W Pakistanie rozbił się śmigłowiec Mi-17. W katastrofie zginęło 7 osób z 18 znajdujących się na pokładzie, a kilka osób, w tym polski ambasador, zostało rannych.
Wczoraj 4 śmigłowce lotnictwa Armii Pakistańskiej przewoziły 25 ważnych urzędników i 32 dyplomatów zagranicznych z osobami towarzyszącymi na uroczystość otwarcia wyciągu krzesełkowego w ośrodku narciarskim w dolinie Naltar. Leciały z bazy Nur Khan w Rawalpindi do Gilgit w Baltistanie. Podczas podejścia do lądowania jeden ze śmigłowców Mi-17 rozbił się, spadając na budynek szkoły w Naltar.
W rozbitym śmigłowcu znajdowało się 3 członków załogi i 17 pasażerów. W katastrofie zginęło dwóch z członków załogi i pięciu pasażerów, a wśród nich ambasadorowie Norwegii i Filipin, Leif H. Larsen i Domingo Lucenario Jr. oraz małżonki ambasadorów Malezji i Indonezji, Habibaha Mahmuda i Heri Listyawati Burhana Mahometa. Sami ambasadorowie zostali ranni. Wśród innych rannych znalazł się ambasador Polski, Andrzej Ananicz, i Holandii, Marcel de Vink. Na ziemi nikomu nic się nie stało.
Andrzej Ananicz doznał wstrząśnienia mózgu i uszkodzenia kręgosłupa. Przewieziono go do szpitala w Gilgit. Dziś ma trafić do szpitala w Islamabadzie. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Nie do końca jest jasne, co było przyczyną katastrofy. Dowództwo wojsk pakistańskich wskazuje na usterkę techniczną. Z kolei Talibowie twierdzą, że to oni zestrzelili maszynę. Ich rzecznik mówi, że celem miał być premier Nawaz Sharif. Ten jednak leciał samolotem.
Rozbity śmigłowiec Mi-17 należał do lotnictwa Armii Pakistańskiej.