Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Andrzej Ziober

Co jakiś czas na naszych internetowych forach modelarskich rodzi się dyskusja o tym, jak powinno wyglądać modelarstwo redukcyjne w Polsce. Czy warto organizować konkursy modelarskie w realu, skoro mamy Internet i każdy w nim bez problemu może się wystawić, poznać opinię innych i zostać ocenionym? A jeśli już, to jak taka rywalizacja konkursowa ma u nas wyglądać? Jakie mają być kryteria oceny modeli? Co ma decydować, że jeden model będzie uznany za lepszy od innego – czy drobiazgowa wierność względem oryginału, czy może atrakcyjne malowanie? Jaki ma być w ocenie modelu udział własnego wkładu pracy? Może w ogóle coś takiego, jak wkład pracy, to zwyczajny przeżytek w dobie powszechności dostępu komercyjnych zestawów do waloryzacji? Dyskusje na te tematy często przyjmują formę niepotrzebnego zacietrzewienia. Czyżbyśmy nie umieli w sieci rozmawiać spokojnie, rzeczowo argumentując własne racje, bez sięgania do osobistych wycieczek, gdy brakuje argumentów? Pewnie długo nie, bo z argumentami na ogół krucho. Argumenty mają ci, co w realu uczestniczą w imprezach modelarskich. Ale oni nie kwapią się do internetowych debat. Jeśli już, to najczęściej wywodzą się z grona tych, co pojechali na jedną lub nawet kilka imprez krajowych i mieli pecha, bo trafili na polskie piekiełko. Trudno im się dziwić, że są sfrustrowani i po własnych doświadczeniach nastawieni na nie do imprez modelarskich. Każdy bowiem postrzega świat tak daleko, jak sam dotarł.

Gdy kilkanaście lat temu zacząłem opisywać zagraniczne imprezy modelarskie na łamach Skrzydlatej Polski, podkreślając różne zalety dostrzeżonych rozwiązań w zakresie klasyfikowania modeli i rozmaitych sposobów oceniania, krajowi znawcy tematu podnosili larum, że Ziober usiłuje tworzyć bałwochwalczą apoteozę Zachodu, a my przecież mamy własne rozwiązania i tradycje. Takie głosy przycichły z czasem, bo inni polscy modelarze ze swymi modelami też dotarli trochę dalej, niż sięgały granice niegdysiejszego Układu Warszawskiego. Modelarzy, którzy mieli okazję porównać choćby tylko imprezy modelarskie w Niemczech, Austrii, we Włoszech, czy w Wielkiej Brytanii coraz częściej oceniają, że: jeśli chodzi o poziom imprez i sędziowanie na nich, to od świata dzieli nas przepaść [cytat zaczerpnięty z jednego forów internetowych]. Jednak nadal zbyt mało polskich modelarzy ma możliwość poznania szerokiego spektrum rozmaitych koncepcji modelarskich funkcjonujących w tym świecie. Stąd wszystkie pytania zacytowane na początku. Pytania zupełnie niepotrzebne w dobie swobodnego przekraczania granic Unii Europejskiej, bo w modelarskim świecie jest tak dużo przeróżnych pomysłów na imprezy modelarskie, że każdy – nawet najbardziej wybredny – znajdzie w nim swoje miejsce. Nie istnieją już granice państw, została tylko jedna – koszty finansowe. Dla wielu polskich modelarzy to granica trudniejsza do pokonania, niż ta poprzednia, ze szlabanami i z budkami strażniczymi. Ale i z tym problemem poradzili sobie już dawno nasi zagraniczni koledzy, zrzeszając się w organizacje i kluby, co zdecydowanie ułatwia im zdobywanie funduszy na wyjazdy. My wolimy mielić ozorami, krytykować się wzajemnie, zamiast tworzyć prężnie działające grupy, które surfowanie po www będą traktować wyłącznie jako źródło informacji, a nie jak świat zastępczy, w którym można wykreować się najwyżej na wirtualnego idola grupki wirtualnych modelarzy.

Dla tych, którym nie wystarczy wirtualna popularność i chcą zakosztować rywalizacji w świecie rzeczywistym, przygotowałem nowy cykl artykułów o tym, czego można się spodziewać na wszystkich krańcach modelarskiej Europy i jak sobie radzić z mnogością rozmaitych wymogów, by w efekcie nie wracać do kraju z pustymi rękoma. W tym numerze pierwszy odcinek cyklu.


Aeroplan - 03/2008
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.