Izraelski śmigłowiec rozbił się ok. 19:00 w środę w czasie lotu treningowego nad Galileą.
Według nieoficjalnych informacji, od śmigłowca oderwał się w locie na niskiej wysokości wirnik. Kadłub rozbił się o ziemię i spłonął. Obaj lotnicy na pokładzie, doświadczeni oficerowie rezerwy, zginęli.
Do katastrofy doszło niedaleko kibucu Ginegar w dolinie Jezreel. Rozbity śmigłowiec wystartował w towarzystwie innego AH-1 Cobra z lotniska Ramat David ok. 10 minut przed katastrofą. W pierwszych informacjach sugerowano nawet, że mogło dojść do zderzenia w powietrzu. Obecnie za najbardziej prawdopodobną uważa się przyczynę techniczną.
Izrael używa śmigłowców Bell AH-1 Cobra od połowy lat 1970. Niektóre z nich mają już nawet 50 lat. Pochodzą bowiem z rezerw armii amerykańskiej. Po wczorajszej katastrofie zawieszono loty wszystkich izraelskich AH-1.
Do poprzedniej katastrofy z udziałem izraelskich AH-1 doszło w lipcu 2006, w czasie konfliktu z Hezbollahem. W pobliżu granicy z Libanem zderzyły się wtedy dwa śmigłowce tego typu.