Jak pamiętamy, uroczysta prezentacja pierwszego egzemplarza najnowszego Boeinga 787 Dreamliner odbyła się 8 lipca w wytwórni w Everett. Producent zorganizował ją z niebywałą pompą, świętując wielki sukces. Wiele linii lotniczych - nabywców samolotu, w tym również PLL LOT - transmitowało przebieg uroczystości na żywo lub z niewielkim opóźnieniem. Wydawało się, że oblot Dreamlinera, zaplanowany na przełom sierpnia i września będzie tylko zwykłą formalnością. A jednak...
Rzeczywistość okazała się brutalna i nieco inna od tej przedstawianej w świetle reflektorów. Konstrukcja pierwszego B787 okazała się szyta grubymi nićmi, a raczej zmontowana za pomocą prowizorycznych elementów złącznych. Z powodu braku około 3000 (trzech tysięcy!) odpowiednich nitów i śrubonitów wysokiej jakoś-ci, niezbędnych do montażu poszczególnych sekcji kadłuba, użyto w tym celu zwykłych śrub i nakrętek, którymi tymczasowo połączono ze sobą blachy i elementy struktury, notabene niezbyt dokładnie. Powodem była niemożność dostarczenia na czas tych nitów i śrubonitów, przeznaczonych specjalnie dla 787, przez Alcoa Fastening Systems, które nie nadążyły z tempem produkcji. Przedstawiciele Alcoa tłumaczyli się, że brak było jakichkolwiek opracowań i źródeł podpowiadających rozwiązanie takiej sytuacji. W celu zapobieżenia takim sytuacjom w przyszłości pod uwagę brane jest zwiększenie produkcji elementów złącznych w innych zakładach związanych z programem B787.
TO BYŁO ZAPLANOWANE
Co ciekawe, według oficjalnego stanowiska producenta szefowie Boeinga już od dłuższego czasu (sic!) liczyli się z możliwością braku odpowiedniej liczby elementów złącznych, potrzebnych do montażu pierwszego Dreamlinera. Jak stwierdził wiceprezes przedsiębiorstwa i główny menadżer programu Mike Bair wiedzieliśmy o tym latem, może jesienią 2006. To było zaplanowane. Wyszkoliliśmy w tym celu ludzi, którzy byli w stanie wykryć problem i zaradzić mu. A teraz powoli rozwiązujemy to zagadnienie.
W tym celu trzeba teraz mozolnie, sztuka po sztuce, wymieniać wszystkie prowizoryczne elementy złączne na prawidłowe, spełniające normy lotnicze. Na tym nie koniec. Zdaniem Baira, problem braku odpowiedniej liczby elementów złącznych może dotyczyć pierwszej partii 15-20 seryjnych Dreamlinerów.
ZA MAŁO CZASU NA PRóBY
Producent próbował ukryć trudności, przesuwając datę oblotu prototypu na koniec wrześ-nia/początek października, tłumacząc to problemami z zabudowaniem i integracją wielu złożonych zespołów i instalacji. Na początku września okazało się, że Dreamliner wzbije się w powietrze najwcześniej w połowie listopada, a może nawet miesiąc później. Jako powód opóźnienia podano problemy z oprogramowaniem układu sterowania lotem (nie wspominając o wcześniejszych trudnościach). W ten sposób Boeing postawił sam siebie w bardzo trudnej sytuacji.
Według wstępnych założeń proces certyfikacyjny B787 miał potrwać dziewięć miesięcy. W ten sposób pod koniec maja 2008 można by bez problemów dostarczyć pierwszy samolot japońskim All Nippon Airways.
Jak mówi Randy Tinseth, wiceprezes ds. marketingu, program badań Dreamlinera zakłada odbycie 3100 godzin lotów i 3700 godzin prób naziemnych. Ma w nim wziąć udział sześć samolotów, które dostarczane będą w odstępie dwóch, trzech tygodni. Każdy z nich ma wylatać 120 godzin w miesiącu.
Niestety, z powodu braku odpowiedniej powierzchni w halach montażowych Dreamlinery muszą być na razie montowane pojedynczo, a pierwszy z nich wciąż jeszcze nie wzbił się w powietrze. Zakładając, że do połowy listopada wszystkie problemy zostaną rozwiązane, i uda się utrzymać dwutygodniowe tempo dostaw, Boeing będzie miał do dyspozycji 3420 godzin lotów, licząc od oblotu pierwszego samolotu do zakończenia prób w połowie maja. Tu od razu nasuwa się pytanie, co będzie, jeżeli oblot przesunie się na połowę grudnia? Wówczas do wylatania pozostanie tylko 2700 godzin, czyli 400 mniej niż zaplanowano. Oznacza to, że nie wszystkie zagadnienia zostaną dokładnie zbadane, czyli zagrożone zostanie bezpieczeństwo, a na to nie może sobie pozwolić żaden producent lotniczy.
Być może w tym przypadku z pomocą przyjdą odbiorcy. Wprawdzie większość linii lotniczych chce, aby Dreamlinery były dostarczane już z certyfikatem ETOPS, ale ANA zamierzają poczekać z uruchomieniem tego typu lotów 12-18 miesięcy po odbiorze samolotu, aby spełnić też wymagania krajowych władz. Dzięki temu część prób mogłaby zostać zrealizowana za pomocą samolotów nie będących już formalnie własnością producenta.
BĘDZIE DOBRZE?
Oficjalny termin dostawy pierwszego B787 to nadal maj 2008. W ostatnich tygodniach liczba zamówionych samolotów wzrosła do 710. Do grona przyszłych użytkowników Dreamlinerów dołączyły nigeryjskie Arik Air oraz rosyjski Aerofłot.
Według założeń Boeinga w 2008 i 2009 wyprodukowanych zostanie 112 samolotów. W następnym roku wytwarzanych będzie 10 Dreamlinerów miesięcznie. Na lata 2011-2012 planowany jest wzrost tempa produkcji do 14-16 samolotów na miesiąc, jednak nie zostało to oficjalnie potwierdzone. Na razie wciąż czekamy na oblot...