Duńskie ministerstwo obrony poinformowało, że w piątek, w czasie potyczki z talibami, zginął kierowca czołgu Leopard 2A5DK. Wóz najechał na minę. Drugi pojazd został również uszkodzony, jednak bez strat w ludziach.
W piątek rano, ok. godz. 7.00 czasu miejscowego, w prowincji Helmand, oddział afgańskich wojsk rządowych, wspierany przez niewielką formację Brytyjczyków i duński pluton czołgów, został zaatakowany przez talibów.
Wezwano wsparcie lotnicze, jednocześnie załogi czołgów zaczęły zajmować pozycje do otwarcia ognia. W trakcie tego manewru jeden z Leopardów wjechał na minę lub improwizowany ładunek wybuchowy. Przejechał jeszcze ok. 200 m po czym zatrzymał się. Trzech żołnierzy z wieży, z lekkimi obrażeniami, zdołało samodzielnie opuścić wieżę. Czwarty członek załogi, kierowca, stracił przytomność i pozostał w pojeździe. O 8.30 - już po zmuszeniu do milczenia stanowiska talibów przez lotnictwo - na miejsce potyczki przyleciał śmigłowiec sanitarny, zabierając 3 czołgistów. Kierowcę wydobyto z pojazdu, lecz mimo wysiłków duńskiego lekarza, nie udało się go uratować. Zmarł po godzinie.
Po przybyciu na miejsce plutonu z najbliższej bazy Armadillo, walki wybuchły ponownie, zakończone dopiero kolejnym użyciem lotnictwa i artylerii, kierowanej przez stanowisko duńskiego radaru pola walki Arthur, dzięki czemu unieszkodliwiono stanowiska moździerzy partyzantów. W tym czasie zanotowano wybuch drugiej miny pod kolejnym Leopardem. Tym razem bez żadnych następstw dla załogi. Po południu rozpoczęto holowanie uszkodzonych czołgów do bazy Armadillo przy pomocy wozu zabezpieczenia technicznego z bazy Prince.
Wydarzenie miało miejsce zaledwie kilkanaście dni po opublikowaniu w Danii artykułów, w których żołnierze z Afganistanu skarżyli się na bezczynność i ograniczanie ich zadań do misji ochronnych i zabezpieczania konwojów (zobacz: Duńczycy chcą walczyć).
4 Leopardy 2A5DK (zmodernizowane na początku dekady z wariantu A4) dotarły do Afganistanu w czerwcu 2007. Ministerstwo obrony nie ujawniało szczegółów ich działań. Wiadomo jednak, że brały udział w kilku starciach, a ich załogi były chwalone przez oddziały koalicyjne. M.in. Leopardy zadecydowały o odrzuceniu przeciwnika w czasie styczniowego starcia nad rzeka Helmand, uniemożliwiając obejście pozycji duńskiego plutonu, zabezpieczającego skrzydło brytyjskiej kompanii zmechanizowanej.
Duńskie Leopardy były standardowymi pojazdami, nie wzmocnionymi pod względem odporności na wybuchy min. W momencie modernizacji zagrożenie to nie było brane pod uwagę jako zasadniczy problem współczesnych czołgów podstawowych.