Przedstawiciele amerykańskiej administracji stwierdzili oficjalnie, że Syria budowała reaktor jądrowy, przeznaczony do celów wojskowych. Miała jej w tym pomagać Korea Północna. Damaszek stanowczo zaprzecza.
6 września 2007 izraelskie myśliwce bombardujące, przeprowadziły rajd nad Syrią. Podano, że zniszczono cel wojskowy, a całą sprawę wiązano z napięciami na linii Tel Awiw-Damaszek. Wkrótce jednak do wiadomości publicznej zaczęły przenikać informacje, że celem była syryjska instalacja nuklearna. Do wczoraj wiadomość ta nie znalazła oficjalnego potwierdzenia.
Uczynili to przedstawiciele Białego Domu i amerykańskiego wywiadu (w tym William Hayden, szef CIA), w trakcie wystąpienia przed Kongresem. Stwierdzili, że izraelski rajd lotniczy doprowadził do całkowitego zniszczenia budynku, w którym kończono montaż grafitowego reaktora, chłodzonego gazem, który nie był zdolny do produkcji energii elektrycznej, nie został również wyposażony jak reaktor doświadczalny. Był natomiast zdolny do produkcji plutonu, który można wykorzystać do budowy broni atomowej. Rozpoczęcie jego pracy miało nastąpić w ciągu następnych kilku miesięcy lub nawet tygodni.
Jednocześnie sprawozdawcy oskarżyli Koreę Północną o dostarczanie Syrii technologii i urządzeń, niezbędnych doprowadzenia programu nuklearnego. Stwierdzili, że współpraca między obu państwami w tej kwestii została nawiązana już w 1999.
Informacje te zostały natychmiast zdementowane przez Syrię. Ambasada tego kraju w Waszyngtonie wydała oświadczenie, w którym podkreśliła, że Syria nie prowadzi programu nuklearnego, a informacje przekazane Kongresowi i międzynarodowej opinii publicznej służą do usprawiedliwienia izraelskiego rajdu lotniczego i mają wywrzeć nacisk na Pjongjang, w kluczowym momencie wielostronnych rozmów, poświęconych programowi atomowemu tego kraju (na te sama przyczynę wskazuje również wielu niezależnych obserwatorów).
Swojego oburzenia nie kryli również przedstawiciele Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Jej przewodniczący, Mohamed ElBaradei, stwierdził, że w myśl prawa międzynarodowego, USA - dysponując wiedzą wywiadowczą - powinny poinformować centralę organizacji w Wiedniu o swoich podejrzeniach. Na tej podstawie inspektorzy mogliby przeprowadzić dochodzenie. Obecnie nie jest możliwe stwierdzenie, czy zbombardowany budynek był - czy nie - reaktorem atomowym. Został zniszczony. Dodał jednak, że dochodzenie w tej sprawie zostanie podjęte, szczególnie pod kątem ewentualnego eksportu technologii nuklearnych przez Koreę Północną.