Rozszerza się strajk pracowników naziemnych Lufthansy. We wtorek nie podjęło pracy 4000 osób zrzeszonych a związku Ver.di. Wczoraj do protestu przystąpili kolejni. Odwołano 78 lotów. Władze linii zapowiedziały, że dzisiaj i w następnych dniach liczba ta zwiększy się znacząco.
Ver.di zrzesza 52 tys. pracowników, głównie obsługi naziemnej i stosunkowo niewielką liczbę osób, stanowiących obsługę kabinową. Władze związkowe domagają się 9,8-procentowej podwyżki płac. Dyrekcja proponowała 6,7% oraz jednorazową premię. Twierdzi, że większe podwyżki są niemożliwe, ze względu na szukanie oszczędności w dobie wzrastających cen paliwa (w ciągu ostatnich kilku tygodni, z tego powodu Lufthansa podniosła dwukrotnie ceny biletów lotniczych, średnio o 6 Euro na trasach krajowych i 20 Euro na międzynarodowych).
Trwający od poniedziałku protest rozpoczął się na lotniskach we Frankfurcie i Hamburgu, obejmując stopniowo nowe lotniska, w tym w Berlinie, Stuttgarcie i Nurembergu. Z początku strajk nie miał większego wpływu na podróże pasażerów: dotyczył przede wszystkim obsługi samolotów cargo i cateringu. Samoloty odnotowywały jedynie niewielkie opóźnienia. Wczoraj jednak wstrzymanie pracy przez mechaników doprowadziło do wyłączenia z lotów kilku samolotów. Zaostrzający się strajk innych pracowników doprowadził łącznie do odwołania 82 lotów, w tym 12 długodystansowych, m.in. do USA, Kanady i Indii. Według zarządu Lufthansy stanowiło to ok. 6-7% realizowanych połączeń.
Dzisiaj i w następnych dniach sytuacja ta może się pogorszyć. Dyrekcja linii szacuje, że będzie zmuszona odwołać ok. 10% lotów. Stara się jednak, by zminimalizować wpływ strajku na loty długodystansowe, zatrudniając np. zewnętrzne firmy cateringowe. Dla wszystkich poszkodowanych podróżnych wyszukiwane są loty innych przewoźników.
Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja linii znacznie się komplikuje, a tylko wczorajsze straty oceniane są na ok. 5 mln Euro.