Doskonale znany i nadal pamiętany w Polsce – były attache wojskowy Japonii w naszym kraju, płk pil. Yajima Masahito (zgodnie z japońską tradycją – najpierw nazwisko, potem imię), człowiek, który otwarcie mawiał, że zostawia część swojego serca w Warszawie (spędził u nas z rodziną 3 lata) – lata najnowszym samolotem wielozadaniowym Kraju Kwitnącej Wiśni – Mitsubishi F-2.
Płk Yajima swoją wojskową karierę lotniczą rozpoczął w składzie 3. eskadry 3. skrzydła w bazie Misawa (684 km na północ od Tokio, w północnej części wyspy Honsiu) w maju 1993. Przez 8 lat był pilotem japońskiego myśliwca Mitsubishi F-1. – To był znakomity samolot, bardzo zwrotny, mój ulubiony, wylatałem na nim ok. 1300 godzin z całości mojego nalotu, wynoszącego 2400 godzin – wspomina Yajima.
W 2001 jako wyróżniający się lotnik i dowódca Yajima został skierowany do dowództwa lotnictwa japońskiego i do akademii sztabowej. Przez 2 lata pracował potem w Biurze Polityki Obronnej ówczesnej japońskiej Agencji Obrony (powstała w 1954 i dopiero 9 stycznia 2007, po 53 latach przeistoczyła się w Ministerstwo Obrony). A następnie, od marca 2004 do stycznia 2008, w sztabie głównym wojsk lotniczych Japonii.
W czerwcu 2008 płk Yajima został mianowany attache wojskowym Japonii w Polsce. Warszawę opuścił latem 2011. Po powrocie do Tokio w lipcu 2011 został szefem wszystkich attache lotniczych Nipponu na świecie, kierując sekcją spraw międzynarodowych japońskiego głównego sztabu wojsk lotniczych. Yajima nadzorował więc pracę swojego następcy w Warszawie – także lotnika – płk Mori Toshiaki. Ten zaś wrócił do Japonii także po 3 latach – latem 2014. Niestety Tokio, z powodów oszczędnościowych podjęło decyzję, iż pozycja attache wojskowego w Polsce pozostanie nieobsadzona.
Po 2 latach pracy sztabowej w Tokio/Ichigaya płk Yajima otrzymał w sierpniu 2013 ważne dla rasowego lotnika stanowisko dowódcy bojowej grupy lotniczej 3. skrzydła z bazy Misawa – Wrócił więc tam, gdzie rozpoczynał karierę pilota. – Wróciłem do mojego matecznika lotniczego, tam gdzie kiedyś i teraz mogłem słyszeć ryk silników odrzutowych – napisał nam pułkownik. Pod swoją komendę dostał dwie eskadry – 3., swoją macierzystą i 8.
Ponieważ obie jednostki latały już na nowych samolotach wielozadaniowych – F-2, pułkownik z wielką radością przeszkolił się na nowy typ. – Byłem podekscytowany – wyznaje – po 12 latach wróciłem do mojego żywiołu, za stery, poczułem wszystkie emocje związane z ewolucjami, manewrami walki powietrznej. Pojąłem, jak wiele dzieli mojego starego F-1 od dzisiejszych F-2 i jak wielkie możliwości drzemią w tych ostatnich. Ale nadal moja dusza pozostała przy F-1.
Tylko przez rok dane było płk. Yajimie dowodzić jednostką bojową. – Miałem bardzo produktywny rok w bazie Misawa w roli pilota myśliwskiego i dowódcy. Na zawsze pozostanie on w mojej pamięci – podsumowuje. Chciałem dowodzić jeszcze co najmniej przez rok. Ale rozkazy są rozkazami...
Latem 2014 pułkownik Yajima wrócił do Tokio/Ichigaya do sztabu głównego japońskich wojsk lotniczych. Jak sam powiada – biurko jest teraz moją kabiną. Jest szefem departamentu operacyjnych działań bojowych. A w dzisiejszej komplikującej się sytuacji w basenie Oceanu Spokojnego i wobec złożonego otoczenia bezpieczeństwa Japonii ma to swoją wagę.
Żona pułkownika – Kumiko jest asystentką w szpitalu w Tokio, syn – Daiki, który uczęszczał do szkoły w Warszawie jest obecnie uczniem jednego z tokijskich liceów. Wypada jedynie zapytać retorycznie, dlaczego oficjalnie nie podtrzymujemy kontaktów z byłymi attache wojskowymi, akredytowanymi w Polsce. Ludźmi, którzy rozumieją nas lepiej, ludźmi, którzy w wielu przypadkach zauroczeni Polską i naszą kulturą zostawili co najmniej część swojego serca nad Wisłą ...