Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Andrzej Ziober

Ilu mamy w Polsce modelarzy redukcyjnych - tych kartonowych i plastikowych zajmujących się budową modeli tak długo, że można ich już zaliczyć do grona nieodwracalnie zarażonych tym pięknym hobby? Z całą pewnością jest ich co najmniej kilkadziesiąt tysięcy. Czy to dużo? Nie ulega wątpliwości, że grono to stanowi istotny target dla kilkunastu niewielkich przedsiębiorstw produkujących akcesoria, kilkudziesięciu (jak nie więcej!) sklepów zajmujących się sprzedażą tychże wyrobów i ich importem zza granicy. Dodajmy do tej wyliczanki kilka rodzimych tytułów wydawniczych i dwa duże stowarzyszenia wyższej użyteczności publicznej, kilkanaście mniej lub bardziej oficjalnych klubów modelarskich oraz pięć dużych portali internetowych (i przynajmniej dwa razy tyle mniejszych) i okazuje się, że w sumie w polskim modelarstwie redukcyjnym mamy tyle różnych podmiotów, że szokującym wydaje się, iż w oparciu o taki potencjał nie można stworzyć w naszym kraju jakiejś sensownie działającej organizacji zrzeszającej środowisko polskich modelarzy redukcyjnych. Oczywiście na takie hasło zaraz mogą odezwać się głosy - po co nam jakaś kolejna organizacja, może nawet składki i nie daj Boże jakieś zarządy, które trzeba będzie na dodatek z tychże składek utrzymywać?! Po co?

Spójrzmy na sprawę z innej strony. Ilu z całego grona zajmujących się tym hobby, to modelarze wybitni, daleko odbiegający od standardu typowego sklejacza zestawów (używam tego zwrotu wyłącznie dlatego, że wielu z nich samemu tak się określa)? W skali kraju na tytuł wybitnego modelarza redukcyjnego zasługuje przynajmniej stu kilkudziesięciu ludzi w rożnym wieku. A ilu z nich dysponuje możliwościami finansowymi, by prywatnie zaprezentować te wybitne dzieła za granicą? Kilku, może kilkunastu! A reszta? Reszta nigdy nie wystartuje w wielkich zawodach, konkursach, wystawach i festiwalach modelarskich.

Powróćmy znowu do pytania o jakąś organizację, czy jest potrzebna. Nie byłaby potrzebna, gdyby ludzie - ogólnie rzecz ujmując, żyjący z modelarstwa - oprócz zarabiania na modelarzach widzieli także sens promocji wytworów najlepszych polskich modelarzy redukcyjnych na forum światowym. Żeby nie było nieporozumień, nie chodzi o kolejne forum rodem z wirtualnego świata, lecz o prawdziwą promocję ludzkich talentów. Że ów świat patrzy na modelarzy inaczej, niż przyjęło się u nas w dobie gospodarki wolnorynkowej, nawet nie chce mi się po raz kolejny powtarzać, bo przypomina to bezsensowne bicie głową w ścianę. Również przypominanie, że modelarze w wielu przypadkach sami sobie są winni braku zainteresowania poważnych sponsorów, bo zamiast budować wizerunek dobrze zorganizowanego środowiska (podobnie, jak czyni wiele innych środowisk hobbystycznych), wolą toczyć jałowe spory na poziomie dyskusji internetowych trollów, nakręcając się zawiścią, złośliwością etc., też jest pisaniem na Berdyczów!

Po co ci sponsorzy mają obciążać swoje budżety stwarzaniem możliwości, by jacyś polscy modelarze ze swymi dziełami mogli podróżować po świecie? Gdy powiem, że poprzez modelarstwo promujemy również nasz kraj, nasze dokonania i nasze, Polaków talenty, to zostanie to uznane za głupią gadkę? W takim razie proponuję wziąć do ręki polską przedwojenną prasę lotniczą i poczytać, jakie wartości wówczas widziano w tym dziś ponoć śmiesznym, sklejactwie zabaweczek! Gwarantuję, że wielu przeżyje prawdziwy szok po tej lekturze!


Aeroplan - 01/2009
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.