Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło

W czerwcu ma nastąpić ostateczne wycofanie z eksploatacji mobilnych systemów przeciwlotniczych Krug, stacjonujących w Skwierzynie. Wkrótce w służbie zostanie też tylko jeden (ten ucyfrowiony jako S-200C) dywizjon systemu Wega. Już dziś iluzoryczne zdolności polskiej obrony powietrznej ulegną dalszemu skurczeniu - w służbie pozostaną de facto tylko zestawy Newa-SC, których dalszej bardzo potrzebnej modernizacji wciąż nie uruchomiono, mimo że Bogdan Klich zatwierdził projekt w połowie grudnia 2010.

Choć RFN zaoferowała Polsce możliwość odkupienia aż 12 wycofywanych  baterii systemu Patriot, wstępne analizy wskazują, iż przy ogromnym  wysiłku finansowym - na poziomie 1 mld Euro wraz z kosztami modernizacji  - MON być może byłby w stanie przejąć tylko 4 z tych baterii dla osłony  jednego kluczowego obiektu - zapewne aglomeracji warszawskiej... W  takiej sytuacji polska gospodarka niemal na pewno nie zyskałaby  praktycznie nic z transakcji. Z drugiej strony za kilka lat i tak trzeba  by uzupełnić potencjał OP Polski i trudno sobie wyobrazić, aby wówczas  zdecydowano się na zakupy systemów innych, niż Patriot... / Zdjęcie:  Luftwaffe

W czerwcu ma nastąpić ostateczne wycofanie z eksploatacji mobilnych systemów przeciwlotniczych Krug, stacjonujących w Skwierzynie. Wkrótce w służbie zostanie też tylko jeden (ten ucyfrowiony jako S-200C) dywizjon systemu Wega. Już dziś iluzoryczne zdolności polskiej obrony powietrznej ulegną dalszemu skurczeniu - w służbie pozostaną de facto tylko zestawy Newa-SC, których dalszej bardzo potrzebnej modernizacji wciąż nie uruchomiono, mimo że Bogdan Klich zatwierdził projekt w połowie grudnia 2010.


[podpis]Wraz z modernizacją zestawów - do aktualnie jedynego sensownego Patriot Advanced Capabilities 3 [PAC-3, nie mylić z rakietami o tym samym oznaczeniu] - konieczne byłoby zamówienie minimalnie uzasadnionej liczby rakiet PAC-3, przeznaczonych głównie do zwalczania taktycznych pocisków balistycznych, bez których Polski wkład w natowski system Active Layered Theatre Ballistic Missile Defence System (ALTBMD) byłby iluzoryczny. Jeden PAC-3 w aktualnej postaci zamawianej przez Pentagon kosztuje nawet 8 mln USD. Na zdjęciu poglądowe przekroje PAC-3 i wybranego jako podstawa kulejącego transatlantyckiego projektu MEADS pocisku PAC-3 MSE[/podpis]

Tymczasem 12 kwietnia Polska została formalnie członkiem obserwatorem, funkcjonującej w ramach ulokowanej w Luksemburgu NATO Maintenance and Supply Agency (NAMSA), grupy użytkowników systemów Patriot (NAMSA Patriot Weapon System Partnership). Mimo, iż dotychczas nie zapadła jeszcze decyzja o zakupie dla Sił Powietrznych używanych zestawów Patriot, oferowanych wstępnie przez Niemcy. MON próbuje powtórzyć w ten sposób manewr ze szkoleniem pilotów na symulatorach samolotów Embraer - samolotów, które wkrótce potem resort bez przetargu wydzierżawił. Drogo i bez zagwarantowania realizacji potrzeb.

Rok temu, podczas powitania wędrownej baterii pustych kontenerów Patriotów w Morągu, pozostający ministrem obrony Bogdan Klich zapewniał,  iż w 2010 zostanie ustanowiony Narodowy Program dla zakupu ze środków  spoza budżetu MON systemów obrony powietrznej średniego zasięgu, a wybór  dokonany będzie spośród wszystkich dostępnych systemów tego typu, przy  zastosowaniu trybu konkurencyjnego. W 2010 żadne realne działania nie  były podjęte. A obecnie trudno mówić o działaniu w trybie  konkurencyjnym, jako że praca analityczna skupiona jest na ocenie oferty  niemieckiej, a potencjalnie niemiecko-amerykańskiej

Na szczęście, wszystko wskazuje na to, że początkowy entuzjazm polityczny do kupienia bez przetargu niemieckich (a właściwie amerykańskich) Patriotów nieco osłabł. Na szczęście, bo choć z punktu widzenia doraźnych potrzeb polskich przeciwlotników miałoby to doraźne zalety, ale zdemolowałby plany modernizacji systemu Obrony Powietrznej (OP) w zakresie bardzo krótkiego (VSHORAD) i krótkiego (SHORAD) zasięgów. Jednoznacznie złą decyzją byłoby przy tym pominięcie możliwości realnego, aktywnego zaangażowania w te plany polskiego przemysłowego potencjału obronnego, a przede wszystkim bumarowskich spółek PIT, Radwar, ZM Mesko. Ale nie tylko, bo przecież pamiętać należy też m.in. o Jelczu, ITWL czy WZŁ w Zegrzu oraz ośrodkach akademickich, wojskowych i cywilnych, a również o przedsiębiorstwach prywatnych. Aktywnego - czyli nie sprowadzonego do prostych czynności mechaniczno-logistycznych...

Tarcza Polski w innym wymiarze

8 marca, zaledwie w 3 tygodnie po oficjalnym ujawnieniu niemieckiej oferty sprzedaży Polsce używanych, 20-letnich zestawów Patriot, Grupa Bumar formalnie uruchomiła strategiczny projekt Tarcza Polski, mający doprowadzić do stworzenia podwalin dla zaoferowania Siłom Zbrojnym i rządowi RP kompleksowej, opartej przede wszystkim o narodowy potencjał intelektualny i przemysłowy, propozycji wielowarstwowego systemu obrony powietrznej, który w ciągu najbliższej dekady nie tylko pozwoliłby na odbudowanie względnie szczelnego parasola przeciwlotniczego i przeciwrakietowego nad polskim terytorium, ale byłby też istotnym impulsem dla dalszego rozwoju najlepszych spółek polskiego przemysłu obronnego, z potencjałem rozwijanym latami i z realnymi perspektywami dotrzymania kroku partnerom z Europy i nie tylko.

W rozważaniach porównawczych należy pamiętać, iż Polsce nie są oferowane  gotowe systemy SAMP/T, eksploatowane przez wojska lotnicze Francji czy  Włoch, a transfer technologii (lub dostawy) rakiet Aster 30 Block 1  (oraz VL MICA dla SHORAD), które miałyby być częścią narodowego systemu  powstałego w rezultacie realizacji programu strategicznego Tarcza Polski

Jak się dziś zdaje, z narodowego punktu widzenia, najważniejsze byłoby stworzenie systemu opartego o odpowiednio do potrzeb zmodyfikowaną bumarowską ideę Tarczy Polski. Zadaniem naszego przemysłu byłoby stworzenie systemu w oparciu o rodzime rozwiązania z zakresu wykrywania i dowodzenia, łączności, środków transportu oraz częściowo - (w obszarze VSHORAD) efektorów (Grom/Piorun, środki artyleryjskie), uzupełnione o montowane w Polsce, lub co najmniej w pełni serwisowane środki rażenia krótkiego (11-25 km) i średniego (26-100 km) zasięgu, wskazane (czytaj: wybrane w przejrzysty sposób) przez Siły Zbrojne w porozumieniu z kluczowymi przedsiębiorstwami branży obronnej (kwestia głębokiej współpracy przemysłowej).

Wielu przeciwników takiego podejścia do problemu podważa zdolności przemysłu, wyolbrzymiając problemy (niekoniecznie zależne od strony polskiej) związane np. z integracją systemów transmisji danych (Link 11B, Link 16) czy certyfikacją całych systemów przez Służby Ochrony Państwa. Jednak de facto to w interesie Sił Zbrojnych leży maksymalnie szerokie włączenie organizmu państwa w proces realizacji postulowanego Narodowego Programu Modernizacji OP, zapewniającego finansowanie choćby częściowo spoza środków budżetowych MON. Potrzeby OP są bowiem gigantyczne - dla zapewnienia optymalnej struktury nowego systemu, trzeba by wydać w ciągu dekady ponadto najmniej 20-25 mld zł. W normalnym organizmie państwowym Narodowy Program musiałby być ściśle powiązany z programem stymulacji gospodarki, pozyskiwania nowych technologii, rozwoju nauki oraz przeciwdziałania bezrobociu. I tego należałoby oczekiwać ze strony polskiego rządu - szerokiego spojrzenia na problem modernizacji Sił Zbrojnych, nie postrzeganej poprzez pryzmat doraźnych efektów propagandowych.

Okazja dla naiwnych

3 miesiące temu, 15 lutego, ówczesny minister obrony RFN Karl-Theodor Freiherr zu Guttenberg (który wkrótce podał się do dymisji, gdy okazało się, ze jego praca doktorska jest prawie w całości plagiatem) oficjalnie przekazał polskiemu partnerowi, Bogdanowi Klichowi, propozycję (sygnalizowaną już pod koniec 2010 kanałami dyplomacji wojskowej) ewentualnej sprzedaży 12 używanych baterii systemów przeciwlotniczych Patriot, używanych dotychczas przez Luftwaffe. RFN zaproponowała Polsce ten transfer niejako awansem, bo formalnie wycofanie owych baterii nastąpić ma dopiero z końcem 2011. Jeśli do tego czasu nasz kraj nie podejmie decyzji o zakupie przynajmniej części z oferowanych systemów, wówczas RFN zwróci się do innych potencjalnych odbiorców. Z punktu widzenia NATO - i przyjętej w Lizbonie koncepcji federacji spinanych sojuszniczym systemem dowodzenia narodowych systemów przeciwrakietowych, czyli Active Layered Theatre Ballistic Missile Defence System (ALTBMD) - powinny to być państwa członkowskie Sojuszu, gdyż dzięki temu jego potencjał jako całości nie uległby uszczupleniu. W tym kontekście najbardziej prawdopodobnym odbiorcą mogłaby być Turcja (która prowadzi od dłuższego czasu przetarg na zakup systemów średniego zasięgu w ramach programu T-LORAMIDS), acz wymieniana jest także Dania i - spoza NATO, ale w Unii - Szwecja. Potencjalnymi partnerami spoza Europy mogłyby być Kuwejt i Katar.

MBDA pracuje intensywnie nad nową odmianą rakiet Aster 30, określanych  mianem Block 2, o znacznie większych możliwościach zwalczania rakiet  balistycznych niż oferowane przez obecnie stosowane rakiety Block 1.  Zdolności Astera 30 Block 1 - z racji konstrukcji dwustopniowej,  zastosowania dużych powierzchni sterowych oraz umieszczonych w rejonie  środka ciężkości silników korekcyjnych (rozwiązanie PIF-PAF)  pozwalających na precyzyjne podsterowanie pocisku w końcowej fazie  naprowadzania na cel manewrujący, także na dużych wysokościach - już  dziś są (według zapewnień MBDA i przedstawicieli Armee de l'Air)  zbliżone do zdolności rakiet PAC-3, a z pewnością większe niż  PAC-2/GEM-T, przy znaczenie większej wielozadaniowości nowocześniejszych  pocisków rakietowych

12 baterii to 96 wyrzutni, 384 pocisków rakietowych PAC-2/GEM i 3 batalionowe stanowiska dowodzenia ICC wraz z infrastrukturą łączności itp. Wiadomo, iż koszt zakupu i koniecznych modernizacji wszystkich ponaddwudziestoletnich zestawów (Luftwaffe dostała pierwsze systemy w czerwcu 1989, jednak najstarsze zostały już sprzedane Izraelowi i Korei Południowej) jest nieracjonalnie wysoki. Jedna kompletna niemiecka bateria - z niemieckimi pojazdami (MAN, Faun), systemami łączności, identyfikacji itp. - to wydatek ok. 45 mln Euro, a wraz z kosztami modernizacji - ok. 135 mln Euro.

Warto przypomnieć, że Hiszpania zakupiła od RFN w 2004 jedną baterię z 8 wyrzutniami za 98 mln Euro, zaś Korea Południowa zapłaciła w 2007 ok. 300 mln Euro za 6 baterii z 48 wyrzutniami (ale bez systemów łączności i dowodzenia).

Wśród rozpatrywanych przez SOP MON opcji systemów SHORAD i średniego  zasięgu znajdują się także produkty izraelskie, oferowane przez IAI oraz  Rafaela - na zdjęciu wyrzutnia Spyder-MR z pociskami średniego zasięgu,  bazującymi na zmodyfikowanych rakietach klasy powietrze-powietrze Derby

Dla spełnienia wymagań związanych z obroną przeciwrakietową, Polska musiałaby także zakupić dodatkowe pociski PAC-3. Według oficjalnych danych Pentagonu, w roku budżetowym 2012 PAC-3 kosztuje nieco ponad 8 mln USD (RFN w październiku 2010 odebrały pierwsze 24 pociski PAC-3 w enigmatycznej konfiguracji Cost Reduction Initiative, które miałyby kosztować mniej niż 4-5 mln USD) - na jedną baterię potrzeba 24 rakiet (1,5 jednostki ognia dla jednej wyrzutni), czyli ok. 192 mln USD (ok. 134 mln Euro). W efekcie koszt zakupu jednej zmodernizowanej, acz mimo wszystko nie nowej i dalekiej od nowoczesności, baterii z 24 nowymi pociskami PAC-3 i 48 pociskami PAC-2/GEM-T (w połowie okresu eksploatacji) wyniósłby ok. 270 mln Euro. Na początek.

Rzecz jasna, konfiguracja systemu Patriot, a przede wszystkim ograniczenia związane z obecnie używanym radarem AN/MSQ-56 (pozwala na wykrywanie w sektorze 120o i naprowadzanie w sektorze 90o) sprawia, iż dla zapewnienia realnej ochrony obiektu (np. rejonu Warszawy) należałoby posiadać batalion z co najmniej 4 bateriami. Oznacza to konieczność wydania ok. 1 mld Euro na każdy obiekt. Z pełną świadomością, iż modernizacja baterii potrwa kilka lat - czas modernizacji jednej to ponad 30 miesięcy. A w tym systemy nadal będą się starzeć w stosunku do nowych rozwiązań.

Wśród prac proponowanych przez Raytheona polskim przedsiębiorstwom  znajduje się m.in. modernizacja kabin kierowania walką (bateryjnych ECS i  batalionowych ICC) w oparciu o nowe, cyfrowe technologie. Jednak według  informacji nieoficjalnych, prace miałyby się koncentrować na  czynnościach montażowych, bez dostępu do oprogramowania i możliwości  transferu wiedzy... A to oznacza zmarnowanie ogromnych pieniędzy bez  żadnych perspektywicznych korzyści.

Raytheon, producent systemu Patriot i pocisków PAC-2 (MIM-104), aktywnie włączył się we wsparcie oferty niemieckiej. Na MSPO 2010 można było nawet odnieść wrażenie, iż zmienia podejście do ewentualnego zaangażowania polskiego przemysłu w proces przejmowania i modernizacji systemu na potrzeby Sił Powietrznych. Po oficjalnym ujawnieniu oferty niemieckiej, przedstawiciele Raytheona jednoznacznie potwierdzali w rozmowach z RAPORT-wto gotowość włączenia polskich przedsiębiorstw w proces modernizacji systemu dowodzenia i łączności oraz przeglądów i certyfikacji pocisków Luftwaffe. Podkreślano, iż w przypadku przejęcia wszystkich 12 baterii możliwe byłoby utworzenie w Polsce ośrodka przeglądów i certyfikacji rakiet, podobnego do działającego od ponad 20 lat w RFN (spółka COMLOG Gesellschaft für Logistik, należąca po połowie do Raytheon Procurement Company i LFK-Lenkflugkörpersysteme, nawiasem mówiąc spółki należącej częściowo do... MBDA). Problem w tym, że prace COMLOG nadzoruje NAMSA, która dała już jasne sygnały, iż w interesie sojuszniczych partnerów programu Patriot jest przede wszystkim dalsze podtrzymanie pracy COMLOG (i jej spółek: 3rd Patriot Missile Facility czyli PMF-3) oraz Patriot Missile Transmitter Facility - PMTF).

Już w kilka tygodni po ogłoszeniu oferty niemieckiej do USA na wstępne rozmowy o ewentualnej współpracy udała się delegacja przedsiębiorstw Bumaru. Przedstawiła opcje zaangażowania Meska, Radwaru czy PIT w prace modernizacyjne i dostosowanie systemów do polskich wymagań. Nieoficjalnie wiadomo, iż reakcje na propozycje polskiego przemysłu były raczej chłodne, szczególnie jeśli chodzi o potencjalny zakres prac. Ograniczenia, wynikające z restrykcji eksportowych Departamentu Stanu USA, oraz fakt, iż spora część danych o systemie dostępna jest tylko dla jego użytkowników sprawiają, iż rozmowy są mocno utrudnione i pozostają w sferze ogólników. No i dochodzi fakt skali zakupu: najbardziej realna z punktu widzenia doraźnego interesu budżetu opcja zakupu 4 baterii i jednego batalionowego stanowiska dowodzenia (ICC) nie uzasadnia istotnych nakładów, jakie Raytheon i strona polska musiałby ponieść dla realnego zaangażowania naszych przedsiębiorstw w prace modernizacyjne. I to praktycznie koniec historii...

Analizy trwają

Wedle zapewnień Szefostwa Obrony Przeciwlotniczej MON, w dalszym ciągu trwają analizy danych, jakie spływają z różnych źródeł - z Luftwaffe, z NAMSA, od Raytheona (producenta systemów) i od rządu USA. Pod koniec maja grupa polskich przeciwlotników ma przyjrzeć się z bliska jednej z dwóch pierwszych francuskich baterii systemu SAMP/T, wykorzystującego jako efektory oferowane przez MBDA polskim partnerom nowoczesne, wielozadaniowe pociski rakietowe Aster 30. Trzeba podkreślić, iż SAMP/T nie jest oferowany Polsce - polski system, jaki miałby powstać w ramach bumarowskiego projektu Tarcza Polski, mógłby wykorzystywać pociski Aster 30, jednak cała reszta miałaby pochodzić z polskiego przemysłu.

Trzeba pamiętać, że koszt zakupu jednej baterii systemu SAMP/T (w oryginalnej konfiguracji francuskiej) z 72 pociskami Aster 30 Block 1, to ok. 340-380 mln Euro. To rzecz jasna więcej, niż w przypadku baterii używanych Patriotów, jednak trzeba w tym wypadku uwzględnić kluczowe różnice. Jedna bateria SAMP/T (czy też systemu pokrewnego, opartego o pociski Aster 30) może zapewnić dookólną ochronę bronionego obiektu, a dodatku jest znacznie bardziej mobilna niż ciężka bateria Patriot (sam radar AN/MPQ-53/65 ma masę ponad 35 t). I jest to system oparty o nowe technologie, z pełnym 25-30-letnim resursem. Można przy tym liczyć, że polska wersja będzie tańsza, nie tylko w zakupie, ale przede wszystkim w eksploatacji. I to znacznie.

De facto dopiero po wizycie w baterii EDSA 4/950 Servance w bazie Luxeuil (Base aérienne 116 Luxeuil Saint-Sauveur ) i po analizie zebranych danych możliwe będzie ostateczne ukończenie mocno już opóźnionego Pełnego Studium Wykonalności (miało być gotowe do końca 2010), jakie niezbędne jest - przynajmniej formalnie, bo w polskim MON bywa różnie - dla rozpoczęcia przedsięwzięć związanych z realizacją programu operacyjnego opisującego modernizację polskiego systemu obrony powietrznej.

Program ten, jeden z 14 zawartych w bardzo niespójnym Programie Modernizacji SZ na lata 2009-2018, ma być kluczowym dla unowocześnienia potencjału polskiej obronności (miejmy nadzieję, że rozumianej także jako potencjał gospodarczy!). Jednak nie można zapominać, iż formalnie nie obejmuje on - w perspektywie 2018 - zakupów systemów średniego zasięgu! Względy budżetowe sprawiły, iż planiści MON opracowujący Program 2009-2018 skupili się na zakupach w obszarze systemów bardzo krótkiego (do 10 km) i krótkiego zasięgu (2-4 dywizjony systemów o zasięgu 11-25 km - pełne potrzeby to 3-4 razy więcej zestawów). Na zakupy środków średniego zasięgu nie rezerwowano żadnych kwot, być może licząc na rozwiązanie w innym trybie, choćby poprzez darowiznę... - czyli bez realnego uwzględnienia możliwości narodowego potencjału przemysłowego i naukowego, i bez dostrzegania korzyści dla wsparcia kilkudziesięcioletniej eksploatacji systemów uzbrojenia wynikających z rozwijania własnego zaplecza naukowo-techniczno-produkcyjnego.

Najbardziej interesującą z produktów  izraelskich mogłaby być jeszcze niedostępna oferta systemu znanego jako  David's Sling, z opracowywanymi wspólnie przez Rafaela i Raytheona  pociskami Stunner. Ich parametry mają być zbliżone (albo przewyższać)  rakiety rodziny PAC-3 Lockheed Martina przy cenie na poziomie 0,8-1,2  mln USD, czyli wielokrotnie niższej niż PAC-3. Ten pocisk ma przywrócić  Raytheonowi pełną kontrolę nad swoim sztandarowym systemem - dziś nowymi  właściwościami Patriotów trzęsie Lockheed Martin z PAC-3...

W takiej Turcji - co widać ponownie podczas tegorocznych targów IDEF 2011 (sprawozdanie w RAPORT-wto za miesiąc) - byłoby to zupełnie niedopuszczalne. Mimo, że przecież to jeden z ważniejszych sojuszników USA w regionie... I państwo silnie uzależnione od Amerykanów, uznawane za bardziej skorumpowane od Polski.

Nie można zapominać, że baterie rakiet średniego zasięgu - niezależnie od źródła pochodzenia - będą musiały być także chronione przez systemy VSHORAD i SHORAD, czego dowodem były choćby doświadczenia z ćwiczeń Victory Strike, realizowanych dekadę temu na poligonie w Wędrzynie i Drawsku Pomorskim przez wojska polskie i amerykański V Corps US Army. To wówczas na polskiej ziemi po raz pierwszy znalazły się elementy baterii Patriot, i to wówczas zostały one rozniesione przez imitujące przeciwnika Apache. Co zadało kłam możliwości zredukowania liczby środków krótkiego zasięgu na rzecz systemów średniego zasięgu - potrzebne są i jedne, i drugie. Przy czym kompozycja ugrupowania musi być wypadkową nie tylko zagrożeń, ale także ukształtowania terenu bronionego, zalesienia, rozwinięcia infrastruktury drogowej, przepraw mostowych itp. Według analiz, znakomita większość terytorium Polski ogranicza zasięgi - z teoretycznych 70 km nawet do ok. 20 km... Osobną sprawą jest zdolność wykrycia (co jest kwestią właściwego rozbudowania sieci radiolokacyjnej i obniżenia dolnej podstawy pokrycia znacznie poniżej 500 m), a przede wszystkim rażenia celów nisko lecących - zmierzających ku kluczowym celom na wysokości paruset metrów.

Gdy liczy się zwalczanie nisko lecących obiektów, o małej skutecznej powierzchni odbicia, wysokomanewrowych (bsl, czy pocisków samosterujących, a także taktycznych rakiet balistycznych), zdecydowanie rośnie znaczenie konstrukcji rakiety przechwytującej jako takiej. W tym zakresie postęp w ostatnich latach jest olbrzymi.

Kiedy tryb konkurencyjny?

Rok temu, podczas powitania pustych kontenerów baterii Patriotów w Morągu Bogdan Klich zapewniał, iż w 2010 zostanie ustanowiony Narodowy Program dla zakupu ze środków spoza budżetu MON systemów obrony powietrznej średniego zasięgu, zaś wybór dokonany będzie spośród wszystkich dostępnych systemów tego typu, przy zastosowaniu trybu konkurencyjnego. W 2010 żadne realne działania w tym zakresie nie zostały podjęte. A obecnie wręcz zaniechano trybu konkurencyjnego, bo prace analityczne skupione są na ocenie oferty niemieckiej. Innych propozycji formalnie nie ma, bo też formalne podstawy do ich przedstawiania nie istnieją.

Trudno przecież przedstawiać ofertę bez określenia wymagań, jakie musi spełniać. No chyba, że w MON obowiązuje zasada Forda: w trybie konkurencyjnym zakupimy najlepszy zestaw średniego zasięgu, pod warunkiem że będzie to Patriot. Bo pozwoli zaspokoić potrzeby propagandowe, częściowo polityczne, a jednocześnie - przynajmniej na papierze - nie nadweręży trzeszczącego w szwach budżetu Polski. Tak jak miało być w fazie obietnic z myśliwcami F-16 - wybranego przez decydentów na długo przed rozpisaniem przetargu.

Miliardy do stracenia lub zyskania

Tymczasem odbudowa realnej obrony powietrznej terytorium naszego kraju, kluczowych obiektów i wojsk, to poważny problem. Nie może być to kolejne przedsięwzięcie podejmowane dla efektów czysto propagandowych, być może pod wpływem nielegalnego lobbingu, bez uwzględnienia długofalowych interesów obronności i gospodarki. Pod uwagę muszą być brane wszystkie czynniki, wpływające na budowę przemyślanego i efektywnego systemu OP - nie tylko budżetowe, ekonomiczne czy gospodarcze, ale także geograficzno-klimatyczne, które powinny określać z jednej strony potencjalne strefy dyslokacji i obszary manewru pododdziałów, a z drugiej - w połączeniu z rozpoznanymi zagrożeniami ze strony najbardziej prawdopodobnego przeciwnika - implikować jego taktykę, a co za tym idzie i sposoby przeciwdziałania.

Dekadę temu polskie władze poważnie rozważały ofertę rządu USA  przekazania ówczesnym Wojskom Lotniczym i Obrony Powietrznej, na równie  okazyjnych warunkach co dziś niemieckie Patrioty, kilkudziesięciu  zakonserwowanych w bazie AMARC samolotów Lockheed Martin F-16A/B.  Podobnie jak niemieckie Patrioty, samoloty te miały być w zmodernizowane  do nowszych standardów i przyśpieszyć proces modernizacji polskiego  systemu obronnego. Bez przetargu i bez rozpatrywania alternatywnych  rozwiązań. Ci, którzy ujawnili prowadzone dyskretnie rozmowy oraz  przeciwnicy tej opcji, podnoszący kwestie gigantycznych kosztów  przejmowania starego sprzętu i podnoszący kwestię braku przejrzystości  postępowania, nazywani byli przez polityków z MON (i nie tylko)  największymi szkodnikami polskiej obronności. Ostatecznie udało się  doprowadzić do zarzucenia tej opcji i zorganizowania formalnego  przetargu na wybór nowego wielozadaniowego samolotu myśliwskiego dla  Polski (nazwanego przetargiem na F-16...). W przetargu zwyciężył -  zgodnie z politycznym zamówieniem - F-16C/D Block 52M+. Wielu z dawnych  zwolenników opcji samolotów używanych, dziś chwali się tym sukcesem...  Choć jest daleki od tego, co można było uzyskać, gdyby nie wasalna  postawa wobec USA. Dostawy zamówionych w 2003 samolotów zakończyły się w  grudniu 2008, lecz proces osiągania przez nie pełnej gotowości  operacyjnej nie zakończy się do maja 2013 (zgodnie z informacją  przekazaną Sejmowi na początku 2011 - termin był przesuwany kilka razy),  głównie ze względu na opóźnienie w integracji systemu samoobrony  AIDEWS. Egzekwowanie od Amerykanów elementarnych zobowiązań przebiega  bardzo opornie, choć mamy do czynienia z produktem nowym, którego czas  życia wynosić ma ponad 30 lat. Można sobie wyobrazić skalę problemów  technicznych i kosztów związanych z wdrażaniem okazyjnie zakupionych  sprawdzonych w boju samolotów wycofanych ze służby w USAF, które nadal  byłyby przestarzałe... Podobnie jak pozyskane okazyjnie fregaty OHP  (mają być modernizowane za setki milionów złotych, a i tak ich wartość  bojowa będzie iluzoryczna), czy oferowane obecnie stare Patrioty /  Zdjęcie: Mariusz Adamski

Wieloletnie odwlekanie decyzji w sprawie rozpoczęcia modernizacji systemu OP - jak i innych kluczowych sfer obronności Polski - doprowadziło do niedorzecznej kumulacji potrzeb. Zgrubny rachunek mówi o konieczności posiadania ok. 12-15 (optymalnie 18!) baterii systemów średniego zasięgu. Im nowszy system, tym jego zdolności będą większe, co oznacza ograniczenie kosztów zakupu i eksploatacji przy uzyskaniu niezbędnego efektu. Bo nowe systemy z definicji są szykowane do pracy w nowym, sieciocentrycznym środowisku i walki z przyszłymi, a nie przeszłymi zagrożeniami. To powinno w efekcie procentować obniżeniem kosztów eksploatacji. 12 do 18 systemów średniego zasięgu to wydatek 3 do nawet 6,8 mld USD, a do tego muszą dojść koszty systemu SHORAD i VSHORAD, a także 20-30-letniej eksploatacji całości. Nawet jeśli ostatecznie będą to mniejsze kwoty (przypomnijmy - do 2018 zarezerwowano na całość modernizacji polskiej OP ok. 800 mln USD...), to polska gospodarka i nauka muszą odgrywać kluczową rolę w takim programie.

Poszukiwania z 2010

Do końca 2010 Rada Uzbrojenia MON miała zatwierdzić ostateczne wymagania związane z modernizacją polskiego systemu obrony powietrznej. Miało być to możliwe po przedstawieniu - wciąż nie ukończonego - Pełnego Studium Wykonalności, tworzonego w oparciu o odpowiedzi, jakie Biuro Analiz Rynku Uzbrojenia (BARU) MON (obecnie część Inspektoratu Uzbrojenia) i Szefostwo Obrony Powietrznej MON (de facto odpowiadające za stworzenie Studium...) otrzymały pod koniec lutego 2010 na szczegółowe Zapytania Ofertowe (Requests for Information; RFI) związane z planami zakupu nowych Rakietowych Systemów Przeciwlotniczych Krótkiego Zasięgu (RSP KZ; 10-25 km przeciwko taktycznym samolotom bojowym wykonującym manewry unikowe; określane także kryptonimem Narew) i Średniego Zasięgu (RSP SZ; 25-100 km; Wisłoka). Systemy średniego zasięgu mają mieć także zdolność zwalczania taktycznych rakiet balistycznych w odległości nawet ponad 100 km, podczas gdy systemy krótkiego zasięgu mają umożliwiać zwalczanie w warunkach środkowoeuropejskich celów nisko lecących. Systemy obu klas mają być gotowe do działania w ugrupowaniu zbudowanym w oparciu o technologie sieciocentryczne i mieć zdolność jednoczesnego zwalczania kilkunastu celów. Mają mieć autonomiczne radiolokacyjne i elektrooptyczne systemy wykrywania i naprowadzania. Dywizjon wyposażony w RSP KZ/ŚZ powinien składać się z 4 baterii startowych. Odpowiedzi na Zapytanie dostarczyli:

  • Grupa Bumar/Radwar/PIT (rozwinięcie koncepcji Tarcza Polski z narodowymi systemami dowodzenia i radiolokacji, narodowym systemem bardzo bliskiego zasięgu, zbudowanym wokół kpr Grom/Grom-M, wyrzutni Poprad i 35-mm systemów artylerii lufowej oraz międzynarodową konfiguracją systemów KZ i ŚZ, odpowiednio z rakietami VL MICA i Aster 30);
  • Raytheon wraz z Kongsbergiem (system obejmujący NASAMS II/SLAMRAAM i Patriot);
  • IAI;
  • Rafael (praktycznie nie odpowiadający warunkom zapytania Iron Dome oraz Spyder ADS-SR/MR; w przyszłości ewentualnie aplikacje pocisku Stunner; wszystko z możliwością użycia polskich systemów dowodzenia i stacji radiolokacyjnych).

W późniejszym terminie była także oczekiwana odpowiedź niemieckiej Diehl BGT Defence, która miała oferować systemy krótkiego zasięgu Iris-T SL/SLS. W konfiguracji zamówionej przez Bundeswehrę mają one stanowić uzupełnienie systemu przeciwlotniczego MEADS. Do maja 2011 odpowiedź dotycząca Iris-T nie spłynęła do Warszawy.


RAPORT-wto - 05/2011
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.