charakterze doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego gen. Oscar Naranjo, byłego szefa kolumbijskiej policji.
Poparcie USA dla nowej taktyki walki z kartelami jest dla Meksyku nie do przecenienia. W konfrontacji z narkobiznesem meksykańskie władze w dużym stopniu korzystają bowiem z pomocy ze strony Waszyngtonu. Przejawia się one przede wszystkim we wsparciu finansowym oraz przekazywaniu sprzętu wojskowego (Amerykańska pomoc dla Meksyku, 2010-03-24).
W przeszłości bardzo pomocne okazało się też wysyłanie do Meksyku instruktorów oraz konsultantów z FBI oraz zajmującej się zwalczaniem handlu i przemytu narkotyków DEA.
Szacuje się, że od czasu ogłoszenia w 2006 przez Felipe Calderóna programu wojny z kartelami, której podstawowym założeniem było wykorzystanie w walkach oddziałów regularnych sił zbrojnych (Armia walczy z gangami, 2010-11-19), życie w tym kraju straciło ponad 60 tys. osób.