Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Jacek Kruk

Wielkim Klubem Kosmicznym lub Ścisłym Klubem Kosmicznym (obie nazwy są oczywiście nieformalne), przyjęto określać państwa zdolne do wysyłania satelitów za pomocą własnych rakiet nośnych, choć niekoniecznie z własnego terytorium. Na przestrzeni dziejów astronautyki takich krajów było 9, w bieżącym roku pojawił się jeden nowy członek i jeden poważny kandydat: 2 lutego Iran wysłał swego pierwszego satelitę własną rakietą, a Korea Północna dokonała podobnej próby 5 kwietnia, jak się wkrótce okazało - nieudanej. Świat zachodni obie próby powitał dość chłodno, żeby nie powiedzieć wrogo, dlatego w tytule mowa o intruzach. Główną przyczyną takiej reakcji jest obawa, że oba kraje - rządzone przez totalitarne reżimy - wcale nie zamierzają prowadzić badań kosmicznych, lecz demonstrują światu swoje zdolności militarne, w szczególności możliwości swych rakiet balistycznych...

Kosmiczny blamaż USA - nieudana próba wysłania satelity 6 grudnia 1957 / Zdjęcie: NASA

W tej krytyce świata zachodniego jest sporo obłudy, bowiem niemal wszyscy członkowie Wielkiego Klubu Kosmicznego (może z wyjątkiem Japonii) znaleźli się w nim dzięki swoim rakietom balistycznym, które po niewielkich modyfikacjach stały się rakietami kosmicznymi. Radziecka rakieta, która 4 października 1957 wyniosła pierwszego Sputnika na orbitę, stworzona została do przenoszenia ładunków jądrowych na odległości międzykontynentalne. Była to słynna R-7 konstrukcji Siergieja Korolowa, która w kosmonautyce sprawdziła się znacznie lepiej niż w armii i aż do połowy lat 60. ub. wieku zapewniała Związkowi Radzieckiemu pierwszeństwo w wyścigu kosmicznym.

Rakieta R-7, a ściślej jej dwa pierwsze stopnie, używana jest do dziś i pozostaje największą z rakiet, jaka kiedykolwiek wprowadziła państwo do Klubu Kosmicznego (patrz tabela). Tak wielką masę startową wymusiła toporna konstrukcja radzieckiej bomby atomowej.

DRUDZY NA WŁASNĄ PROŚBĘ

Amerykanie do wysłania swego satelity przygotowywali specjalną rakietę Vanguard o masie startowej zaledwie 10,3 tony, której budową kierowała Marynarka Wojenna USA. Kiedy jednak próba wysłania amerykańskiego satelity w dniu 6 grudnia 1957 zakończyła się spektakularną eksplozją, sięgnięto po rakietę balistyczną z arsenału wojsk lądowych. Użyto do tego celu rakiety Jupiter C konstrukcji Wernhera von Brauna, którą na tę okoliczność przemianowano na Juno-1.

Chluba brytyjskiej techniki rakietowej - Blue Streak - w monachijskim Deutsches Museum / Zdjęcie: via Jacek Kruk

31 stycznia 1958 (wedle czasu Greenwich było to już 1 lutego) Juno-1 o masie startowej 28 ton pomyślnie wprowadziła na orbitę pierwszego amerykańskiego satelitę Explorer-1 wprowadzając jednocześnie USA do Wielkiego Klubu Kosmicznego. Zauważmy nawiasem, że Jupiter C był gotów już w 1956, a von Braun, który o Kosmosie myślał jeszcze w trakcie prac nad V-2, bezskutecznie próbował przekonać swoich przełożonych do wysłania nią satelity. Ale wojskowi wówczas jeszcze nie interesowali się Kosmosem, nie doceniali także postępów prac nad rakietami w ZSRR, które zresztą prowadzone były w głębokiej tajemnicy.

FRANCUSKI ASTERIX

W Europie rakiety balistyczne rozwijano głównie w Wielkiej Brytanii i Francji, oba te kraje nie kryły swych ambicji kosmicznych i w końcu oba znalazły się w Wielkim Klubie Kosmicznym. Francuskie rakiety balistyczne, budowane w latach 1950., testowano na Saharze w algierskiej bazie Hammaguir. Na początku lat 1960. przystąpiono do budowy rakiety kosmicznej i w efekcie 28 listopada 1965 Francja jako trzecie państwo zdołała wynieść swego satelitę za pomocą włas-nej rakiety Diamant-A. Rakieta o masie startowej 18,5 tony wyniosła satelitę, któremu nadano nazwę Asterix, potem jeszcze trzykrotnie wynosiła satelity z algierskiego kosmodromu.

Japońska Lambda-4S na wyrzutni i start z pierwszym satelitą Ohsumi / Zdjęcia: JAXA

W 1967 Algieria uzyskała niepodległość i Francuzi przenieśli swój kosmodrom do Gujany - innej kolonii, tym razem w Ameryce Południowej. Kosmodrom Kourou kojarzony jest jednak nie tyle z francuskim, ile raczej europejskim programem kosmicznym. Francja bowiem doszła do przekonania, że w konkurencji z supermocarstwami korzystniej będzie zjednoczyć siły krajów Europy Zachodniej i wspólnie realizować program kosmiczny. I choć początki tej współpracy nie były bardzo udane - wspólna rakieta Europa-1 i Europa-2 zawiodły na całej linii, to nowa organizacja ESA, powołana do życia w 1975, osiągnęła znaczący sukces - europejska rakieta Ariane, w większości francuskiej produkcji, uplasowała Europę na trzecim miejscu w gronie mocarstw kosmicznych (dla porównania parametry Ariane-1 umieszczono w tabeli Wielkiego Klubu Kosmicznego).

BRYTYJSKA CZARNA STRZAŁA

Zupełnie inaczej przebiegał rozwój rakiet w Wielkiej Brytanii. Wprawdzie podobnie jak we Francji przystąpiono po wojnie do budowy rakiet balistycznych, lecz mimo znacznych osiągnięć, Brytyjczycy ostatecznie w 1971 wycofali się z programu kosmicznego. A mieli wszelkie podstawy, by przewodzić Europie w tej dziedzinie - jako jedyni obok Rosjan i Amerykanów mieli dostęp do technologii rakiet V-2. Największym osiągnięciem brytyjskich konstruktorów była rakieta dalekiego zasięgu Blue Streak. Jej pierwszy pomyślny start odbył się 4 czerwca 1964 z australijskiej bazy Woomera.

Blue Streak imponowała swymi rozmiarami - masa startowa 90 ton, średnica 3,05 m, długość 18,75 m; rakieta była zdolna do przenoszenia głowicy o masie 1360 kg na odległość 4 tys. km. Francuski Diamant-A był przy niej karłem, ale to właśnie on dał Francji trzecie miejsce w Klubie Kosmicznym. Brytyjski gigant nie był w stanie samodzielnie wynosić satelitów - miał być pierwszym stopniem rakiety Europa-1, ale ta nigdy nie dotarła w Kosmos. Blue Streak zawsze pracowała prawidłowo, zawodziły górne stopnie - francuski lub niemiecki...

Północnokoreańska baza rakietowa (A - hala montażu i kontroli, B - ośrodek kontroli startu, C - wyrzutnia, D - hamownia do prowadzenia prób silników). Zdjęcie wykonane 26 marca przez satelitę WorldView 1 / Zdjęcie: Digital Globe

Brytyjscy konstruktorzy nie czekając, aż Europa-1 nauczy się latać przygotowali znacznie mniejszą wersję swego kosmicznego nosiciela i pod nazwą Black Arrow odpalili go pomyślnie z kosmodromu Woomera 28 października 1971. Brytyjska Czarna Strzała o masie startowej 18,1 tony wyniosła na orbitę satelitę Prospero, wprowadzając Wielką Brytanię do Klubu Kosmicznego, ale dopiero na szóstym miejscu. Zdążyły ją bowiem wyprzedzić dwa państwa azjatyckie - Japonia i Chiny. Brytyjczycy z niezrozumiałych powodów odwrócili się od Kosmosu wkrótce po wysłaniu swego pierwszego satelity. Ten stan trwa praktycznie do dziś, co dobrze obrazuje obecna liczba europejskich kosmonautów: Niemcy mają ich 10 (w tym 3 latało w Kosmos dwukrotnie), Francuzi - 9 (w tym 2 kosmonautów z 2 lotami i 2 z trzema lotami na koncie), Włosi - 5 kosmonautów, Belgowie i Holendrzy po dwóch, a Brytyjczycy... 1 kosmonautkę.

NAJMNIEJSZA RAKIETA Z JAPONII

Japonia jako kraj pokonany w II wojnie światowej nie mogła rozwijać broni rakietowych. Jednak małe rakiety do celów naukowych, jak np. sondowania górnej atmosfery, nie były objęte zakazem i tu Japończycy pod kierunkiem Hideo Itokawy wykazali się zadziwiającymi osiągnięciami. Zaczynali w połowie lat 1950. od rakiet o długoś-ci 23 cm i średnicy 1,8 cm (zwanych z tego względu ołówkami), ale już w 1958 rakieta Kappa-6 osiągała wysokość 60 km, a Kappa-9H w 1962 wyniosła ładunek na wysokość 300 km. W ten sposób Japonia sięgnęła kosmicznych wysokości, ale na pierwszego satelitę trzeba było poczekać jeszcze 8 lat.

Wreszcie rakieta Lambda-4S, wysłana 11 lutego 1970, umieściła na orbicie satelitę Ohsumi, wprowadzając Kraj Kwitnącej Wiśni do Kosmicznego Klubu na czwartej pozycji. Japońska rakieta, o masie startowej zaledwie 9,4 tony, złożona z czterech stopni na paliwo stałe, pozostaje do dziś najmniejszą rakietą kosmiczną. Ale Japonia, w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii nie poprzestała na wejściu do ekskluzywnego klubu i dziś jest jedną z potęg kos-micznych - aktywnie uczestniczy w budowie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, wysyła sondy ku Księżycowi, Marsowi i planetoidom, nie buduje jedynie własnych statków załogowych.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że Polska też swego czasu podążała japońskim tropem: nasze rakiety meteorologiczne budowane pod kierunkiem krakowskiego inżyniera Jacka Walczewskiego w końcu lat 1960. osiągały pułap 90 km (Meteor-2). Polskie rakiety wysokościowe na paliwo stałe wzorowane były właśnie na rakietach japońskich, jednak w ówczesnej sytuacji geopolitycznej i gospodarczej nie miały szans sięgnąć Kosmosu: Meteora-2 skasowano w 1970, a w 1974 zaprzestano w ogóle rakietowego sondażu atmosfery w Polsce. Za to 24 kwietnia 1970 na arenę kosmiczną wkroczył piąty kraj - Chiny.

DŁUGI MARSZ W KOSMOS

Chińska rakieta CZ-1, zwana także Długim Marszem, była wojskową rakietą międzykontynentalną wzorowaną na technologii radzieckiej i miała masę startową 65 ton. Pierwszy chiński satelita o nazwie Dong Fang Hong 1 lub po prostu China-1, okrążał Ziemię, nadając pieśń Wschód jest czerwony. Początkowo chiński program kosmiczny miał wyraźnie propagandowy charakter, później wzrosło jego znaczenie militarne i użytkowe (satelity meteorologiczne i telekomunikacyjne). Obecnie Chiny podobnie jak Japonia należą do potęg kosmicznych, a od 2003 są trzecim krajem realizującym własny program lotów załogowych.

KOLEJNI CZŁONKOWIE Z AZJI

Na siódmego członka Wielkiego Klubu Kos-micznego przyszło czekać kolejne 9 lat i pojawił się znowu w Azji. 18 lipca 1980 Indie wysłały swego pierwszego satelitę przy użyciu 17-tonowej rakiety SLV-3 na paliwo stałe. I podobnie jak pozostali partnerzy z Azji, obecnie Hindusi ambitnie rozwijają swój program kosmiczny: w zeszłym roku wprowadzili sondę Chandrayaan-1 na orbitę wokół Księżyca, planują także - wzorem Chińczyków - rozpocząć własne loty załogowe i to już w 2015. Wprawdzie tej ostatniej daty nie należy brać zbyt serio, jednak lekceważenie możliwości kosmicznych Indii byłoby jeszcze większym błędem.

ósmym członkiem klubu został Izrael, który 19 września 1988 wysłał swego pierwszego satelitę Offeq-1. Był to satelita zwiadowczy, a wysłano go wojskową rakietą dalekiego zasięgu Shavit. Od tego czasu Izrael wysłał już kilka podobnych satelitów z bazy Palmachim na pustyni Negev. Żydzi nie udają badań kosmicznych, tylko śledzą z Kosmosu poczynania swych wrogów, między innymi obserwując właśnie Iran, który niedawno stał się dziewiątym członkiem klubu...

Moment wzlotu rakiety Unha 2. Zdjęcie wykonane 5 kwietnia przez satelitę WorldView 1 / Zdjęcie: Digital Globe

Irański start odbył się 2 lutego o 18:30 czasu uniwersalnego z poligonu Semnan na pustyni Dasht-e Kavir, do wysłania satelity o nazwie Omid (Nadzieja) użyto rakiety balistycznej Safir. Minister spraw zagranicznych Iranu Manuszehr Mottaki zapewniał, że Omid ma wyłącznie zadania pokojowe i wysłany został dla uczczenia 30-lecia rewolucji islamskiej. W tego rodzaju deklaracje mało kto wierzy, zwłaszcza że Iran wbrew zaleceniom ONZ rozwija swój program nuklearny, oficjalnie również w celach całkowicie pokojowych.

KOREAŃSKIE PRZEPYCHANKI

Do Wielkiego Klubu Kosmicznego uporczywie dobija się też Korea Północna. Podobnie jak Iran, pracuje ona zarówno nad opanowaniem technologii jądrowych, jak i nad rakietami dalekiego zasięgu, co bardzo niepokoi świat zachodni, a zwłaszcza Japonię i USA - potencjalne cele północnokoreańskich rakiet. Pierwszą próbę wysłania satelity (przynajmniej według oficjalnego oświadczenia Phenianu) podjęto 31 sierpnia 1998 - rakieta balistyczna Taepo Dong 1, odpalona z bazy na półwyspie Musudan-ri, miała wynieść satelitę Kwangmyongsong 1 (Jasna Gwiazda). Większość obserwatorów uznała to za próbę rakiety dalekiego zasięgu, żadnego obiektu na orbicie nie odnotowano, mimo oświadczeń władz koreańskich, iż satelita został pomyślnie umieszczony na orbicie, skąd nadaje pieśni rewolucyjne.

W 2006 przy kolejnej próbie startu doszło do awarii rakiety, trzecia zaś próba została oficjalnie zapowiedziana na okres 4-8 kwietnia br. 5 kwietnia rakieta o nazwie Unha 2 (zapewne modyfikacja Taepo Dong 2) wystrzelona została z bazy na półwyspie Musudan-ri, co udało się nawet potwierdzić na zdjęciach satelitarnych. Pierwszy stopień trójstopniowej rakiety po wyczerpaniu paliwa opadł zgodnie z planem do Morza Japońskiego, dalsze losy rakiety i satelity Kwangmyongsong-2 nie są znane już z taką dokładnością, prawdopodobnie drugi stopień wraz z trzecim oraz ładunkiem wpadł do Oceanu Spokojnego. W każdym razie na orbitę nie dotarł żaden obiekt, mimo iż władze Korei Północnej znowu informują o sukcesie.

Japonia groziła nawet zestrzeleniem północnokoreańskiej rakiety, podobnie jak USA, które stacjonują na Pacyfiku okręty wyposażone w antyrakiety Aegis. Na szczęście interwencja nie była potrzebna - Unha-2 sama spadła do oceanu. Natomiast Japończycy rozważają możliwość podniesienia z dna szczątków jej pierwszego stopnia, by zbadać poziom technicznego zaawansowania swych niesfornych sąsiadów. Nie będzie to łatwe, gdyż dokładne miejsce upadku nie zostało zarejestrowane, a głębokość morza w tym rejonie sięga 1500 m. Złożony przez Japonię wniosek o potępienie Północnej Korei przez Radę Bezpieczeństwa ONZ także upadł, co z pewnością zachęci Phenian do dalszych prób i wcześniej czy później intruz znajdzie się w Kosmicznym Klubie...

CO Z UKRAINĄ?

Na koniec wypada zauważyć, że zmiany na politycznej mapie świata nieco zacierają wyraźne dotąd granice Klubu Kosmicznego. Nie ma już przecież Związku Radzieckiego, który figuruje jako pierwszy na liście. Czy jego kontynuacją ma być Federacja Rosyjska, czy może Wspólnota Niepodległych Państw? Wszystko wskazuje na to, że jednak Rosja - co w takim razie z Ukrainą, która jest obecnie niepodległym państwem, a od czasów radzieckich produkuje rakiety kosmiczne? Przypomnijmy, że zakłady Jużmasz w Dniepropietrowsku od 1967 wytwarzają rakiety kosmiczne serii Cyklon (Cyklon-2, 2A i 3) oraz od 1985 rakietę ciężkiej klasy Zenit. Niektóre rosyjskojęzyczne źródła mówią więc o 10 członkach Klubu Kosmicznego mając na myśli właśnie Ukrainę. Trudno byłoby jednak ustalić datę jej wstąpienia do klubu, czy miałby nią być moment rozpadu ZSRR?


Skrzydlata Polska - 04/2009
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.