Zaprezentowany na targach lotniczych w Oshkosh nowy silnik Lycoming TEO-540-A IE2, będzie napędzał samolot dyspozycyjny Lancair Evolution. Dzięki temu najszybszy i najdroższy samolot w ofercie, stanie się bardziej dostępny dla mniej zamożnych klientów.
Lancair International to bardzo specyficzny producent. Oferuje samoloty do samodzielnego montażu, jednak są to maszyny szybkie, wykonane w dużej mierze z kompozytów, a część modeli ma nawet ciśnieniowe kabiny.
Najlepszym przykładem takiej dziwnej, ale skutecznej polityki zakładu, założonego w 1981 przez Lance Neibauera, jest sztandarowy model przedsiębiorstwa, Evolution. Jest to 4-osobowy samolot dyspozycyjny, o rozpiętości skrzydeł 11,3 m. Jest jednak napędzany turbośmigłowym silnikiem Pratt & Whitney PT6A-135A o mocy aż 750 KM, co zapewnia maksymalną prędkość przelotową 626 km/h (a więc porównywalną z prędkościami, osiąganymi przez VLJ - najmniejsze samoloty odrzutowe), pułap 8500 m i zasięg prawie 2400 km.
Za takie osiągi trzeba jednak zapłacić. Zestaw do składania kosztuje 250 tys. USD, a gotowa maszyna, 650 tys.-1 mln USD, w zależności od wersji. By zaspokoić żądania mniej zasobnych klientów, Lancair postanowił zmniejszyć cenę najdroższego składnika swojego samolotu - silnika.
Na tegorocznych targach lotniczych w Oshkosh Lycoming przedstawił TEO-540-A IE2, stworzony specjalnie dla Evolution. To nowoczesna jednostka napędowa, jednak o mocy jedynie 350 KM. Według szacunkowych obliczeń powinien on zapewnić maksymalną prędkość przelotową rzędu 550 km/h i zasięg 2400 km. Mniejszy silnik oznacza jednak mniejsze spalanie (ok. 84-85 l/h lotu, czyli ok. 17 l/100km, w porównaniu do 150 l/h dla silnika turbośmigłowego) i zdecydowanie mniejszą cenę. Ta ostatnia - dla złożonego już samolotu - powinna nie przekroczyć 600 tys. USD.